9. DODATEK: 1821

2.1K 468 22
                                    

❝ELECTRA HEART: 1821❞
mark + donghyuck
________________♡________________
Donghyuck nie liczył rzeczy, których w sobie lubił; wspólnych wyjść z przyjaciółmi; uśmiechów, którymi odbarowywali go ludzie na ulicy. Jedyne co liczył, było kaloriami. Dlatego też zwracał uwagę tylko na nie, zamiast na momenty, w których zatroskany Mark Lee łapał go za rękę

— o tym jak Donghyuck zgasł, ale Mark nadal nazywał go swoim słońcem.
________________♡________________

[X LAT WCZEŚNIEJ]

Jedyne co liczył Lee Donghyuck, było kaloriami.

Tysiąc osiemset dwadzieścia jeden, tysiąc osiemset dwadzieścia jeden, tysiąc osiemset dwadzieścia jeden, tysiąc osiem-

— Hyuck?

Przebijając się przez ocean toksycznych, niepoukładanych myśli, po pomieszczeniu rozniósł się spokojny głos. Chwilowo uciszył on płacz spowodowany paniką oraz frustracją. Chwilowo wyciągnął zrozpaczonego chłopaka ze stajni Augiasza w jego głowie.

Chwilowo.

Jedynie na kilka sekund, gdyż myśli oraz problemy przed którymi uciekał Donghyuck, zawsze na końcu go dopadały. Miał wrażenie jakby zaciskały palce na jego szyi, tak jak on to robił na żebrach. Miał wrażenie, że liczyły jego oddechy, tak jak on kęsy.

— Wiem, że tu jesteś...

Dokładnie tak, liczył kalorie z posiłków, które spożywał oraz z tych, które zwracał układając głowę na sedesie. Czasami zamiast jedynie ułożyć, miał ochotę nią mocno uderzyć o porcelanę, nad którą spędzał tyle czasu. Może wtedy przestałby liczyć; może wtedy przestałby jeść. A może nawet przestałby oddychać i nareszcie mógłby odpocząć od wyścigu z liczbami.

— A ja jestem dla ciebie, więc nie zamykaj się. Proszę.

Głęboki wdech, pociągnięcie nosem, przekręcanie zamka w drugiej kabinie od ściany, uchylenie skrzypiących drzwi oraz przyjaciel, który momentalnie znalazł się u jego boku, siadając naprzeciwko z nogą zarzuconą na muszlę klozetową - dokładnie tak jak Donghyuck.

Zamykał się przed każdym, ale nie przed Markiem. Przed Markiem nie zamykał się nigdy. Przynajmniej do czasu.

Ale jego właściwie czas nie obchodził, bo obchodziły go kalorie i tylko je zapisywał w swojej głowie.

Tysiąc osiemset dwadzieścia jeden, tysiąc osiemset dwadzieścia jeden, tysiąc osiem-

I aż do momentu chwycenia za rękę.

Gdy Donghyuck, ogarnięty paniką, gubił się między własnymi myślami oraz obsesjami, Mark Lee był obok - zawsze gotowy do wsparcia oraz złapania szatyna za dłoń.

Tak też było tym razem. Chłopak trzymał rękę młodszego, kreśląc kółka na jego skórze, delikatnie gładząc oraz nucąc coś pod nosem w celu uspokojenia przyjaciela.

Nie była to pierwsza taka sytuacja, kiedy opuścili klasę i spędzili całą godzinę lekcyjną w szkolnej łazience, dlatego starszy nabrał już doświadczenia i wiedział, czego robić nie powinien.

Trzy złote zasady: nie pytać, nie pocieszać, nie mówić nikomu.

Nikomu - nawet przyjaciołom, z którymi dzielili wszystko, łącznie z mieszkaniem i marzeniami (z czego to drugie już od najmłodszych lat).

I, w sumie, jedyne, czego właściwie nie dzielili, było tym jednym sekretem - tym, który z czasem i tak stał się zbyt wielki do ukrycia.

Bo kiedy Donghyuck malał i zanikał, problem powiększał się, a przyjaźnie... cóż, rozpadały i kończyły.

❝ELECTRA HEART: your youth is over❞ + nct dreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz