,,Tygrysku. Ubierz się ładnie i o 16:00 bądź wiesz gdzie.''

Za pół godziny miałam być gotowa. Szlak.

Stoję w błękitnej sukience do kolan, rozkloszowanej na spodzie i w czarnych kozakach na obcasie od 10 minut i czekam. Włosy upięłam w wymyślnego koka i zrobiłam lekki makijaż. Torebki nie brałam bo nie biorę nic ze sobą. Trochę zaczęłam się martwić. Spóźnia się. Spojrzałam na srebrny zegarek na mojej ręce. Tak to prawdziwe srebro. Może mnie olał. W sumie czego ja się spodziewałam? Złapałam za naszyjnik, z zawieszką w kształcie księżyca z białego złota. Podniosłam go i patrzyłam jak powoli się obraca.
Podskoczyłam kiedy poczułam, że ktoś mnie obejmuje od tyłu. Miałam już atakować, kiedy:
-Tygrysku, miałaś się ubrać ładnie, a nie oszałamiająco. Będę zazdrosny. Dla mnie się tak wystroiłaś?- przytaknęłam -Chyba nie zasługuje na ciebie, Tygrysku.-
-Gdzie idziemy.- spytałam cicho
-Niespodzianka.-
Pocałował mnie w policzek. Złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.
-Powiedz, Tygrysku. Jeździłaś kiedyś motorem?- spytał gdy na polu widzenia pojawiła się czarna maszyna

 Jeździłaś kiedyś motorem?- spytał gdy na polu widzenia pojawiła się czarna maszyna

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Jeździłaś?- przytaknęłam -Dzisiaj się przejedziemy.-podał mi kask, a gdy spojrzałam na niego zdziwiona powiedział: -Wiem, że jesteś wampirem, ale będę spokojniejszy.- nadal się na niego patrzyłam niezdecydowana

