~Idź od niego. Nie lubię go.~

Ominęłam go i poszłam przed siebie.

-Nie zostawiaj mnie. Tygrysku.- usłyszałam szept

Jak on mnie nazwał? Odwróciłam się w jego stronę. Stał tam i wyglądał jak dziecko. Nie wiedziałam co zrobić. Jeszcze przed chwilą bym odeszła nie zwracając na niego uwagi. Ale powiedział do mnie tygrysku. Tak zawsze mówił do mnie mój brat. Zanim umarł. Zanim został zabity. Nie mogłam się ruszyć. Byłam kompletnie sparaliżowana.
Podszedł do mnie i położył mi rękę na policzku. Pomasował do kciukiem. Po chwili przyłożył czoło do mojego i szepną:

-Nie chcę cię stracić. Nie przeżyję tego. Nie zostawiaj mnie. Tygrysku, proszę.-

~Powiedz mu, że jak nas przytuli, to mu wybaczymy.~ usłyszałam spokojny głos mojej wampirzycy

Nie. Oszalałaś? Dopiero kazałaś mi od niego iść!

-Przytul mnie.- usłyszałam własny głos

~Mnie się słucha. Cassandro.~ teraz brzmiała jak moja matka

Nie możesz cały czas mnie kontrolować!

Poczułam jak Max mnie przytula. Powoli, jakby niezdecydowanie, a ja nie chciałam wyjść na wariatkę, więc nie reagowałam.

~W końcu musimy dorosnąć. Nie chcę już użalać się nad tobą. W końcu musimy sobie ułożyć normalne życie. Jeżeli ty tego nie chcesz, ja to zrobię.~ słyszałam że była zdenerwowana ~A teraz jeśli nie chcesz tak "przypadkiem" zrobić czegoś głupiego, obejmij go.~

Grozisz mi?

~Nie. Tylko staram się ci pomóc. Rób co mówię.~warknęła

Pośpiesznie zarzuciłam mu dłonie na kark i przytuliłam się. Czułam jego ciepło i przez chwilę, naprawdę myślałam że nic mi nie może się zdarzyć, że mogę wszystko, że nikt mnie nie zrani, że jestem bezpieczna, że tu jest moje miejsce. Opierałam głowę jego ramię a on głowę miał schowaną w zagłębieniu mojej szyi i wdychał mój zapach. Wydawało mi się to dziwne, bo ani Christoph, ani On nigdy tego nie robił.

-Czemu mnie wąchasz?- palnęłam i miałam ochotę uderzyć się z otwartej dłoni w łeb

-Ładnie pachniesz. Jak róże. - powiedział mi w szyję

-Muszę już iść.- szepnęłam, ale nie chciałam nigdzie iść. Od cholernych 15 lat czuję się pierwszy raz bezpieczna

-Zostań ze mną.- zaczął nami kołysać

Nie odpowiedziałam. Przycisnęłam go bardziej do siebie i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Pachniał mokrym dębem, jakby po deszczu. Wplotłam mu rękę we włosy i o ile to możliwe przycisnęłam do siebie jeszcze bardziej.

Co się ze mną dzieję?-

~Zamknij się. Nie waż się nic mówić. Nie zniszcz chwili.~

Jakiej chwili?

~Po prostu się zamknij.~

Zamknęłam oczy i po prostu tak stałam.

-Tygrysku. Chodź ze mną. Proszę. Nie chcę za tobą tęsknić. Tygrysku. Nie zostawiaj mnie.- szeptał cały czas

I co teraz cwaniaro?

~Powiedz mu, że pogadasz z Viktorem. Proste.~

A jak Viktor się zgodzi?

~To się do niego przeprowadzimy.~

Oszalałaś! Luis mnie znajdzie. Nie będę bezpieczna. My nie będziemy.

~Matko, ale ty masz problemy. On nas ochroni. Zrozum to.~

Ta... Już widzę jak pokonuje wszystkich członów rodziny Luisa. Nie! On pokona samego Luisa. Tak. Tylko na niego spojrzy i już będzie Luis trup. I będziemy żyli długo i szczęśliwie, i odbiegniemy w stronę zachodu słońca.

~Dokładnie~

Czy ty siebie słyszysz!?

~Zaufaj mi.~

Ta... Żebyś go zabiła jak Christopha?

~Nie. On jest inny niż Christoph.~powiedziała to z takim przekonaniem, że przez chwilę wierzyłam w to ~Christoph o nas nie walczył. A on walczy. To jest lepsza wersja Christopha i Mi...~

Nie wypowiadaj jego imienia!

~I Jego. Nie zostawi nas, nie porzuci, nie zrani. Będzie wspaniale, zobaczysz.~

Jesteś tego pewna? Nie chcę znów cierpieć.

~Tak. On będzie nas kochał. Jesteśmy jego mate, więc drugiej sobie nie znajdzie, poznał już mnie i nie uciekł. Zobaczysz. Będziesz mi za to jeszcze dziękować. Powiedz mu, że chcesz. No dawaj. Będzie szczęśliwy, zobaczysz. On będzie o ciebie walczył.~

Obiecujesz?

~Tak.~

-Pogadam z Viktorem.- szepnęłam niepewnie

On znieruchomiał. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.

-Co?-

Spuściłam głowę.

-Pogadam z Viktorem. Nie jestem pewna czy się zgodzi więc nie rób sobie nadziei.- nie patrzyłam na niego

Nie odzywał się przez dosłownie sekundę, po czym zakręcił mną w powietrzu. Pisnęłam i złapałam się go mocniej.

-Tak się cieszę. Już myślałem, że się nie zgodzisz.-

Postawił mnie na ziemi i schował ręce za plecy jakby powstrzymywał się przed czymś. Gdy jego ręce już mnie nie trzymały, obraz przed oczami zaczął mi wirować. Prawie się wywaliłam, ale Max mnie złapał i wpił się w moje usta. Po chwili się odsuną.

-Przepraszam próbowałem się powstrzymać.-

 Mam nadzieję, że te rumieńce nie są widoczne za bardzo.

Chcę Cię Tylko Kochać.Where stories live. Discover now