0. LIFE IS STRANGE

4.6K 667 137
                                    

❝AŻ DO KOŃCA DZIECIŃSTWA❞
________________♡________________

— Przyjaciele!

Siódemka drobnych, pomazanych mazakami oraz obklejonych kolorowymi plasterkami dłoni ułożona została jedna na drugiej. Wszyscy siedzieli w ich ukochanym domku na drzewie, tworząc kółko, w którego centrum każdy położył prawą rękę. Był to prawdopodobnie najpiękniejszy moment ich dzieciństwa, od którego zaczęło się tak naprawdę wszystko. Dzień, w którym to złożyli tę pamiętną obietnicę. Właśnie dzięki niej ich serca były nierozłączne przez następne prawie czternaście lat.

— Obiecuję — zaczął głośno oraz wyraźnie najstarszy z chłopców, wbijając swe duże, czekoladowe oczy w słowa zapisane granatowym mazakiem na pomiętej kartce. Jeszcze wtedy mogła wydać się jedynie zwykłym kawałkiem papieru; czymś, co w następnej chwili mógł porwać wiatr; czymś, co mogło zostać wyrzucone razem z innymi, nieważnymi bazgrołami. Z biegiem czasu jednak, kartka ta okazała się być znacznie ważniejsza, niż mogli sobie wyobrazić. (Było to coś, co lata później otworzyło oczy oraz serce Marka Lee, gdy ten zagubił się). — Obiecuję zawsze dążyć do spełnienia naszych marzeń razem!

Następnie, po usłyszeniu jego słów, młodsi przyjaciele powtórzyli starannie to, co powiedział ciemnowłosy. Starali się przy tym nie śmiać, co w przypadku właściciela stanowczo za dużego, opadającego na oczy beretu było trudne do zrealizowania. O chłopcu posiadającym delfini chichot nie wspominając. Miał on w sobie w końcu coś wyjątkowego, każdy z nich miał. Już od dziecka jego radość sprawiała, że wszystkie złe rzeczy (drobne kłótnie szóstki maluchów, bo nic gorszego w ich idealnym dzieciństwie nie mogło się wydarzyć) przestawały się liczyć. I, no właśnie, jakby to on zaczął się śmiać, to nie minęłaby chwila, a całej reszcie również by się to udzieliło, jak zawsze. A tego przecież nie chcieli w tamtym pamiętnym momencie. No bo, w takim wypadku, Mark musiałby powtarzać całą przysięgę jeszcze raz, a trudno było rozczytać, co nabazgrane zostało na kawałku papieru, kiedy właściwie praktycznie nie potrafiło się czytać.

— Obiecuję, że zawsze będę wsparciem dla reszty — kontynuował Kanadyjczyk, ukradkiem spoglądając na wszystkich chłopców po kolei ostrzegawczo. Widząc na sobie spojrzenie Marka, najmłodszy jedynie wskazał palcem wolnej ręki na siedzących obok Jeno oraz Jaemina, którzy uznali za stosowne testowanie się oraz łaskotanie tak, by nikt nie zauważył. — I że nigdy się nie odwrócę.

Cóż, przysięga brzmiała dość poważnie, jak na dzieciaki, które poznały się w piaskownicy i miały dopiero iść do szkoły podstawowej (za to wszyscy do tej samej!). Było tak dlatego, że właściwie została ona napisana z pomocą mamy Hyucka, który siedział u boku najstarszego chłopca, powstrzymując się od przedrzeźniania jego słów. W końcu wiedział, co Lee miał powiedzieć. Chłopak robił to w sposób, który wydał się Donghyuckowi niezywkle zabawny, cały czas dając się rozproszyć piskom Chenle albo nuceniu Renjuna czegoś w innym języku.

— Postaram się, żebyśmy zawsze byli razem — Mark nie przerywał swoich słów, czując się zobowiązanym do dokończenia przemówienia z klasą, nawet jeżeli właściciel beretu, Nana, właśnie próbował nie udusić się ze śmiechu, obserwując powagę na twarzy siedzącego naprzeciw sześciolatka. — Żeby i nasze problemy, i sukcesy były wspólne.

Tak naprawdę to męczył się wczoraj aż do dwudziestej pierwszej z uczeniem się słów przysięgi jak wierszyka, ale o tym wiedział tylko Donghyuck. W końcu to on musiał znosić godzinne próby recytacji Marka, który nigdy się nie poddawał. I znając młodszego, pewnie krzyknąłby do przyjaciela coś w stylu „Pośpiesz się, Kanada", wyśmiewając jego pochodzenie, jednak wiedział, jak wiele wysiłku ten włożył w przygotowanie się, dlatego milczał.

— Będę starał się uszczęśliwiać was tak jak wy mnie — Bo prawda była taka, że siódemka tych małych chłopców miała najwspanialsze dzieciństwo na świecie, dając sobie całą swoją radość oraz dzieląc się nią. Codziennie od czwartego roku życia widywali się na placu zabaw, stopniowo oraz powoli ucząc się razem, jak grać w berka czy chowanego. Przynosili swoje ulubione zabawki i (zazwyczaj) bez żadnych konfliktów dzielili się nimi dokładnie tak, jak robili to z pozytywnymi emocjami. Tak naprawdę to uczyli się razem praktycznie wszystkiego, w tym tego, jak kochać drugą osobę oraz ją uszczęśliwić.

— Zawsze będę waszą pomocną dłonią, za którą możecie chwycić, gdy tylko upadniecie.

Koniec końców chłopcy słuchali jednak słów najstarszego. Niektórzy z nich, jak Jisung, czuli się wręcz jak podczas ceremonii mianowania na rycerza. Inni jak w cyrku, kiedy tylko Chenle się zaśmiał.

— A jak już zdarzy wam się upaść, zawsze pomogę wam wstać.

I może mieli dopiero po kilka lat, a ich przyjaźń zaczęła się na zwyczajnym placu zabaw, ale wiedzieli, że nie mogli pozwolić tej relacji przepaść. Coś takiego nie zdarzało się często. Czasami ludzie nie byli w stanie znaleźć jednego kompana latami, a oni znaleźli aż siedmiu.

— Obiecuję być waszym Markiem Lee aż do końca dzieciństwa.

I reszta chłopców powtórzyła to samo, jednak ze swoimi imionami.

Obietnica została spełniona, a oni faktycznie byli ze sobą do końca dzieciństwa.

Dzieciństwa, które zostało im gwałtownie odebrane, nim zdążyli zdać sobie z tego sprawę.

________________♡________________

0. PIOSENKI:
PANIC! AT THE DISCO — HOUSE OF MEMORIES
TROYE SIVAN — YOUTH
VALLEY — SWIM
THE NEIGHBOURHOOD — R.I.P 2 MY YOUTH
NCT DREAM — DEAR DREAM
MAGGIE LINDERMANN — COUPLE OF KIDS
MARINA AND THE DIAMONDS — LIFE IS STRANGE

https://open.spotify.com/user/zan3yn2u7ebwz5ur09rprmad8/playlist/1jdgt7tp1rtAkkU10kxf8P?si=bL3osR5XS9qW9eHNyg49ew

na spotify znajdują się playlisty wszystkich chłopców!

na spotify znajdują się playlisty wszystkich chłopców!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❝ELECTRA HEART: your youth is over❞ + nct dreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz