#10#

667 61 2
                                    

Nie to, że miałem jakiś gotowy plan co do oddania pierścienia Zayn'owi. Po prostu postanowiłem do niego jechać jeszcze tego dnia, kiedy odczytałem list. Ogólnie to chciałem wepchnąć go Malik'owi w gardło.

Pierwsze jednak co zrobiłem, to poszedłem na cmentarz. Nie byłem tu od jego śmierci i szczerze to nie wiem czy było to spowodowane tym, że moje uczucia do niego się zmieniły, czy po prostu... się bałem. Czy to możliwe, że poczuję coś bardziej boleśniejszego niż ból utraty i zdrady?

Teraz jednak postanowiłem w jakimś stopniu olać to wszystko i położyć te przeklęte kwiaty na jego grobie.

Z każdym krokiem jednak moje postanowienie malało, a ja miałem ochotę uciec. To nie było dobre...

Stanąłem przed szarą tablicą i mocno zacisnąłem powieki. Nie mogłem spojrzeć na wyryte na nagrobku litery. Łzy zapiekły mnie pod powiekami. Cała moja nienawiść do ukochanego minęła. Wybaczyłbym mu po prostu wszystko. Ważne, aby żył...

Otwieram oczy i widzę to czego nigdy nie chciałem zobaczyć.

Liam Payne

*29.08. 1993 +05.05. 2018

Upadłem na kolana. Kwiaty wypadły mi z dłoni. Miałem ochotę krzyczeć. Grzebać w ziemi, aż wydobędę stamtąd mojego ukochanego. Chciałem, aby żył! Nie obchodziło mnie to, że mnie okłamywał przez ten cały czas.

Zacisnąłem zęby. Położyłem kwiaty na ziemi i resztkami sił podniosłem się z klęczek. Czułem się pusty w środku. Tak jakby ktoś wyrwał mi serce i gdzieś schował. Jakby ktoś odciął mi rękę.

Byłem tylko skórą i kościami. Człowiekiem bez duszy.

-wykonam każde twoje zadanie... choćbym miał poruszyć ziemię. Nawet jeśli będzie bardzo bolesne. -obtarłem oczy rękawem -ale po tym wszystkim pozwól mi odejść i oddaj mi choć najmniejszą cząstkę mnie.

*

Wiem, że muszę wyglądać jak kupa nieszczęścia, ale mnie to nie interesuje. Muszę oddać ten przeklęty sygnet Zayn'owi. Patrzę na swoją dłoń. Nie jestem pewny, czy będę umiał tak po prostu go ściągnąć. To było takie nie do zdobienia.

Dlaczego oni to zrobili?! Dlaczego skazali mnie na takie coś?!

Zabijcie mnie... proszę!

Zatrzymałem się z piskiem opon pod domem Malik'a. Miałem nadzieję, że jest w domu. A nawet jeśli nie, to wygrzebię go spod ziemi.

Mniejsza o to!

Wyskoczyłem z auta i szybko ruszyłem w stronę drzwi. Adrenalina w moim organizmie ciągle rosła. Nie wiedziałem do końca, czy chcę mu oddać jego własność, czy wysiedlić w pysk.

Uderzyłem kilka razy pięścią w drzwi. Pewnie wystarczyło by raz, ale byłem taki wkurwiony...

-Niall? -jego głos mnie wkurwia. Podnoszę wzrok na niego. Czy to dziwne, że ściągnąłem całą winę z Liam'a i obarczyłem nią Zayn'a -płaczesz?

-a co cię to obchodzi? -parskam śmiechem, kiedy widzę, że jedna z rąk chłopaka jest podrapana. -widzę, że zaprzyjaźniłeś się z kotem...

-Niall...

-mam coś dla ciebie... -nie mam najmniejszej ochoty już się bawić. Zaczynam ściągać sygnet z palca. Tyle czasu tkwił na moim palcu, że teraz stawiał opory. Ściągnąłem go ostatecznie. Muszę przyznać, że poczułem się jakoś tak lżej. Jakbym pozbył się balastu. -to należy do ciebie -rzucam sygnetem w twarz Mulata. Zayn nawet nie drgnął. Stał jakby coś go sparaliżowało. To coś nowego. Normalnie nie wierzę. Miałem ochotę zamachnąć się i ulokować swoją dłoń na jego policzku. Chciałem, aby był przytomny, kiedy będę mu mówił, co o nim myślę.

-Niall... -łzy w jego oczach, mówiły całkiem co innego niż myślałem. Zraniłem go? Poważnie?! Niech sobie nie żartuje! Jednak kiedy schyla się po sygnet, po moim policzku także spływa jedna pojedynczą łza. Ścieram ją szybko, za nim Zayn może to zobaczyć.

Kiedy nasze oczy znowu się zrównują, widzę w nich złość. No miło.

Wyrywam mu z dłoni moją własność, bo oczywiście to należało do mnie.

-to moje... -uniosłem go do góry -pobrudził się trochę -wycieram go o koszulkę Zayn'a, później nakładam sygnet na palec. -dzięki za prezent... dupku!

Odwracam się do niego plecami i biegnę do auta. Wskakuję do środka i widzę jak Zen idzie w moją stronę. Przekręcam kluczyki w stacyjce i ruszam z piskiem opon.

Chcę zniknąć!

Krążek po mieście dość długo. Do domu wracam koło ósmej wieczorem i wiem, że zjebałem.

Wlekąc się do mojej samotni zauważyłem, że w skrzynce jest list i może nikt nie może nawet siebie wyobrazić, jak bardzo chciałem krzyknąć: POWAŻNIE?!

Stojąc przed drzwiami, otwieram list. Chcę to już mieć za sobą, bo sorry... co może mnie jeszcze dobić?!

'Niall

Mój słodki, maluszku. Jestem tak bardzo w Tobie zakochany! Życie jest tak piękne! Mam ochotę całować Cię po stopach i dziękować za Twoją miłość do mnie.

Pozwól, że ten list będzie krótszy niż inne, ale mam tak dobry humor, że nie mogę usiedzieć na dupie. Przejdźmy więc do konkretów.

Pamiętasz ten dzień, kiedy poszedłem z Harry'm do klubu? Biedny... dziewczyna go wtedy zdradziła. No ale nie o tym. Tamtego dnia Hazz wrócił poturbowany i okradziony do domu. Mówiłem Ci, że nie mam pojęcia jak to się stało i dlaczego Harry mamrocze jak naćpany. Kłamałem. Wiem co się stało. Dosypałem mu trochę amfy do drinka, aby się trochę rozluźnił. Sam też sobie nie oszczędziłem. To był błąd. Moi znajomi z którymi byliśmy, zachcieli zabawić się nim. Pobili go i okradli, a ja stałem i patrzałem na to wszystko. Miałem to wtedy w dupie. Liczyła się zabawa, a nie Hazz.

Najgorsze w tym jest to, że na drugi dzień poszedłem z nimi na browara, za kasę Harry'ego.

Boże byłem głupi!

Kochanie, w kopercie są pieniądze... oddaj je Harry'emu. Należą do niego. Zaraz też podam Ci nazwiska tych kolesi. Niech sobie Styles ich nie oszczędza. Ci idioci nawet nie zadzwonią na policję, bo sami pogrążyliby się w kartotece.

Przeproś ode mnie Harry'ego... proszę.

Przepraszam

Liam

Marcus O'Connor

Martin Alecander

Simon O'Neill

Thomas Brown'

To chyba jakiś żart! Ten człowiek siebie żartuje!

Zaglądam do koperty i łapię się za głowę. Co jest, kurwa?!

sorry ||Niam • Ziall✔Where stories live. Discover now