Idziemy pogadać

365 19 7
                                    

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam będąc w szoku.

- No jak to? - udawał zdziwionego - będę z tobą mieszkał przez najbliższe sześć dni - uśmiechnął się, i przybliżył się do mnie.

Szybko wtuliłam się w chłopaka, a na mojej twarzy pojawił się banan.

- To dlatego nie pisałeś? - zapytałam.

- Musiałem przygotować dla nas pokój - oddalił się ode mnie i uśmiechnął podstępnie.

- Jak dla nas? - zdziwiona popatrzyłam na Artura.

- Będziemy razem w pokoju, a Matt i Jeremi w drugim - zaśmiał się lekko.

- Oh - odpowiedziałam tylko.

- A co nie podoba ci się? - zrobił minę zbitego szczeniaka.

- Podoba się, tylko zdziwiłam się lekko - odpowiedziałam szybko.

- Chodź pokażę ci pokój - chwycił mnie za rękę i podążyliśmy w stronę schodów.

Dość szybko znaleźliśmy się przed drewnianymi drzwiami.

- Gotowa? - zapytał Artur, chwytając klamkę.

- Tak - dodałam cichutko.

Chłopak energicznie otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą.

- O Matko - zasłoniłam usta z podziwu.

Pokój średniej wielkości, a w środku kominek, duże dwuosobowe łózko, telewizor na ścianie, dwie szafy, a obok łóżka wejście na balkon, ozdobione białymi zasłonami.
Ściany były z drewna, tak samo jak podłoga i łóżko.


- Pięknie, wiem nie musisz mnie chwalić - powiedział rozbawiony chłopak i położył się na łóżku.

- Ej! - krzyknełam.

- Co? - oczy bruneta zrobiły się ogromne.

- Ja chce spać od ściany - tupnełam nogą, na co Arczi wybuchł śmiechem.

- Chciałabyś Shawty - schował twarz w dłonie z rozbawienia.

- No chciałabym - uśmiechnełam się.

- Pomyślimy - zasmiał się pod nosem - a teraz chodź tu - poklepał miejsce obok siebie.
Bez zastanowienia położyłam cię obok mojego chłopaka i wtuliłam się w jego tors.

- Rose - powiedział cicho.

- Tak? - zamknęłam oczy i mocniej wtuliłam się w Artura.

- Kocham cię - szepnął mi we włosy.

- Ja ciebie też Miś - podniosłam głowę i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach, a on wydał z siebie dźwięk mruczenia.

- Co robimy? - zapytał.

- Nie wiem - westchnełam.

- Może cię oprowadzę po okolicy? - uśmiechnął się promiennie.

- Taak - wstałam energicznie z łóżka, a Artur odrazu po mnie.
Schodziliśmy po schodach i zaciekawiła mnie jedna rzecz.
- Artur, gdzie jest Jeremi? - zapytałam będąc już na dole.

- Poszedł do szopy - odpowiedział.

- Jakiej szopy? - ton mojego głosu był bardzo zaciekawiony.

- Dowiesz się niebawem Shawty - puścił mi oczko i zaczęliśmy zakładać buty.

Uśmiechnęłam się w duszy.
Czyżby kolejna niespodzianka?

Po ubraniu butów Arczi otworzył mi drzwi i jako dżentelmen puścił mnie pierwszą.
Zeszłam po paru schodkach i czekałam chwilkę na Artura.

I Still Love You || A.SKde žijí příběhy. Začni objevovat