Cassandra
-Uważaj, bo umie się bronić.- powiedział Karol i spojrzałam na niejakiego Maxa, zrobił głupią minę, jakby nie wierzył -Mówię poważnie. Przy naszym pierwszym spotkaniu zrobiła mi to.- powiedział podnosząc bluzkę i pokazując bliznę w okolicach serca. Ja się skrzywiłam na samo wspomnienie jak chciałem go zabić kawałkiem gałęzi i wbiłam go mu w pierś. Jeszcze trochę, a wbiłabym mu ją w serce. Odwróciłam głowę. -Zrobiła to patykiem. Pomyśl co by zrobiła mając do dyspozycji kawałek drewna z krzesła.- zaczerwieniłam się, nie wiem czy to ze wstydu, czy też  z tego, że mówi o mnie jak o mordercy
Max odwrócił się na pięcie nie wzruszony i wyszedł z pokoju. Zszedł po kilku schodkach i wniósł mnie do jakiegoś pokoju. Był duży i wystrojony na biało-czarno. Położył mnie na białą pościel łóżka z czarnego drewna. Położył się obok mnie na boku podpierając swoją głowę na łokciu i patrzył na mnie, głaszcząc mój policzek swoim kciukiem, jak na ósmy cud świata. Spojrzałam w jego piwne oczy. Uśmiechną się do mnie. Po chwili pochylił się i przyłożył swoje czoło do mojego zamykając oczy. Ja nie okazywałam żadnych emocji. Tym razem się nie nabiorę na te czułe gesty i słodkie słówka. Gdy miałam już zaprotestować on mnie pocałował.. Momentalnie go odepchnęłam i wstałam z łóżka. Spojrzał na mnie z bólem w oczach, ale szczerze miałam to gdzieś.
-Co ty robisz?-spytał gdy wychodziłam z pokoju
Byłam wściekła. Jak on mógł... Dopiero go poznałam. Nie. Nawet nie mogę powiedzieć, że poznałam. Wparował do gabinetu tego całego Alfy i postanowił wpierdolić się do mojego życia. Kurwa, Cassandro nie przeklinaj. Nie ja nie mogę się denerwować. Zeszłam z drugiego piętra i wyszłam przed dom. Musiałam popływać. To mnie uspokoi.
-Zaczekaj.- usłyszałam za sobą, ale nic nie odpowiadałam tylko parłam przed siebie
Złapał mnie za rękę i pociągną do siebie, przez co odbiłam się od jego klatki piersiowej.
-Przepraszam.- wyszeptał mi we włosy
W dupę se wsadź te przeprosiny. Mam cię dość.
-Puść mnie.- próbowałam go od siebie odepchnąć
Robię się coraz bardziej niebezpieczna. Lepiej, żeby mnie puścił, bo to może się źle skończyć. Usłyszałam w głowie:
~Zabij go.~
To był głos Luisa. Niestety, gdy mnie przemienił, dostałam w prezencie kopię jego podświadomości, która była, niezbyt bezpieczna, bo czasem nie potrafiłam jej zignorować.
~Zabij. Nie ma prawa cię dotykać. Zabij.~
-Nie.- nawet nie wiedziałam, że powiedziałam to na głos
-Przepraszam.- powtórzył
-Odejdź ode mnie.- tracę kontrole
-Nie. Wybacz mi.-
~Zabij. Nie zasługuje, żeby żyć.~
-Karol.- zdążyłam wyszeptać, zanim straciłam kontrolę

Oczy jej się zmieniły na kolor czerwony. Jedyne o czym teraz myślała to o ciepłej krwi, krążącej w żyłach chłopaka, który ją przytula. Odchyliła głowę, aby przed jej ustami znalazła się jego szyja. Już miała go ugryźć, już miała w nim zatopić kły i poczuć błogi smak krwi, ale została odepchnięta od chłopaka. Poleciała kilka metrów do tyłu i walnęła w drzewo. Opadła z cichym stęknięciem. Po chwili usłyszała warczenie. Podniosła wzrok i zobaczyła, że ten chłopak, który miał się zostać jej pożywieniem warczy na jakiegoś wampira o blond włosach. Uśmiechnęła się, bo brunet stał do niej tyłem i mogła go ugryźć, a on nawet nie wiedział by co i gdzie. Wstała i w wampirzym tempie zaczęła biec w jego stronę. Nie dostała jednak swojego celu, bo wampir odepchną go w ostatniej chwili, a sam przyjął ugryzienie. Wampirzyca poczuła smak krwi i zaczęła pić. Czuła się wspaniale czując ten przepyszny smak w ustach. Zostawiła jednak blondyna przy życiu, bo wiedziała, że jej ludzka strona by jej tego nie wybaczyła, a one czasami się na prawdę lubią. Spojrzała na blondyna, w jego zielone oczy.

-Oddaj nam Cassandrę.- rzekł a ona tylko się uśmiechnęła i spojrzała na bruneta, który leży na ziemi przerażony i chciała do niego podejść, bo miała zamiar go zjeść, zanim perfidnie jej przerwano, ale tamten wampir ją powstrzymał
-Pomyśl o Cassandrze. Ja dałem ci dobrowolnie krew, a on raczej by tego nie chciał. Pomyśl, czy byłaby z ciebie dumna.-
Nie. Nie byłaby. A wampirzyca Ją lubi i chce, żeby Cassandra też ją polubiła. Ona nie chciała wampirzycy od samego początku. Odkąd ją Luis stworzył. Nie protestowła, gdy Cassandra go opuszczała, tylko siedziała cicho, a Ona i tak jej nie lubi. Ale chciała mieć chociaż małą nagrodę, że go nie zjadła i chciała się bawić. Spojrzała na tamtego wampira i cicho zachichotała, po czym czmychnęła do lasu, najszybciej jak mogła. Chciała, żeby ją gonił. Uciekała. Przyśpieszyła, kiedy poczuła jego zapach. Gonił ją ona uciekała. Chciała, żeby ją złapał więc trochę zwolniła. Po chwili rzucił się na nią i wylądowali na ściółce. Ona wylądowała na nim. Podniosła wzrok i spojrzała w jego zielone oczy, uśmiechnęła się gdy zobaczyła jego rozbawioną minę. Była dumna, że go rozśmieszyła. Nie często to robi, więc miała nadzieję, że Cassandra wybaczy jej, że próbowała zjeść tego wilkołaka. I wtedy usłyszała warczenie. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła dużego białego wilka z pomarańczowymi oczami. On też musiał ją polubić. Nie wiedziała dla czego tak po prostu. Wstała z wampira i podbiegła do dużego wilka i go przytuliła. Odsunęła się gdy usłyszała warczenie. To na nią warczał. Tak przynajmniej myślała. Spojrzała smutno w oczy wilka i wróciła do wampira, bo on ją lubił. Przytuliła się do niego i zaczęła płakać. Po chwili wilk sobie poszedł, a ona nadal była smutna. Cassandra ma racje. On jest taki sam jak Christoph. Nie znała go, ale widzi wspomnienia Cassandry. Bardzo go kochała a on ożenił się z inną, bo wampirzyca się pojawiła. Teraz Cassandra ma złamane serce i często jest smutna. A wtedy wampirzyca też jest smutna, a ona nie lubi płakać z Cassandrą po nocach.
-Czemu płaczesz?- spytał wampir
-Bo on mnie nie lubi.-trochę sepleniła, bo miała jeszcze wysunięte kły. Lubiła je mieć. Lubiła kiedy inni je podziwiają
-Czemu miałby cię polubić?-
-Bo ja go lubię. Nie, lubiłam. Już go nie lubię.- powiedziała ściskając koszulkę wampira w rękach
-Czemu?- spytał
-Bo on jest Jak Christoph. Najpierw kocha Cassandre, a potem się od niej odwraca. Kidy widzi kim jest. Kiedy mnie poznaje.- wyszeptała ostatnie zdanie
-Kim jest Christoph?-
-Jakbym ci powiedziała, to Cassandra byłaby na mnie zła. A ja ją lubię. Ona mnie nie. Mogę ci tylko powiedzieć, że cieszę się, że go zabiłam. Zranił ją, i mnie też. A ja nie lubię płakać.- nadal się od niego nie odsuwała -Ale Cassandra lubi.-
-Czemu lubi płakać?- lubiła go, ale teraz uważa, że jest głupi
-Bo płacze w nocy, kiedy nikt jej nie widzi. Kiedyś, kiedy mieszkałyśmy jeszcze u Luisa, przychodziła do nas Emily i prosiła Cassandrę, żeby nie płakała i lubiłam ją za to, ale Luis ją zabił, bo zakochała się w człowieku. Cassandra wtedy się zdenerwowała i próbowała go zabić, ale on kazał wszystkim naszym braciom i siostrom zaatakować nas, a my nie miałyśmy szans. Kiedy nas zamknęli Cassandra chciała uciec, a ja nie chciałam jej denerwować więc nic nie mówiłam, ale lubiłam Luisa, bo on mnie lubił.- wtedy sobie pomyślała, że nie powinna tego mówić -Za dużo powiedziałam. Cassandra będzie zła.- westchnęła ciężko -Jestem zmęczona. Wypuszczę już Cassandrę dobrze?- zamknęła oczy i zasnęła

Chcę Cię Tylko Kochać.Where stories live. Discover now