Rozdział 29

2.6K 123 8
                                    

Obudziłam się z krzykiem. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zorientowałam się, że jestem cała zalana potem. Do sali wbiegł Niall z reklamówką leków, która wyładowała w kącie.

-Madison co się dzieje?!-krzyknął przerażony klękając przy moim łóżku.

-J-ja.. Wszystko sobie przypomniałam..-cicho odpowiedziałam układając sobie wszystko po kolei w myślach.

Blondyn podniósł się z podłogi i usiadł na skraju szpitalnego materaca. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnował i ponownie je zamknął, chyba nie wiedział co ma zrobić.

-Niall, nie chcę, żeby on tu przyszedł..-zamknęłam oczy, a przede mną odtworzyło się wspomnienie Justina trzymającego broń, strzelającego z tej broni, mierzącego do człowieka..

-Nie bój się maluchu, on nie przekroczy progu tego pokoju. Będę z Tobą cały czas.-zaczął delikatnie głaskać mnie po ręce, aby jakoś mnie uspokoić.

-Dziękuje..-spojrzałam na przyjaciela.-Spałeś w ogóle?

-Przez chwilę, ale strasznie niewygodne te siedzenia mają!-zaśmiał się próbując mnie rozweselić.-Zdrzemnę się jak ty też będziesz szła spać.

Nie minęło kilka minut, aż ujrzałam wysokiego blondyna na korytarzu w czarnej bluzie i naciągniętym na głowę kapturze.

-Niall..-przerażona wskazałam palcem na szybę, która nie wiem z jakiego powodu nie była zasłonięta. Podejrzewam, że któraś pielęgniarka o tym zapomniała, albo Niall.

-Nie ma mowy, że on tu wejdzie!-chłopak podniósł się i wychodząc z sali mocno trzasnął drzwiami zostawiając mnie po raz kolejny samą.

Podwinęłam nogi pod szyję trzymając je kurczowo. Przez szybę widziałam jak Niall i Justin gwałtownie gestykulują i krzyczą na siebie nawzajem. Po długiej wymianie zdań Justin zrezygnował z dalszej kłótni i odszedł spoglądając na mnie po raz ostatni przez szybę. Jego wzrok nie wyrażał żadnych uczuć, mój zresztą też, ponieważ wszystko już pamiętałam.
Obróciłam się na drugi bok, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy, których nie byłam w stanie pohamować. Chwilę później mój zdenerwowany przyjaciel wrócił do sali i opadł na krzesło.

-Maddie śpisz? On już poszedł..

-N-nie..-obróciłam się w jego stronę
powstrzymując kolejne łzy.

-Maleńka nie płacz, proszę..-podszedł do mojego łóżka i otarł łzy spływające po moim policzku.-Nie mogę patrzeć jak jesteś smutna..

-On jest jakimś gangsterem Niall.. Wszystko pamiętam.. -spojrzałam w jego niebieskie oczy.

-Że co?!

-Wszystko Ci opowiem, ale teraz Niall muszę się jeszcze przespać, bo głowa strasznie mnie boli..

-Pójdę do lekarza, żeby podali Ci jakieś leki.-powiedział, po czym złożył pocałunek na moim czole i wyszedł z sali.

Chwilę poźniej do sali wszedł doktor Collins, który oznajmiał mi wszystkie wyniki badań, które wcześniej na mnie przeprowadzili. Podał mi także dwie tabletki, które szybko połknęłam, ponieważ ból nie chciał ustąpić. Tylko w tej chwili nie wiedziałam, czy to po prostu nie boli mnie serce, które aktualnie było złamane. Niall podziękował starszemu mężczyźnie i oznajmił, że znowu zostanie tutaj na noc na co niechętnie przystanął lekarz, ponieważ godziny odwiedzin są konkretnie określone. Doktor wyszedł, a Niall zdjął z siebie czarne trampki i skórzaną kurtkę. Chłopak zbierał się do położenia na niewielkiej kanapie stojącej w rogu, ale przesunęłam się na skraj łóżka robiąc mu miejsce tuż obok mnie.

-Daj spokój Madison, ta kanapa wcale nie jest taka zła.

-Nie chcę spać sama.-odparłam i to wystarczyło, aby sekundę później chłopak położył się za mną i objął mnie ramieniem.

Cholernie go potrzebowałam, ponieważ nie byłam pewna, czy sama sobie z tym wszystkim poradzę.

-Byłam na Ciebie wściekła, gdy nie pisałeś do mnie od kilku dni.-zaczęłam opowiadać wiedząc, że Niall mi nie przerwie.-Poszłyśmy z Zoey do tego klubu i tam wypiłyśmy kilka drinków. Chwilę później przyprowadziła do naszej loży chłopaka, który rzekomo nazywał się Travis. Wydawał się sympatyczny, wiesz? Do gry weszły kolejne drinki, a ja coraz bardziej byłam wściekła na to, że Ty się do mnie nie odzywasz, a Justin jest w trasie. Obiecałam rodzicom, że nie wrócę późno, więc pożegnałam się z ich dwójką mając nadzieję, że między nimi coś zaiskrzy. Wyszłam z klubu i stwierdziłam, że wrócę piechotą, bo przecież to wcale nie było tak daleko. Wybrałam numer do Ciebie i krzyczałam jakieś głupoty, ale po chwili poczułam na sobie czyjś wzrok i zauważyłam idącą za mną postać. Zaczęłam biec, ale on także. Uderzył mnie czymś w głowę i straciłam przytomność, nawet nie wiem gdzie teraz jest mój cholerny telefon. Ocknęłam się  w jakiejś hali z przepaską na oczach.-zatrzymałam się, ponieważ to było dla mnie coraz cięższe.-Niall, ja myślałam, że oni mnie zabiją. Bałam się, że już nigdy Was nie zobaczę. Kilkanaście godzin później usłyszałam rozmowę tego Travisa z jakimś facetem, że w przeciągu kilku dni Justin może pojawić się ze swoimi ludźmi, aby mnie odbić. Dlatego przenieśli mnie na inne piętro i tam otumanili jakimś gównem, prawie nic nie pamiętam, ale widok Justina z bronią nie wymażę ze swojej głowy już nigdy. To jest za trudne, nie potrafię tego pojąć..

-Spokojnie maleńka.-Niall zaczął głaskać mnie po włosach.-Obiecuję, że to wszystko jakoś się ułoży. Znajdę kogoś dobrego, aby Ci pomógł.

Przetarłam oczy, które były zaszklone i przyciągnęłam chłopaka bliżej siebie, ponieważ teraz potrzebowałam czuć, że mam przy sobie kogoś dla kogo naprawdę coś znaczę. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć w objęciach przyjaciela, ale nie mogłam odpędzić tych głupich myśli.

Mój chłopak był pierdolonym gangsterem..
Bałam się go, cholernie się go bałam..

heartbreaker • Justin Bieber • ✔️ {1&2}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz