Rozdział 17

9 0 0
                                    

Perspektywa Mari

Nagle zostałam gwałtownie przyciśnięta do ściany przez Kamila .

- Nie dokończyliśmy tego co ostatnio,  ale to się za niedługo zmieni - powiedział Kamil

- Nawet się nie waż będę krzyczeć - powiedziałam 

- Oj Maryś ty moja głupiótka myślisz że tego nie przemyślałem - powiedział i wyjął taśmę klejącą z kieszeni, i zakleił mi usta. 

- No to zaczynamy zabawę-zaśmiał się złośliwie,  zaczął mnie całować szyji , a później dekoldzie. 

- Ale zanim zacznę zabawę muszę nadrobić te stracone lata. - powiedział i wpakował swoje ręce pod moją bluzkę. 

Zaczęłam się szarpać, ale na marne on był silinieszy. W końcu złączył nasze usta w pocałunku,  a wcześniej odkelił je od taśmy. Całował mnie ale ja nie oddawałam pocałunków. 

- Masz oddać pocałunek bo jak nie to kara, chyba pamiętasz jaka? - zapytał, a ja pokiwałem głową na tak. Po tym czynie wbił się w moje usta. Nie miałam wybory i oddałam pocałunek. Nagle wpakował swój jezyk do mojej buzi myślałam, że zwymiotuję. Po pocałunku oderwaliśm się od siebie. Kamil uśmiechnął się chytrze.

- No no nieźle kwiatuszku, ale mogło być lepiej.Następnym razem się bardziej postarasz co? - zapytał ,a ja pokiwałam głową twierdząco. Bałem się go, tak cholernie się go bałam , że jak będę mu się sprzeciwiać będzie mnie bił wiem to. Znowu zaczął mnie całować, ale tym razem w szyję. Jego ręce ciągle znajdowały się pod moją bluzką.  Jednym ruchem ją ściągnął,  zaczełam protestować. Szarpatał się, nawet zaczęłam piszczeć miejąc nadzieję, że moja mama mnie usłyszy, ale na marne. Im więcej się szarpałam tym bardziej denerwowałam Kamila. Nagle poczułam jak boli mni policzek on on mnie uderzył. 

- Masz przestać się szarpać!! - krzyknął i zaczął mnie całować. Nagle poczułam zimne powietrze, a mój napastnik upadł na ziemię. Podniosłam głowę i zibaczyłam Chat i Wolfa Boże jak a ich kocham. Podbiegłam do nich i przytuliam się . Zaczęłam cicho szlochać. 

- Ciiii Mari jesteśmy tu - powiedział Wolf. 

Nagle poczułam jak coś chwyciło mnie za nadgarstek i gwałtownie osiągnęło od Wolfa i Chata. Był to Kamil ,a raczej Biały kot. 

- Wara od mojej zabaweczki-warknął Kamil i przycisnął mnie do siebie. 

- Puść ją!!! - krzykneli jednocześnie bohaterowie (Chat i Wolf)

- Chachacha chcielibyście - powiedział Kamil.Chłopcy szykowali się już do ataku, ale Biały kot powiedział:

- Ani kroku, bo zrobię jej krzywdę - przybliżył swoje pazury do mojej szyji. Bohaterowie popatrzyli po sobie ,nagle Chat się odezwał:

- Co mamy zrobić żebyś ją puścił?  - Kamil nawet nie zauważył że Wolf gdzieś zniknął, ale gdzie do cholery zostawił mnie? 

- Hmm pomyślmy może, o już wiem oddasz mi swoje miraculum - powiedział Kamil

- No nie wiem niw dało by się czegoś innego? - zagadywał go Chat, co oni kombinują? 

- Nie miraculum albo stanie się jej krzyw... - nie dokonczył, bo został pociągnięty do tyłu i przybity do ściany przez Wolfa?  Czyli to był i ch plan. Wolf i Chat wywalili Kamila przez drzwi,  i zatrzasneli my drzwi przed nosem. 

- Hyyyymmm i kto tu jest teraz idiolą?  Chyba nie my coooo?  Chachacha dałeś się podejść jak dziecko - wyśmiewał się z niego Wolf. Na co on walił pięściami po drzwiach. Ale nagle usłyszeliśmy wołanie mamy Kamila

- Kamil chodź na dół idziemy już - krzyczała na co on odeswał się :

- To jeszcze nie koniec ja wrócę i wtedy rozprawę się z wami pchlarze, ale też z tobą Maryś-i słyszeliśmy jak schodził po schodach. Odetchnełam z ulgą ,że sobie poszedł, ale przestraszyłam się że może wrócić w nocy do mnie. 


Miłość chodzi swoimi ścieżkami (Miraculous)Where stories live. Discover now