IV

2.5K 227 10
                                    

Zostałam uziemiona. Nie dlatego, że mam szlaban, tylko dlatego, że moi rodzice mają coś w stylu urlopu. Także przez miesiąc zero wycieczek.

Właśnie piszę rozprawkę z polskiego na temat bohatera z jakiejś tam lektury, którą przeczytałam tak 2/10.

-Widzę, że roznosi cię energia - skomentował Chris, gdy spotkaliśmy się na stołówce.

-Trochę.

Zaśmiał się.

Usiedliśmy przy naszym ulubionym stoliku na przeciw okna, z którego rozciągał się widok na szkolne podwórko.

-Idziemy gdzieś po lekcjach? - spytała Stevie.

-Wybaczcie ale ja nie mogę - odparł - obiecałem pomóc tacie.

-No trudno. Pójdziemy same, prawda Nat?

-Tak... Jasne - nie skupiłam się na tym, co do mnie mówiła, moją uwagę raczej przykuła zamaskowana osoba stojąca na parkingu.

-Nat, co jest?

Nie odpowiedziałam mu, po prostu jak gdyby nigdy nic podeszłam do okna. Już go nie było.

Wróciłam z powrotem do stolika.

-Powiesz nam co się stało? - dopytywał.

-Nic, po prostu... Zdawało mi się, że coś widziałam.

Wcale mi się nie zdawało. Ja wiem, że go widziałam. - Sprostowałam w myślach.

Teraz zdałam sobie sprawę, że widziałam go wszędzie, od kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz w lesie. Tylko ignorowałam ten fakt.

W nocy nie mogłam zasnąć. Czułam, że mnie obserwuje. To dziwne uczucie, tak swoją drogą. Siedzę teraz na łóżku i zwyczajnie wpatruję się w ciemność. Wstałam i wyszłam na balkon.

-Dlaczego to robisz? - nie spodziewam się żadnej odpowiedzi.

-Operator kazał mi cię pilnować - a jednak ją dostałam.

W ułamku sekundy siedział na barierce.

-Mówiłam już, że nikt o niczym się nie dowie.

Wzruszył tylko ramionami.

-To chociaż nie stercz nad moim łóżkiem, gdy śpię.

-Dobra.

-Dziękuję.

Wróciłam z powrotem pod koc. Jeszcze przez chwilę siedział tam i się nie ruszał, a potem zniknął. Zasnęłam tak płytkim snem, że gdyby ktoś zamrugał od razu bym się obudziła.

Mimo wszystko, rano obudziłam się wyspana jak nigdy.

Dziś jest piątek. Pytanie brzmi dlaczego o ósmej rano, zamiast być w szkole, jestem z moją mamą w sąsiednim mieście na zakupach. Otóż w nocy, z czwartku na piątek, ktoś włamał się do szkoły, zrobił niezły bałagan i ukradł wszystkie wartościowe sprzęty. Więc mamy przedłużony weekend.

***

Kiedyś Operator powiedział, że nie wolno nam krzywdzić rodziny, która mieszka w lesie. Nikogo to specjalnie nie obchodziło, ale kiedy powiedziałem mu o tej dziewczynie, kazał mi ją obserwować. W sumie nie wiem po co, ona przecież pół dnia spędza w szkole, a potem z przyjaciółmi. Ale nie mam zamiaru się z nim kłócić.

Wie, że tu jestem, że na nią patrzę.

Eh... Idę coś zjeść. Jak ją zostawię na pięć minut to chyba nic się nie stanie. Chociaż bardziej prawdopodobne jest to, że sama zrobi sobie krzywdę, niż to, że pójdzie na policję.

MORDERCZE LOVE STORYWhere stories live. Discover now