Wstał i podszedł do mnie zabrał mi kask z ręki. Sięgną za moją głowę i rozpuścił mi włosy, cały czas patrząc mi w oczy. Przeczesał je delikatnie ręką, po czym musną moje usta i założył mi kask na głowę. Uśmiechnął się delikatnie i wsiadł na to cacko. Usiadam za nim, po czym poprawiłam sobie sukienkę, przysunęłam się bliżej niego i przytuliłam się delikatnie. Ruszył. Było fajnie. Lubiłam jeździć motorami od kiedy zostały wynalezione. Delektowałam się wiatrem gwałtownie uderzającym w moje ciało. Widokami, które były ledwo rozpoznawalne, przy tej dużej prędkości. A co najważniejsze: bliskością Maxa, który co chwila to zwalniał to znów przyśpieszał. W kasku było mi strasznie nie wygodnie, ale nie chciałam zdenerwować Maxa zdejmując go. Poczułam jego ciepłą dłoń na swojej. Uśmiechnęłam się delikatnie. Jednak tą, jakże piękną chwilę, musiał przerwać kogut samochodu policyjnego. Westchnęłam ciężko i cisnęłam ręke Maxa, który najwyraźniej zatrzymywać się nie zamierzał. Jakby się przez chwilę wachał, ale po chwili już staliśmy na poboczu. Podszedł do nas jakiś facet, w mundurze policjanta. Zdięłam kask i poprawiłam włosy.
-Czy coś się stało?- zapytał Max
Koleś wyjrzał na niego przez chwilę zza ciemnych okularów. Poczym spojrzał na mnie. Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę. Max zaczął się spinać, ale przycisnęłam go do siebie, przez co się uspokoił. Uśmiechnęłam się do policjanta delikatnie. Max zakaszlał, czym go rozproszył. Zdenerwowałam się na niego.
-Przekroczył pan prędkość.- zakomunikował
Spojrzał na mnie. Przygryzłam wargę.
-To nie możliwe, panie władzo.-Max znów zwrócił jego uwagę
-Możliwe, poproszę o dowód osobisty.- zastukał długopisem w notes
Max zwiesił ramiona i westchną. Zaczął przeszukiwać kieszenie. Policjant co chwila na mnie spoglądał, ale gdy napotykał mój wzrok, znów szybko zaglądał w notes, alebo udawał, że czynności wykonywane przez Maxa są bardzo ciekawe. Czuł się nie pewnie pod moim wzrokiem, czego nie mógł ukryć, ale się starał.
Max wyjął portfel z kieszenie i zaczął go przeszukiwać.
-Nie mam dowodu, ale mam prawo jazdy.- oznajmił
-Poproszę.- wyciągną rękę, ale zanim zdążył uchwycić prawo jazdy odezwałam się
-Panie władzo, czy to jest konieczne?- odezwałam się cicho, jakbym się wstydziła -My się bardzo śpieszyliśmy.- spojrzał na mnie -Obiecuję, że następnym razem przypilnuję brata.- Max się spiął
Policjant się przez chwilę wahał. Patrzył to na mnie to na Maxa. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Noo...- podrapał się po karku -No dobrze, tym razem to jest upomnienie, ale następnym razem proszę zwolnić.- powiedział oddając Maxowi prawo jazdy, które nie wiem jakim cudem znalazło się w jego ręce -I proszę założyć kask.-
Zwrócił się do Maxa, który go ignorował i był widocznie zły. Przyjęłam od niego dokument po czym podziękowałam i zanim się obejrzałam jechaliśmy już. Gdy byliśmy poza zasięgiem policjantów Max bardzo przyśpieszył. Nie to, że nie lubię szybkiej jazdy ale byliśmy na drodze w lesie, w którym żyją różne zwierzęta typu łosie, które samochód mogą staranować, a co mówić już o motorze.
-Max.- pisnęłam
Ja bym przeżyła, jestem przecież wampirem. Ale co do wilkołaka nie miałam pewności.
On tylko jeszcze bardziej przyśpieszył.
-Max. Proszę, zwolnij.- wykrzyczałam
Minęło kilka minut zanim zaczęliśmy zwalniać, aż w końcu się zatrzymaliśmy. Max wstał z maszyny i zeszedł na pobocze.
-Max?- zdziwiłam się
-Bratem? Bratem!? Jestem dla ciebie jak brat!? Nic do mnie naprawdę nie czujesz!? W takim razie po co w ogóle mi robisz nadzieję!?- kopną drzewo, a to się zatrzęsło po czym ruszył do lasu
Siedziałam jeszcze przez chwilę oszołomiona.
-Max?- wstałam prawie się potykając -Max zaczekaj!- nie widziałam go
Stanęłam w bezruchu. Rozejrzałam się po lesie. Usłyszałam ciężki oddech jakby ktoś biegł, towarzyszył temu odgłos łamanych gałęzi, szelest liści i tupanie. Ruszyłam w tamtą syronę. Wskoczyłam na najbliższe drzewo i zaczęłam się przemieszczać po gałęziach. Z jednej na drugą. Aż dogoniłam go. Wyprzedziłam go i zeskoczyłam z drzewa stając przed nim. Zatrzymał się. Patrzyły na mnie pomarańczowe wilcze oczy. Włosy potargane z kilkoma białymi pasemkami. Delikatnie widoczne kły.
-Max?- zrobiłam krok do przodu
Warkną na mnie, ale się go nie bałam. Podeszłam jeszcze bliżej. Położyłam mu dłoń na policzku. Chciał się cofnąć, ale podążyłam za nim. Znów zrobił krok do tyłu, a ja do przodu. I tak Max w końcu wpadł na drzewo i znalazł się w pułapce. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, ja stanęłam na palcach i przyciągając go za głowę pocałowałam. Gdy chciałam się odsunąć on warkną i przyciągną do siebie, po czym podniósł mnie i przycisną do drzewa za sobą. Pociągnęłam go za włosy. Mrukną mi w usta. Zszedł pocałunkami do mojej szyi.
-Max.- wydyszałam
Położył mi rękę na udzie. Zaczął nią jeździć w górę i w dół. Gdy dotkną brzegu mojej bielizny przestraszyłam się.
-Max?-
Próbowałam go odepchnąć, ale zawarczał. Był zbyt silny jak na mnie w tym stanie. Wampirzyca by go pokonała nawet nie mrugając, ale bałam się, że może zrobić mu krzywdę, więc jej nie wypuszczałam. A on był coraz bardziej natarczywy. Nagle odskoczył ode mnie. Upadłam pupą na ziemię. Próbowałam powstrzymać łzy. Gdy zobaczyłam czerwony ślad na jego policzku, zrozumiałam, że to mój srebrny zegarek zostawił mu taki ślad. Nie chciałam go skrzywdzić, a wiem jak może boleć srebro wilkołaka. Przyłożyłam rękę do ust, czując jak po moich policzkach płyną łzy. Warkną i spojrzał na mnie zły. Zaczął do mnie znów podchodzić. Zamknęłam oczy i czekałam na jego pazury rozszarpujące moje ciało. Wolałam już zginąć niż, żeby ktoś zrobił mi TO bez mojej zgody. Usłyszałam odgłos szarpaniny. Otworzyłam oczy i patrzyłam jak Max zostaje przygnieciony do ziemi przez jego dwóch braci, których widziałam nad jeziorem. Szarpał się i warczał, a oni z trudem go powstrzymywali. Ktoś podał mi rękę. Należała ona do bruneta o zielonych oczach i dobrej budowie. Był bardzo, ale to bardzo umięśniony. Podałam mu nie pewnie dłoń. Pomógł mi wstać.
-Max! Uspokój się!- krzykną ten wyższy, próbując go trzymać za ręce
Odpowiedział mu warknięciem.
-Chodź.- odezwał się gruby bas, który należał do tego kulturysty -Nie powinnaś tego oglądać.-
Spojrzałam na Maxa zmartwiona. Szarpał się i wyrywał z rąk swoich braci.
-Nic mu nie będzie?- zapytałam
-Zajmą się nim.- odpowiedział wymijająco
Spojrzałam na niego, po czym odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Oplotłam się ramionami i szłam ze spuszczoną głową. Wyszliśmy na drogę. W pobliżu stał zaparkowany czarny mustang. Mężczyzna ruszył w jego stronę.
-Odwiozę cię.- zdziwiłam się -Nie martw się. Zajmą się nim.-
Spojrzałam na prawo jazdy Maxa, które wciąż trzymałam w ręce. Podeszłam do motockla i położyłam je na siedzeniu. Ruszyłam do samochodu. On otworzył mi drzwi, gdy już miałam wsiadać usłyszałam swoje imię. Spojrzałam w jego piękne piwne oczy, które w tej chwili były pełne żalu i rozpaczy. Chciał podejść, ale jego bracia go zatrzymali, szepcząc coś przy tym. Wsiadłam do auta nic już nie mówiąc. Ruszyliśmy. Mijaliśmy drzewa, a ja się nim przyglądałam. Panowała między nami niezręczna cisza.
-Jak masz na imię?- odezwałam się
-Adrian.-
-Jesteś bratem Maxa?-
-Nie.- zakręcił -Jestem jego ojcem.- spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach. Tak samo wyglądał Max, kiedy go coś rozbawiło. Ja byłam... zdziwiona. Mega zdziwiona. Bosze, jego ojciec? -Coś nie tak?- spytał gdy nie odzywałam się
-Nie, nie po prostu... wygląda pan na młodszego.-
-Dopiero byliśmy na ty, a teraz na pan i pani?- nie odpowiedziałam -Pierwsza osoba mi mówi, że wyglądam młodo.- zaśmiał się -Ile byś mi dała?- zapytał
-Dwadzieścia, może dwadzieścia jeden lat?- przeczesałam włosy palcami
-No, no.- zaśmiał się -Widocznie się tak nie zestarzałem. Odmłodziłaś mnie o 20 lat.- spojrzał na mnie - A ty? Wyglądasz na osiemnaście. Umawiasz się z o 7 lat młodszym chłopakiem?-
-Nie.- pokręciłam głową -Jestem od niego starsza. Jestem wampirem.-
-Wiem, ale jakoś młodym.- spojrzał na mnie przez chwilę i się nie odzywał
-Zostałam przemieniona gdy miałam 20 lat. Za miesiąc, 14 sierpnia, będę miała 560 lat.- wypuścił powietrze z ust
-Nigdy nie przypuszczałem, że mój syn będzie razem ze starszą ode mnie kobietą.-
-Nigdy nie przypuszczałam, że w ogóle zacznę się z kimś umawiać.-
-Gdzie się urodziłaś? Jakoś myślę, że nie jesteś stąd. Nie masz greckich rysów ani akcentu.-
-Urodziłam się w Hiszpanii.- odpowiedziałam
-Byliśmy kiedyś w Hiszpanii. Odwiedzaliśmy mojego brata. Ładny kraj. Później mieliśmy odwiedzić siostrę mojej żony. Wiesz że jest Polką? Max wtedy miał 5 lat. Pierwszy raz widział śnieg na oczy. Wrócił do domu wieczorem cały mokry i oblepiony ogromną ilością mokrego śniegu. Miał go wszędzie, nawet w spodniach.-
Wyobraziłam sobie małego Maxa w grubej kurtce czapce z supermenem czerwonych rękawiczkach i grubszym od siebie samego szaliku, i wszędzie śnieg. Na jego włosach, ubraniu, twarzy. Ta wizja była całkiem zabawna, więc nie mogłam się powstrzymać, od parsknięcia śmiechem. Adrian uśmiechną się widząc moją reakcję.
-Dużo krajów zwiedziłaś?- spytał, kiedy się uspokoiłam
-Nie lubię podróżować. Chyba ze względu, na to, że nie jestem do tego przyzwyczajona. Jedyne kraje w których byłam to Włochy, Francja, Hiszpania i Grecja.-
-Byłaś we Francji?-
-Tak. Byłam wtedy mała. Byliśmy tam z rodzicami podczas wojny trzynastoletniej. Miałam zaszczyt poznać Joannę d'Arc. Bardzo interesująca kobieta.-
-Czyli ty jeszcze nie widziałaś śniegu?-
-Zraziłam się do dalszych podróży po epidemii dżumy.-
Dojechaliśmy właśnie pod mój dom.
-Chyba musimy się pożegnać. Miło się z tobą rozmawiało. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.-
-Ja też. Do widzenia.-

Chcę Cię Tylko Kochać.Where stories live. Discover now