Rozdział 7

233 20 3
                                    

     Całą paczką umówili się na mieście. Było lato, był żar i w gruncie rzeczy żadne z nich nie wiedziało, co właściwie robi na dworze.

― Wróćmy do domu, błaaaagaaaam! ― Itami chwyciła Sasoriego za bluzkę i zaczęła nim szarpać w przód i w tył, zupełnie ignorując gapiących się na nich przechodniów.

― It, przymknij się! Ludzie patrzą! ― syknął chłopak, ale ona miała to gdzieś.

― Kup mi cos do piiiiciaaa! ― zawodziła dalej, a żyłka na skroni czerwono włosego zaczęła pulsować niebezpiecznie. Bez słowa chwycił ją za dłoń i pociągnął pod fontannę. Usadowił dziewczyną w cieniu, lustrując ją powoli wzrokiem.

― Zaraz wracam. ― burknął. Itami w tym czasie rozwaliła się na marmurowym murku, rozkoszując się przyjemną mgiełką chłodzącą jej ciało. Nie minęła minuta, a usłyszała wołanie. Uchyliła powieki i uniosła się na łokciach. W oddali dostrzegła Tsuki, Ushio i Isabel, a gdzieś za nimi trójkę chłopaków. Uśmiechnęła się do nich, kiedy podeszły bliżej i z powrotem się położyła, wsuwając słuchawki do uszu. Ush usiadła obok niej, a Is przycupnęła na chodniku. Szatynka zaczęła zaplatać dziewczynie siedzącej przed nią warkocza. Jedynie Tsuki krążyła w tę i z powrotem, zacięcie pisząc z kimś SMSy. Gdy Deidara usiłował zajrzeć jej przez ramię, albo go odganiała, albo deptała.

― UWAGA! ―rozległ się wrzask. Wszystkie, prócz Itami zerknęły zdezorientowane w kierunku, skąd dochodził owy krzyk. Gdzieś na zakręcie zamajaczyła im Soli, jednak za chwilę została przesłonięta przez pędzącego w kierunku It Hidana. Tsu zamrugała kilka razy, a potem bez zastanowienia wystawiła nogę w przód, co skutkowało potknięciem się szaro włosego. Itami otworzyła w końcu oczy i jedyne, co zobaczyła, to chłopaka Soli… Szybującego nad nią. Zmarszczyła brwi, jednak zanim zadała jakiekolwiek pytanie, on już wylądował z głośnym pluskiem w fontannie. Wszyscy wgapiali się w jego wypięty tyłek, a kiedy podniósł się na rękach i potrząsnął głową w celu strząśnięcia z siebie nadmiaru wody, jak na sygnał ryknęli śmiechem. Gdy Hidan zaczął wygramalać się na chodnik, Soli akurat dobiegła do czarnowłosej. Przystanęła obok niej i  z rozbawieniem przyglądała się chłopakowi.

― Ty! ― ryknął, jednym ruchem zaczesując do tyłu mokre włosy, które po zetknięciu z wodą przykleiły mu się do twarzy. ― Ty mała, przebrzydła, francowata idiotko! Niech no cię tylko…

― Tak, tak... ― Tsuki machnęła na niego dłonią i wróciła do pisania SMSów. Siwy zatrzymał się w pół kroku i ciskając w nią niewidzialnymi gromami, począł otwierać i zamykać usta zupełnie, jakby się zapowietrzył.

― No już, już. ― Soli podeszła do niego i delikatnie poklepała po mokrym policzku. Chłopak skrzywił się i zaczął ściągać przemoczoną koszulkę. ― Przynajmniej mogę sobie popatrzeć. ― zachichotała. 

            Niecałe dziesięć minut później byli już wszyscy. Siedzieli w cieniu fontanny, rozwaleni na murku, lub chodniku, ignorując wszystko dookoła nich. ― Nienawidzę słońca. ― jęknęła Domi.  

― Ja też. ― odezwał się Kakuzu. ― W taki gorąc nikt nic nie kupuje, bo wszyscy siedzą w domach.

Domi wywróciła oczami. On tylko o jednym… Owszem, na zarabianiu znał się jak nikt, no ale… Czasem mógłby być jak inni faceci. Z ciężkim westchnięciem odchyliła głowę w tył, opierając ją o murek zbiornika fontanny. Na niebie nie było ani jednej chmury, a słońce dawało po oczach jak cholera. 

― Co robimy...? ― ziewnęła Itami, zabierając Sasoriemu butelkę z ostatnim łykiem wody. Poczuła na sobie czyjś wzrok, więc odwróciła się w tamtym kierunku, natrafiając na oczy Yami. ― Co? ― mruknęła.

Akatsuki Żartem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz