Rozdział 10

2.3K 203 56
                                    

Mruknąłem niezadowolony, czując puste miejsce obok siebie. Uchyliłem delikatnie powieki, nie mogąc odnaleźć mężczyzny dotykiem dłoni, jednak od razu je zacisnąłem czując natrętne światło, które dotarło do moich zaspanych oczu.
-Kso... -zaklnąłem, zakrywając twarz poduszką. Po kilku chwilach otworzyłem ponownie oczy, a nie widząc mężczyzny od razu podniosłem się do siadu, zaczynając szukać go wzrokiem po pustym i cichym pomieszczeniu.
-Nie ma go... -wyszeptałem do siebie, przecierając twarz dłońmi, aby się nieco pobudzić. Od razu dotarło do mnie wspomnienie z wczorajszego wieczora, na co rozejrzałem się niepewnie, nasłuchując z nadzieją czarnowłosego.
Boję się trochę tutaj być, przez wczorajsze zdarzenie czuję rosnący we mnie niepokój, do tego sprawa z moją rodziną nie daje mi spokoju. Jestem osaczony z każdej strony, to naprawdę staje się męczące. Przeczesałem dłonią potargane włosy, wzdychając cierpiętniczo. Po chwili usłyszałem skrzypienie starych drzwi, na co od razu z niepokojem przeniosłem na nie wzrok. Odetchnąłem jednak, widząc w progu drzwi czarnowłosego, w którego dłoni dostrzegłem martwego zająca. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały, a mężczyzna podszedł do mnie spokojnie ze swoim, codziennym wyrazem twarzy.
-Myślałem, że nigdy nie wstaniesz. -mruknął lekko skrzywiony i potargał bardziej moje włosy, podchodząc po chwili do stołu, na którym położył swoją zdobycz.
-A... gdzie byłeś? -zapytałem niepewnie skrzywiony.
-Nie widać? Coś trzeba jeść, prawda? Chociaż po tobie nie widzę, abyś dużo jadł. -odparł z przekąsem, a ja zmarszczyłem lekko brwi, zerkając odruchowo na siebie. Wstałem i podszedłem do niego, zerkając na martwe zwierzę.
-Sam go upolowałeś? -spytałem.
-Inaczej się tutaj nie da. Nie ma zwierzyny, to głodujesz, ostatecznie zdychasz z głodu. O takim życiu zawsze marzyłeś? -zerknął na mnie zainteresowanym wzrokiem.
-Wolę żyć w nędzy, ale być wolnym, niż mieć wszystko, będąc zamkniętym w klatce, niczym bydło. -zacisnąłem lekko dłonie w pięści, odwracając wzrok.
-Dzieciak... -mruknął tylko pod nosem. -Ale wracając do bardziej istotnych spraw... Porozmawiasz dzisiaj z Christą. -ciągnął, a ja zerknąłem na niego lekko pytającym spojrzeniem, siadając na brzegu łóżka.
-A tak, racja... Dziękuję, że ciągle mi pomagasz. -uśmiechnąłem się do niego szczerze, na co on zmarszczył lekko brwi, mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem.
-Możesz wyjść z domu, jeśli chcesz. Jest dzień, więc nic nie powinno ci się stać. Tylko... nie oddalaj się za bardzo, bo nie mam zamiaru cię szukać, bachorze. -oparł się nonszalancko o stół, przyglądając mi się ze znudzeniem. -Poza tym masz nóż, więc chyba umiesz go używać.
-Skąd wiesz, że go mam? -zdziwiłem się.
-Spałem chyba z tobą, więc zauważyłem, tylko... uważaj w stosunku do kogo chcesz go użyć. -zmrużył lekko oczy.
-Nie rozumiem. -wyszeptałem, na co ten odsunął się powoli od stołu i do mnie podszedł.
-Chyba wiesz, że ze mną szans nie masz, prawda? -złapał mnie lekko za podbródek, patrząc na mnie z wyższością w oczach. -Więc niech ci żaden głupi pomysł do główki nie przyjdzie, bo marnie się to skończy dla ciebie. -odparł, a ja przełknąłem z trudem ślinę, patrząc mu w oczy.
-A-Ale ja nie miałem zamiaru...
-Ja nic nie sugeruję, Eren. Ja cię tylko informuję.
-Aż tak mi nie ufasz? Przecież nie mógłbym skrzywdzić osoby, która tyle dla mnie zrobiła. Gdyby nie ty, zapewne bym już nie żył. -uśmiechnąłem się z wdzięcznością, a na jego twarzy zagościoło lekkie zdziwienie.
-...Ja nie ufam nikomu, gdybyś żył wokół zdrajców i morderców też byś taki był. -odparł po dłuższej chwili.
-Ja też ci wyglądam na mordercę?
-Pozory mogą mylić, dzieciaku. -zbliżył lekko swoją twarz do mojej, a ja od razu poczułem, jak oblewam się rumieńcem, czując mocne ukłucie w sercu. -Masz ładne oczy, wiesz? -zapytał, a ja odwróciłem wzrok zażenowany. On tylko uniósł brew z satysfakcją, zbliżając się jeszcze bardziej. Czuję się trochę, jakby to była zabawa z jego strony, bawią go moje reakcje, zbliża się jeszcze bardziej wyłącznie z zainteresowania. Jednak... sam tego nie rozumiem, moich dziwnych reakcji na jego dotyk i spojrzenie, mimo, że nie wygląda na towarzyską osobę, to ja go bardzo lubię, nawet trochę bardziej niż powinienem. -Hm? Nie odpowiesz mi? -z zamyślenia wyrwał mnie jego głos, więc przeniosłem na niego spojrzenie swoich szmaragdowych oczu. -Dziwny z ciebie dzieciak, naprawdę. -wyszeptał mi do ucha i się odsunął, zostawiając mnie zdezorientowanego i zażenowanego, a ja nie potrafiłem wykrztusić z siebie nawet słowa.
-T-To ja... ja się pójdę jednak przejść... -wstałem z łóżka, niemalże wybiegając z domu. Oparłem się o ścianę jednego z budynków, słysząc mocne i szybkie bicie swojego serca, będąc przekonanym, że zaraz wyskoczy mi z piersi. -Cholera... -zakryłem twarz dłońmi. -Co się ze mną dzieje...? -Cały czas zadawałem sobie jedno i to samo pytanie, nie wiem, dlaczego czarnowłosy tak na mnie działał, może to strach, a może się zakochałem? Nigdy nie zastanawiałem się nad swoją orientacją, byłem obojętny w stosunku do dziewczyn, jak i chłopaków. Nigdy nie interesowały mnie takie sprawy, natomiast On... potrafi mnie banalnie złamać, a ja nie umiem ukryć przed nim swoich reakcji, czuję się w stosunku do niego bezsilny, słaby, a on to wykorzystuje. Zaczyna mi coraz bardziej na nim zależeć, nie potrafiłbym go teraz zostawić, a gdybym go stracił, czułbym ogromny ból. Odczuwam potrzebę bycia przy nim, niezależnie od tego, jak będą wyglądać nasze relacje, to ja go nigdy nie zostawię...
Jednak... czy będę mieć przez to uczucie problemy...?

*~

Witam, rozdział trochę bardziej z przemyśleniami niż z akcją, ale czas na zastanowienie się nad sobą musi być, prawda? xD Teraz trochę się zastanawiam... mielibyście chęć na scenę +18 w przyszłości? XDD To do nexta :)
Pozdrawiam Lerenne~

Dwa Światy (Levi x Eren) ✓Where stories live. Discover now