Rozdział 34

1.8K 90 8
                                    

Justin POV.

Od dłuższego czasu mój dzień wygląda tak samo; wstaję o 14, spotykam się z chłopakami, idziemy do klubu gdzie piję do nieprzytomności, wracam do domu i tak w kółko. Nie jestem w stanie wybaczyć sobie tego, że przez moją pieprzoną głupotę straciłem Madison, najważniejszą osobę w moim życiu. Dzięki niej wstawałem z uśmiechem na twarzy i miałem ochotę żyć, ale oczywiście musiałem coś jak zwykle spieprzyć. Te jebane "wojny gangów" zniszczyły wszystko, próbowałem z tym skończyć, ale z tego gówna nie dało się tak po prostu odejść. To były rzeczy, od których nie dało się uciec.
Gdy wyszliśmy od Shawna, Jack zdecydował, że  na własną rękę pojedzie sprawdzić opuszczoną halę, aby upewnić się, że Martin nie przeżył strzelaniny. Wrócił tam i dzięki bogu znalazł jego ciało, co oznaczało koniec tej pieprzonej wojny, ponieważ w końcu mogłem się od tego wszystkiego uwolnić.
Ten skurwiel odebrał mi wszystko co miałem, to przez niego straciłem moją księżniczkę i wiedziałem, że teraz smaży się w piekle.

~*~

-Justin wystarczy!-syknął Shawn wyrywając z mojej ręki kolejną butelkę wódki.

-Kurwa, Shaawn oddawaj mi to!-wybełkotałem próbując odebrać moją własność.

-Nawet mnie nie wkurwiaj!-złapał mnie za ramię i poprowadził w stronę wyjścia.-Samochód już czeka.

-Pięć minut Shawn. Pięć.-pokazałem mu palce mojej dłoni i wróciłem do zerowania szklanej butelki.

Zauważyłem, że stolik dalej ktoś próbuje mi zrobić zdjęcia, które zapewne poszłyby na sprzedaż za jakąś małą sumkę. Zirytowany obróciłem się w stronę tej kobiety i pokazałem jej środkowego palca, a ona zamiast sobie odpuścić to zrobiła więcej zdjęć. Dlaczego ludzie nie pozwolą mi pić w samotności, bez żadnych kamer dookoła?

-Wystarczy!-Shawn próbował przekrzyczeć muzykę.-Idziemy.

Oczywiście Shawn na każdej imprezie zachowywał się jak Matka Teresa i zawsze jako jedyny pozostawał trzeźwy w razie gdyby, któryś z nas najebał się w trzy dupy tak jak ja teraz.

Chłopak złapał mnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przepchnęliśmy się przez zatłoczony klub, co prawda to on się przepchnął ciągnąc mnie ze sobą.

-Justin przesadzasz z alkoholem.-przyjaciel pomógł mi wsiąść do auta.-Rozumiem, że cierpisz, ale to tylko pogarsza sprawę.

-Nie może być gorzej niż teraz.-odparłem i zamknąłem za sobą drzwi od pasażera.

Przez szybę widziałem jak odchodzi w stronę klubu, gdzie została reszta chłopaków.
Ethan ruszył w stronę centrum, przez które musieliśmy przejechać, aby chwilę potem znaleźć się w dzielnicy, w której mieszkam. Wyjąłem telefon z tylnej kieszeni spodni i spojrzałem na tapetę, gdzie widniało zdjęcie Madison, które zrobiłem je kiedy spaliśmy na polanie po imprezie u Kendall. Wybaczyła mi wtedy zdradę, to właśnie wtedy dostałem ostatnią szansę. Szansę, którą po raz kolejny zmarnowałem.
Kliknąłem w ikonkę wiadomości starając się dobrze napisać wiadomość bez jakichś kolosalnych błędów. Gdy po kilkukrotnym przeczytaniu jej nie zauważyłem żadnych rażących wpadek kliknąłem przycisk "wyślij".
Oparłem głowę o zimną szybę i zamknąłem oczy, a przede mną ukazał się cudowny obraz Madison, która już nigdy mi nie wybaczy.

~*~

-Panie Bieber?-ze snu wyrwał mnie ochrypły głos Ethan'a, mojego kierowcy. -Jesteśmy już na miejscu.

Mężczyzna złapał mnie za rękę i pomógł wejść do domu. Klucze wypadły mi z rąk, więc starszy mężczyzna podniósł je i wyręczył mnie  w otworzeniu drzwi. Podziękowałem mu, a raczej coś wybełkotałem i ruszyłem w stronę schodów prowadzących do mojego pokoju. Potknąłem się już na trzecim stopniu klnąc pod nosem. Gdy dotarłem do mojego królestwa zrzuciłem z siebie ciuchy zostając w samych bokserkach i wsunąłem się pod kołdrę. Spojrzałem po raz ostatni na telefon sprawdzając czy dostałem odpowiedź na sms'a. Nie zdziwił mnie brak wiadomości zwrotnej, rozumiem że mnie nienawidzi. Po moim policzku poleciała pojedyncza łza, której szybko się pozbyłem. Obróciłem się na drugi bok, a w mojej głowie jak co noc tworzyły się historie jakie w przyszłości chciałbym przeżyć z Madison. Niejednokrotnie widziałem ją w snach w sukni ślubnej na ołtarzu, gdzie czekała na mnie. Wizja wspólnego domu i dwójki dzieci, także pojawiała się kilka razy. Niestety to były tylko nocne wymysły, ponieważ mam przeczucie, że nasza historia już się zakończyła.

heartbreaker • Justin Bieber • ✔️ {1&2}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz