– Lauren, to tylko sen, proszę, obudź się. – Moje oczy natychmiast się rozwierają.
Wychodzą im na spotkanie zmartwione, szare oczy i nieznajomy sufit ponad moją głową. Zajmuje mi chwilę, żeby zdać sobie sprawę, że nie jestem w kuchni mojej mamy, nie ma rozlanej szkockiej ani zniszczonej powieści.
- Tak bardzo cię przepraszam, że zostawiłam cię tu samą. Wyszłam tylko po śniadanie, nie myślałam, że... - Jej głos się łamie, przechodząc w łkanie, a jej ramiona zaciskają się wokół moich pokrytych potem pleców.
- Ćśś... – Przeczesuję jej włosy.
– Ze mną w porządku. – Mrugam kilka razy.
- Chcesz o tym porozmawiać ? – Pyta cicho.
- Nie, właściwie nawet nie mogę sobie tego przypomnieć. – Mówię.
Sen się rozmył, zanikając coraz bardziej z każdym zakrętem jej dłoni na nagiej skórze pomiędzy moimi łopatkami. Pozwalam jej się przytulać przez parę minut, nim się uwalniam.
- Przyniosłam ci śniadanie. – Mówi, wycierając nos rękawem mojej bluzy, którą ma na sobie.
– Przepraszam. – Uśmiecha się nieśmiało, trzymając przede mną pokryty mazią mankiet.
Nie mogę się powstrzymać przed roześmianiem. Mój koszmar został zapomniany.
- Były już gorsze rzeczy na tej bluzie. – Zadziornie przypominam jej, starając się ją rozśmieszyć. Moje myśli wracają do momentu, gdy skonsumowała mnie w mieszkaniu, gdy miałam na sobie rzeczoną bluzę, i zrobiło się trochę bałaganu.
Jej policzki rumienią się, a ja sięgam do leżącej obok niej tacy z jedzeniem. Zapełniła ją stosami różnych typów chleba, owoców, serów i nawet małym pudełkiem płatków śniadaniowych.
- Musiałam walczyć o nie ze starą kobietą. – Uśmiecha się szeroko, wskazując na płatki.
- Nie zrobiłaś czegoś takiego. – Drażnię się z nią, gdy wkłada do ust winogrono.
- Ale zrobiłabym. – Przyznaje.
Nastrój zmienił się drastycznie odkąd przybyliśmy tutaj w środku nocy.
- Zmieniłaś bilety ? – Pytam ją, wdzierając się do pudełka płatków, nie trudząc się, by umieścić je w miseczce.
- Chciałam o tym z tobą porozmawiać. – Jej głos zniża się.
Nie zmieniła biletów. Wzdycham i czekam, aż skończy.
– Rozmawiałam wczoraj w nocy, cóż, dziś rano, z Christianem.
- Co ? Czemu ? Powiedziałam ci. – Zrywam się na równe nogi, wysypując płatki na tacę.
- Wiem, że powiedziałaś, ale po prostu mnie wysłuchaj. – Błaga.
- Dobrze. – Siadam z powrotem na łóżku i oczekuję wyjaśnień.
- Powiedział, że bardzo mu przykro i że musi ci to wszystko wyjaśnić. Rozumiem, jeśli nie chcesz tego słuchać. Jeśli nie chcesz rozmawiać z żadnym z nich, otworzę internet i w tej chwili zmienię bilety, chciałam ci tylko najpierw wyłożyć tę możliwość. Wiem, że ci na nim zależy. – Jej czekoladowe oczy zaczynają się ponownie szklić.
- Nie zależy. – Zapewniam ją.
- Chcesz, żebym je zmieniła ? – Pyta.
- Tak. – Odpowiadam jej.
Marszczy brwi i schyla się, aby wziąć ze stolika nocnego mój laptop.
– Co jeszcze powiedział ? – Pytam z wahaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/89140620-288-k235792.jpg)
YOU ARE READING
After Camren - III
FanfictionDalszy ciąg tłumaczonego opowiadania autorstwa: @higiribien Kontynuacje zaczynam od części III rozdziału 50 Jeżeli nie przeczytałeś części I oraz II jak i III (Do roz. 49) to znajdują sie na profilu użytkowniczki: @higiribien