Zaparkowałem przed domem. W środku nie spodziewałem się kogoś spotkać, ale ku mojemu zdziwieniu, w domu była mama. To dziwne. Zazwyczaj kończy znacznie później.
-Shawn? Na boga. W końcu jesteś!- zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku- Gdzie się podziewałeś?! Nawet nie wiesz jak się martwiłam! Dzwoniłam z 30 razy!
Wyjąłem z kieszeni telefon. faktycznie było 36 nieodebranych połączeń od mamy.
-Przepraszam- było mi naprawdę głupio- Miałem wyłączony telefon...
-Gdzie byłeś?
-Ja...byłem na plaży... z koleżanką...
-Mmhym... No dobrze. Ważne, że nic ci nie jest.
Dałem matce całusa w policzek, po czym pobiegłem do siebie.
Dużo myślałem o dzisiejszym dniu. O Marisie. O tym jak się uśmiecha... Nie mogę o niej zapomnieć, lecz nie tylko o niej. Kto i po co chciał mi wyrządzić tyle bólu tym ustrojstwem?Tyle się dzisiaj działo, że nawet nie zauważyłem kiedy zamknąłem oczy, zasnąłem.
Biegnę, Coś mnie goni. Jest coraz bliżej. Biegnę z całych sił i wołam o pomoc. Jest ciemno. Potykam się o konary drzew. To coś jest szybsze. Nagle jest tuż przede mną. Staje na dwie łapy i swoimi szponami łapie mnie za gardło. czuję jak coś ciepłego spływa po mojej szyi. Napotykam jego spojrzenie. Znam je.
-Shadow*. Jesteś moim cieniem.
-Shawn. Shawn! Wszystko dobrze?
Budzę się. Czyjś głos wyrywa mnie ze snu. Mama.
-Tak. j-jest dobrze.- nie mogę złapać tchu.
-krzyczałeś przez sen. Myślałam ,że coś się stało- powiedziała wyraźnie zmartwiona.
-Nic mi nie jest- uśmiechnąłem się najpiękniej jak umiałem.- Pójdę zrobić śniadanie.
Przez cały poranek prześladowało mnie wspomnienie złocistych ślepi i szponów rozcinających mi skórę.
Od kiedy przekroczyłem próg szkoły zacząłem szukać Marisy. Miałem ochotę opowiedzieć jej o wszystkim...
*Shadow [ z angielskiego]- cień
YOU ARE READING
Love in the shade
FantasyShawn był zwykłym 17 latkiem, aż to pewnego nieprzyjemnego zdarzenia, które zmieniło jego życie na zawsze. Czy Marisa pomoże mu przez to przebrnąć? Czy razem będą potrafili stawić czoła drugiej naturze chłopaka? Czy może jednak Shawn już zawsze będz...