2. Za jakie grzechy?

35.6K 2.7K 3.1K
                                    

Jak on w ogóle śmiał?

Jak ktokolwiek może patrzeć na mnie w ten sposób?

Zazdrość? Rozumiem. Nie byłby pierwszy.

Ale pogarda?

Nikt nie patrzy na Tony'ego Trenta z pogardą. Nie od kiedy... A już na pewno nie powinien tego robić taki, taki... Taki kujon w okularach, taki nikt, takie pośmiewisko w koszulce dla pięciolatka.

- Jesteś palantem Trent – wyburczałem pod nosem, dźgając leżącą przede mną żabę, jakby to ona była wszystkiemu winna. - Naprawdę jesteś palantem.

Eddy nie pojawił się na kolejnych lekcjach, więc na biologii, tak samo jak na reszcie zajęć, siedziałem sam. Miałem szczerą nadzieję, że wróci jutro. Nie lubię kwitnąć w ławce samotnie, nie ma się do kogo odezwać. Jeszcze trochę i zacząłbym z nudów notować to co mówił nauczyciel! Gdyby był obok, na pewno odciągnąłby mnie od tych głupich myśli, z nim zawsze było mi jakoś raźniej.

Mój wzrok niemal bezwiednie powędrował do Parkera, który siedział kilka rzędów dalej, jak gdyby nigdy nic notując każde słowo nauczyciela. Przez resztę dnia nawet na mnie nie zerknął, zresztą... Czemu miałby? Ja też zazwyczaj na niego nie patrzę. Na co dzień całkiem łatwo jest przegapić fakt, że Parker istnieje, jeśli sam nie wepchnie ci się pod nogi jak mu się to dzisiaj udało.

Dawno też nie myślałem o tych pierwszych dniach w szkole.

Jakby to było, gdybym nie załapał się do drużyny? Przyjaźnilibyśmy się? Siedziałbym teraz obok niego i zachowywał się jak on?

Nie... Niemożliwe.

Nawet kiedy byłem nikim nie przykładałem się do nauki. Za dużo zachodu.

Czyto możliwe, żeby nadal miał mi za złe tą głupotę sprzed trzech lat?

Nie...

To był tylko jeden dzień!

Jasne, zachowałem się później jak ostatni dupek.

Ale minęła kupa czasu.

Na pewno chodzi o coś zupełnie innego albo w ogóle mi się wydawało.

O co mogło chodzić?

Wgapiałem się w jego plecy, zupełnie jakby od tego miał się odwrócić i mi wytłumaczyć. Zupełnie jakbym nie miał się czym przejmować, naprawdę...

- Panie Trent, czy pan mnie w ogóle słucha? - w moje rozmyślania wdarł się głos nauczyciela, w dodatku napływający z bardzo bliska. Wyprostowałem się gwałtownie i zorientowałem, że pan Foster stoi obok mojej ławki, spod uniesionej brwi obserwując masakrę jaką urządziłem swojej żabie. Najwyraźniej trzeba było odłożyć skalpel zanim zacząłem myśleć o Parkerze, bo na pierwszym dźgnięciu się nie skończyło.

- Jasne panie F. - uśmiechnąłem się rozbrajająco i wyciągnąłem trochę pewniej na krześle. Naprawdę lubiłem tego gościa, zdecydowanie najbardziej ze wszystkich nauczycieli. Był młody, wyluzowany i całkiem przystojny, przynajmniej jeśli wierzyć dziewczynom. Sam przecież nie zwróciłbym na coś takiego uwagi.

To byłoby dziwne, nie?

W każdym razie, Foster jeszcze kilka lat temu, zanim skończył studia, sam chodził do naszego liceum. To był jego drugi rok pracy w szkole i jako jedynemu spośród naszego wspaniałego grona pedagogicznego jeszcze mu się chciało. Wiecznie opowiadał, że możemy przyjść i z nim pogadać w razie czego, tego typu brednie. Nie żebym kiedykolwiek miał zamiar ZWIERZAĆ SIĘ nauczycielowi, ale... To było miłe. Gdyby wszyscy nauczyciele byli tacy, kto wie? Może moja średnia wyglądałaby lepiej? I matka nie załamywałaby rąk nad moim losem po każdej wywiadówce.

✔ Chłopak z sąsiedztwa | YAOIWhere stories live. Discover now