Marisa 19

33 2 0
                                    

Wzięłam Shawn'a pod ramię i poszliśmy do środka. Na szczęście w domu o tej godzinie był tylko Max, ale on już dawno smacznie spał.

Posadziłam chłopaka na kanapie.

-Zaczekaj chwilę, pójdę po apteczkę.


Shawn

Marisa długo nie wracała. W domu panowała grobowa cisza. Wtem na schodach usłyszałem kroki.

-Kto tu jest? Mari wróciłaś?- usłyszałem czyjś lekko zachrypnięty od snu głos. Zdecydowanie nie należał do Marisy. To musiał być jej młodszy brat.

-Emm... cześć- powiedziałem

-Kim ty jesteś?

-Ja jestem... kolegą twojej siostry.

-Co ty tu robisz?- dopytywał się

-Przyszedłem się z nią spotkać- uśmiechnąłem się- Ty musisz być Max.

-Tak, a jak ty masz na imię?

-Jestem Shawn- gestem zaprosiłem go na kanapę. Zawahał się, ale w końcu usiadł.

-Max ile masz lat?

-Osiem!- odpowiedział- Tydzień temu miałem urodziny. Marcia obiecała zabrać mnie do kina.- Widziałem w jego oczach jak bardzo się cieszy.

Zanim przyszła Marisa, długo rozmawiałem z jej bratem. Młody chyba bardzo mnie polubił. W sumie ja go też. Odkąd pamiętam chciałem mieć młodsze rodzeństwo, lecz po śmierci ojca dla mojej mamy liczyłem się tylko ja. 

-Max? Co ty tu robisz?- zapytała wyraźnie speszona.

- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

-Co? To nie... ughh... możesz iść na górę?

-Nie! Ja chcę zostać!

-Max- wtrąciłem- Zostawisz mnie z siostrą?

-A przyjdziesz jeszcze kiedyś?

-Jeżeli nadarzy się okazja...

-Jeej!-mój nowy młodszy przyjaciel pobiegł na górne piętro.

-Przepraszam za niego- powiedziała

-Nie musisz. To naprawdę świetny dzieciak.

Usiadła koło mnie. W rękach trzymała białe pudełko.

-Zdejmij koszulkę.- Poleciła.

Tak zrobiłem. Marisa szybko i zgrabnie zdezynfekowała ranę i założyła bandaż. Odsunęła się i z dumą spojrzała na swoje dzieło.

-Będę żył? -zażartowałem

-Tak myślę- Odparła uśmiechając się szeroko

-Jest już późno więc... będziesz dziś u mnie nocował.

-Nie mogę aż tak nadużywać gościnności.

-To nie było pytanie.- złapała mnie za rękę i poszliśmy na górę.

Jej pokój był dość duży. Ściany koloru beżowego i drewniane meble tworzyły idealną całość.

-Będziesz spał na kanapie- spojrzałem na mebel. Była rozłożona, więc to nocowanie, było już chyba z góry zaplanowane.

-Proszę rozgość się, a ja się umyje- zniknęła za drzwiami

Na kanapie leżała przygotowana dla mnie para szarych dresów i czarny T-shirt. Szybko się przebrałem i rozejrzałem po pomieszczeniu. Półki były po brzegi zapełnione książkami i zdjęciami przedstawiającymi Marisę, jej przyjaciółkę i Maxa.

Czułem, jak czyjeś ręce oplatają mnie z tyłu.

-Witaj- Boże jak ona cudnie pachnie! Odwróciłem się i wtuliłem twarz w jej włosy, mocno się zaciągając.

-Hahaha co ty robisz?- Zapytała śmiejąc się.

-Wącham cię- odparłem z udawaną powagą.

Nie mogąc już dłużej się powstrzymać, przyciągnąłem dziewczynę bliżej siebie i naparłem na jej usta.



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 07, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Love in the shadeWhere stories live. Discover now