Biegłam przez las mając nadzieję, że jestem daleko od Artura. Nie chciałam z nim teraz gadać, z nikim nie chciałam gadać.
Zaczęłam głęboko oddychać, przez maraton, który wykonałam.
Stanełam na chwilę w miejscu, oparłam ręce o uda i lekko opadłam, zaczynając głęboko oddychać.
Wyjełam telefon z kieszeni chcąc sprawdzić która godzina. Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt trzy super.
Jestem sama w lesie, a na dodatek tu jest ciemno jak w dupie, więc nie dodaje mi to ani trochę odwagi.
Kontynuowałam dalszą drogę, idąc spokojnym krokiem.
Nie miałam najmniejszej ochoty na ponowny bieg.Szłam powoli myśląc na tym, czy to ma sens? Ja z Arturem?
Cholera, czepia się o to, że go nie szukałam i spędziłam czas z Jeremim.Zauważyłam małe światełko, nie daleko. Podeszłam, i było coraz jaśniej.
Czyżbym umarła? O co chodzi?
Kurde.Nim się obejrzałem wyszłam z lasu i byłam przy jeziorze.
Znajdowałam się przed zniszczonym i starym molo, do którego była przyczepiona Zielona łódka, a światło było aż z drugiego końca jeziora.
Weszłam na molo i stał się cud. Wyjełam telefon i miałam zasięg!
Ucieszyłam się i wykręciłam numer do Jeremiego.Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał.- Halo? - usłyszałam zdychanego Jeremiego.
- Jeremi, tu Rose - ucieszyłam się na głos chłopaka.
- Boże Rose, gdzie ty jesteś?! - krzyknął do słuchawki.
- Jeremi cicho proszę, powiem gdzie jestem, ale nie mów nikomu - powiedziałam błagalnym tonem.
- Okej, ale szybko - pośpieszył mnie.
- Jak masz las od prawej, to biegłam kawałek i zobaczyłam światło, z drugiego brzegu poszłam w tą stronę i jestem na jakimś starym molo - wytłumaczyłam mu.
- Okej, zaraz będę - westchnął.
- Sam? - zapytałam chcąc się upewnić.
- Sam - chyba się uśmiechnął, i po chwili rozłączył.
Usiadłam na molo czekając, aż zjawi się Jeremi. Zaczęłam się nudzić, więc cicho podśpiewywałam sobie piosenkę Justina Biebera - ,, Love Yourself "
- My mama Don't like you, she likes everyone - śpiewałam po cichu.
- Rose? - usłyszałam głos Jeremiego.
- Tutaj - pomachałam ręką mając nadzieję, że zobaczy mnie w tej ciemności.
Jeremi odwrócił głowę w moją stronę i podbiegł do mostu.
- Boże Rose, już drugi raz uciekłaś, a ja po raz drugi myślałem, że popadnie w depresję jak cię nie znajdę - uśmiechnął się lekko siadając przy mnie.
- Przepraszam, ale - westchnełam - boli mnie to, jak Artur mnie traktuje. Nie chcę, żeby tak to wyglądało, to miało wyglądać - zatrzymałam się na chwilę, myśląc jak określić to słowo - inaczej - spuściłam głowę w dół.
- To jest Artur, mój brat. Znam go i wiem, że robił to dlatego bo czuł się odstawiony, przez ważną dla niego osobę - po tych słowach łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Ale to nie znaczy, że ma mówić takie coś - otarłam łzy z policzków.
- Działał pod chwilą, był zły. On cię kocha, wiem o tym, bo czytałem jego pamiętnik - uśmiechnął się pocieszająco.
- Ja go kocham, ale widząc to wszystko. Nie chcę żeby się powtórzyła sytuacja z Dallasem - westchnełam.
- Mogę pogadać z Rose? - przestraszona popatrzyłam w stronę Artura wschodzącego na most.
Cholera Jeremi miałeś przyjść sam..
- Tak - odpowiedział Jeremi - zostawić was samych? - spojrzał na mnie, a ja przytaknęłam głową.
Jeremi odszedł, a ja zostałam sama z Arturem.
- Czego chcesz? - zapytałam oschle.
- Chciałem cię przeprosić - westchnął i podszedł do mnie.
Nie odezwałam się, tylko patrzyłam na światło z drugiego brzegu.
- Wiem, jestem idiotą, ale kocham cię i byłem strasznie zazdrosny - usiadł koło mnie i też patrzył w dal.
- Zazdrosny o co? - zapytałam patrząc w jeden punkt.
- O to, że tak dobrze się bawiłaś z Jeremim, że byłem idiotą bo ciebie zostawiłem a sam bawiłem się z Mattem - przeczesał palcami swoje włosy, ciągnąć za ich końcówki.
Nastała chwilowa cisza, nie chciałam nic mówić, i on też.
- Przecież to ciebie kocham, a nie Jeremiego. Gdybym cię nie kochała, to nie było by mnie tu teraz - spojrzałam że łzami w oczach na Artura.
- Kochanie, ja przepraszam - jego ton był smutny.
Przytuliłam się do torsu Artura, a on przyciągną mnie na swoje kolana.
Schował swoją głowę w zacięciu mojej szyji i siedzieliśmy tak około pięć minut.- Chodźmy do domku, zimno mi - oddaliłam się od Artura, na co on skinął głową.
Szybko wstałam z chłopaka i szłam powoli w stronę lasu, po czym on dorównał mi kroku.
- Gdzie idziemy? - zapytałam patrząc na Artura.
- W prawo - uśmiechał się lekko i złapał moją dłoń.
Szliśmy piętnaście minut. Jedynym źródłem dźwięku były nasze oddechy.
Gdy zobaczyłam domek przyspieszyłam kroku.
Weszłam po schodkach i nacisnęłam klamkę, a drzwi otworzyły się.- Artur, jest z tobą Rose? - zapytał Matt.
-Tak - odpowiedział zamykając za mną drzwi.
Mój brat wstał z kanapy, i z motorkiem w dupie przybiegł do mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku.
- Wiem, że mnie kochasz, ale nie widziałeś mnie raptem dwie godziny - zaśmiałam się cicho.
- Jesteś idiotką - uderzył mnie z tyłu głowy.
- Ała? - powiedziałem po czym dźgnełam go w brzuch.
- Idź spać, bo widzę, że twoje oczy są czerwone jak jakiś keczup - popatrzył mi w oczy, a ja skierowałam się ma górę.
Wyjełam z torby piżamę, poszłam do łazienki, przerałam się i odrazu wskoczyłam pod kołderkę.
Włączyłam telewizor czekając na Artura, który w samych bokserkach wskoczył do łóżka i przytulił mnie mocno.
- Kocham cię - pocałował mnie we włosy.
- Ja ciebie też kocham Arczi - włączyłam telewizor, wtuliłam się na chłopaka i zasnęłam..
*************
YOU ARE READING
I Still Love You || A.S
FanfictionSpotkać go po 10 latach? Dziwne uczucie.. Co mam zrobić? Mam mieszane uczucia - Rose, tu Artur otwórz proszę ******* UWAGA * Ff może zawierać przekleństwa * Ff rozgrywa sie w Los Angeles * ARTUR I JEREMI NIE SĄ TU SŁAWNI!! SĄ ZWYKŁYMI C...