1

9.8K 448 6
                                    

-Cassandro. Viktor cię wzywa.-
-Już idę.-
Odłożyłam puchar z krwią i wstałam od stołu. Jadam sama od jakiegoś czasu. Ruszyłam za Emilem. Był to brunet o piwnych oczach, dobrej budowie, ze specyficznym podejściem do życia. Był ubrany w garnitur z czerwonym krawatem. Włosy miał potargane, ponieważ co chwila przeczesuje je palcami. O właśnie teraz to zrobił. Prowadził mnie przez korytarz, obłożony czarnymi płytkami z niebieskimi ścianami. Było tu dużo drzwi do pokoi innych członków naszej ,,rodziny". Na końcu tego korytarza, były dębowe drzwi, prowadzące do pokoju Viktora. Emil zapukał do tychże drzwi, po czym otworzył je przede mną. Weszłam, a on zamkną za mną drzwi. Zaplotłam ręce za mną i zaczęłam się bawić czarną kokardą zrobioną z czarnej wstęgi, którą była przepasana moja  granatowa suknia, sięgająca do podłogi, w okolicach talii. Czekałam, aż Viktor się zjawi. I się zjawił. Wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Odwróciłam wzrok.
-Witaj Cassandro.- usłyszałam jego głos, ale wciąż się wpatrywałam w jego duże łoże, które tak nagle stało się ciekawe -Zapewne zastanawiasz się dla czego cię wezwałem.- słyszałam jak krząta się po pokoju -Otóż, jest jedna sprawa, której sam podjąć się nie mogę. Jesteś jedną z niewielu zaufanych mi osób.- wyszedł do garderoby i po chwili wrócił - Mianowicie, jutro muszę udać się do watahy Alexa Moon'a i ty se mną pojedziesz.-
Zamurowało mnie. Ja? Ja mam jechać? Miałam zapomnieć i żyć jak normalny wampir. Miało już nie boleć. A on rozgrzebuje moje zastygłe rany.
-Viktorze... Ja nie jestem pewna czy to dobry pomysł.- wyszeptałam ledwo słyszalnie nawet dla mnie samej
-A ja jestem. I to w stu procentach. Pojedziesz ze mną. Bardzo mi się przydasz.-rzekł pewnie -Mogłabyś.- spojrzałam na niego, a on trzymał granatowy krawat. Podeszłam do niego i zaczęłam wiązać jego krawat -Nie musisz tam nic mówić. Jesteś mi potrzebna tylko do zawarcia sojuszu. Będziesz wiedziała, czy kłamie, ze względu na... Twoją przeszłość. Chyba rozumiesz o co mi chodzi?- kiwnęłam nie znacznie głową -Jakby coś poszło nie tak będziesz w pogotowiu. Walczysz lepiej niż cała nasza rodzina razem wzięta. Nie mogę zabrać więcej niż dwóch osób, ponieważ to by źle wyglądało, gdybym przyszedł z całą armią. Nie zawiedziesz mnie prawda?- kiwnęłam głową kończąc tym samym wiązanie jego krawata. Poprawił go i założył marynarkę zapinając guziki. Wystawił łokieć -Pozwolisz.- wzięłam go pod rękę i ruszyliśmy do wyjścia. Gdy byliśmy w ogrodzie za domem zaczął mi objaśniać jak mam się zachowywać -Bądź opanowana. Uśmiechaj się kiedy trzeba. Odpowiadaj tylko i wyłącznie, jeśli masz coś istotnego do powiedzenia, lub jeżeli zostanie zadane ci pytanie. Nie krzyw się, bo może to zostać odebrane bardzo... instynktownie, ze strony wilkołaka. Nie patrz Alfie w oczy dłużej niż 10 sekund. I co najważniejsze: nie atakuj póki ci nie karzę, bądź moje życie będzie zagrożone. Zrozumiałaś?- kiwnęłam głową - W takim razie. Idź wypocząć. Jutro wyjeżdżamy o 13:00.-
Skłoniłam mu się, po czym odeszłam do mojego pokoju.

Chcę Cię Tylko Kochać.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz