VI

2.3K 189 29
                                    

Odrąbałam głowę policjantowi, którego ciekawość zaprowadziła już zbyt daleko. Trochę martwił mnie fakt, że ostatnimi czasy zaczęłam zabijać dużo więcej osób niż do tej pory. Clocky śmieje się ze mnie, że wreszcie wychodzi moja prawdziwa natura. Co ja poradzę, że ostatnio jakoś się bardzo stresuję.

-Dzięki Toby - powiedziałam oddając mu siekierkę.

-Spoko. Widzę, że nieźle się bawiłaś - uśmiechnął się.

-Może być. Gdzie Brian i Tim?

-Zarzynają pewnie tamte dzieciaki.

-Jakie dzieciaki?

-Jakieś małe szczyle się przypałentały i zaczęły nas nagrywać. - Sprostowała Clockwork, wychodząc zza drzewa.

Nie odezwałam się, po prostu kiwnęłam głową.

Stanęła obok chłopaka, a ten objął ją wokół talii. Zawsze jakoś dziwnie mi się na nich patrzyło. Może dlatego, że sama chciałam mieć kogoś, kto też by mi tak robił?

Z krzaków wyłonili się chłopaki. Na ich ubraniach widać było ślady krwi. Uśmiechnęłam się do nich.

TIME SKIP...

Siedziałam na kanapie, uspokajając swoje sumienie. Uczyli mnie, żeby pomagać ludziom, a nie ich zabijać. Tylko co z tego, jeśli krzywdzenie innych mnie zadowala? Problem w tym, że przez to iż zostałam wychowana w taki a nie inny sposób, moje sumienie wciąż daje o sobie znać, choć wydaje mi się, że z każdą chwilą jego głos cichnie.

Kończąc rozważania o tym, jak wielkim przegrywem jestem, wstałam z kanapy i wyszłam się przewietrzyć. Pogoda nie była zbyt ciekawa. Dość mocno wiało i zanosiło się na burzę. Nie zważając na warunki i wszystko inne, założyłam kaptur na głowę, po czym szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Najpierw zaszłam do pobliskiego pubu, gdzie wierni kibice wspólnie oglądali mecze piłki nożnej. Usiadłam przy ladzie.

-To co zawsze poproszę. - Powiedziałam. Nie przychodziłam tu zbyt często, ale barman mnie znał. To mi wystarczyło.

Swego czasu pożądnie go nastraszyłam. Zabawne, że ludzie zrobią wszystko jeśli tylko pogrozi im się bronią.

Sączyłam powoli swojego drinka,  gdy usłyszałam:

-Hej maleńka - spojrzałam na podchodzącego do mnie faceta.

Bez słowa wyciągnęłam mały nożyk i rzuciłam w niego jako ostrzeżenie. Minął jego głowę zaledwie o parę milimetrów, lekko tylko rozcinając mu płatek ucha. Zatrzymał się, a ja poczułam na sobie jego palące spojrzenie.

-Niegrzeczna. Lubię takie. - Powiedział podchodząc do mnie.

Wzięłam łyka, a następnie wyjebałam mu z łokcia w twarz. Obrócił głowę i bonusowo zaliczył spotkanie z podeszwą mojego dość ciężkiego buta. Odsunął się kawałek trzymając się za brzuch. Zeskoczyłam z wysokiego krzesła. Byłam od niego dużo niższa. Podhaczyłam go, a on poleciał na twarz. Następnie złamałam mu bark, wydzierał się niemiłosiernie.

-Zamknij się bekso. - Powiedziałam i zabrałam swój nożyk.

Podeszłam do lady, wypiłam resztę i wyszłam.

Po opuszczeniu pubu postanowiłam się zabawić. Pozbawiłam życia chyba trzy osoby, na trzy różne sposoby. Jedną udusiłam, a następnie upozorowałam samobójstwo. Drugiej wydłubałam na żywca oczy, wycięłam język i obcięłam palce u rąk oraz poderżnęłam gardło. Ostatniej wyprułam flaki zadając jej całą masę ciosów w brzuch. Tak się bawiłam tego wieczoru.

Wróciłam do domu przemoknięta i zmarznięta, bo nie zdążyłam przed burzą. Plusem było to, że ulewa zmyła krew.

Przebrałam mokre ubranie i wróciłam na moją ukochaną kanapę. Niestety była ona zajęta.

-Cześć Tim.

-Hej - spojrzał na mnie po czym się uśmiechnął - to moja koszulka?

Cholera. Rzeczywiście. Czemu to musiała być akurat jego, co?

-Była pod ręką - wybrnęłam.

Nie odezwał się już. Siedzieliśmy w milczeniu. Mogłam się domyślić, że to jego. Ale ona tak ślicznie pachnie...

-Chyba zmokłaś co?

-A ty skąd to wiesz?

-Widziałem jak wchodziłaś do łazienki.

Nagle zagrzmiało, pokój wypełnił się jasnym blaskiem błyskawicy, a sekundę później zgasło światło.

-No pięknie - powiedziałam.

Nigdy nie przepadałam za burzą. Zawsze źle mi się kojarzyła, bardzo źle. Nie żebym się bała, ale wolałam kiedy było światło. Wstałam i po omacku chciałam dojść do swojego pokoju. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.

-Pomogę ci.

Nie protestowałam, pozwoliłam mu prowadzić się jak małe dziecko.

Usiedliśmy na łóżku, a on przytulił mnie do siebie. Nie wiedziałam co się dzieje. Znam Tima i wiem jak bardzo potrafi być zmienny. To mnie chyba najbardziej przeraża.

-Zebrało ci się na czułości? - Zapytałam.

-Może. Chciałem ci jakoś pomóc, wyglądałaś na przerażoną.

Prychnęłam.

-Skąd niby ten pomysł?

-Trzęsiesz się.

Znów ma rację. Ja tego nie zauważyłam, ale rzeczywiście, trząsłam się jak osika.

-Boisz się?

-Burzy? Nie. Czegoś znacznie gorszego.

-Czyli?

-Demonów.

Zaśmiał się cicho.

-Nie rozumiem.

Oparłam się o niego plecami. Zastanawiałam się, czy powiedzieć mu czy nie. Westchnęłam i stwierdziłam, że pora zrzucić z siebie ten ciężar.

-Pamiętasz jak spytałeś dlaczego uciekłam z domu, a ja powiedziałam, że nie było mi tam zbyt dobrze? - Przytaknął. - Moi rodzice ciągle się o coś kłócili. Wtedy zawsze strasznie na siebie krzyczeli, a najbardziej tata. Kiedy byłam młodsza, przerażało mnie to, kojarzył mi się z demonem. Dlatego nie boję się burzy tylko demonów, które chcą mnie skrzywdzić. Może to i głupota, ale każdy się czegoś boi.

-Logiczne.

Zaśmiałam się słysząc jego słowa.

-Żartujesz sobie ze mnie, tak? Co w tym jest logicznego? To tylko moje chore rozumowanie.

-Może. Ale fakt, że każdy się czegoś boi ma jakiś sens.

-Więc czego ty się boisz?

-Nie wiem. Wariaci nie wiedzą co to strach.

-Twierdzisz, że jesteś wariatem?

-Chorym psychicznie, jak wszyscy tutaj.

-Może zabijanie wcale nie oznacza choroby psychicznej?

-A co?

-Może robimy coś dobrego i wyświadczamy ludziom przysługę, uwalniając ich od tego wszystkiego?

-Myślę, że nikt nie chce umierać za szybko.

-A samobójcy?

-To inna sprawa. Oni z własnej woli postanawiają wykopać się z życia. Zabójstwo, a samobójstwo, oddziela bardzo gruba linia.

-Co fakt, to fakt. Spójrz, rozmawiamy normalnie.

-Normalnie na nienormalne tematy - uśmiechnął się.

Bawił mnie i jednocześnie przerażał fakt, jak bardzo był teraz miły. Doskonale wiedziałam, że za pięć minut może się to zmienić, a on poderżnie mi gardło bo znów zaczniemy się kłócić i tym razem Tim nie wytrzyma.

MORDERCZE LOVE STORYTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon