Rozdział 3

829 86 22
                                    

Gdy obudziłem się było już ciemno. Niechętnie wstaję i patrzę na zegar w kuchni. Dwudziesta druga. Świetnie, zaspałem. Biorę nóż i wychodzę z nadzieją, że znajdę jeszcze kogoś kto szwęda się po mieście w nocy.

Nareszcie dotarłem. Na dodatek już znalazłem swoją ofiarę. Facet około trzydziestki w czarnym płaszczu. Zacząłem się skradać za jego plecami, aż nagle mężczyzna upadł na chodnik. Zdziwiony podniosłem głowę i ujrzałem najgorszą istotę jaka chodziła o tym świecie.

- Co tu robisz smerfie!? - wydarłem się.

- To mój teren a Ty wracaj szukać swojej Harley. Tylko pamiętaj, nie może grzeszyć urodą

- On był mój! Ja byłem tutaj pierwszy!

- Ojej, idź się poskarżyć mamusi tylko się nie rozpłacz. No tak przecież jej nie masz!

- Mojej przynajmniej nie zabił facet, który wydłubał mi oczy!

- Dzięki niemu nie muszę oglądać Ciebie więc nie jest tak źle

- Idź sobie stąd zanim skończy mi się cierpliwość kanibalu

- Powiedziała dziewczynka, która marnuje ciała. Serio, to co robisz nie ma sensu. Wycinanie "strasznych" uśmiechów. Wymyśl coś lepszego

- Ja przynajmniej nie naśladuje ludzi, którzy mnie skrzywdzili. Nie prościej było sobie zrobić przeszczep tych nerek?

- Wiesz co? Przez Ciebie nie chcę mi się jeść. Bierz go sobie, ale i tak mam satysfakcję, że to ja go zabiłem nie Ty - powiedział i uciekł.

Popatrzyłem się na zwłoki i wściekły wróciłem do domu.

------------------------------------------------------------------------
Powinnam teraz spać albo uczyć się historii, ale postanowiłam, że dodam rozdział :'). Niektórzy się zawiedli, że rozdział tak wcześnie a nie po dwóch miesiącach, ale trudno. Dziękuję Agarweena za napisanie błędów w tekście. Możesz mi już zawsze sprawdzać rozdziały i kaczuszka dla Ciebie żono 🐥. 10☆ + 5kom = nowy rozdział

Do zoba nereczki;*

I hate you but I love youWhere stories live. Discover now