Przeczucie nie myli

2.2K 143 6
                                    

***********************************************************************************************
                                                                                       UWAGA!!!
Ważna notka pod rozdziałem!!
****************************************************************************************************


Wchodząc do domu od razu wyczułam, że coś jest nie tak.

Było w nim cicho.
Za cicho.
Wyszłam z domu i teleportowałam się do Weasleyów. Nie chciałam narażać dzieci, musiałam sprawdzić co się tam wydarzyło. Sama.
Zostawiłam dzieci u Molly mówiąc, że chcemy gdzieś wyjść z Cedrikiem, ale kobieta chyba poznała po mojej minie, że dzieje się coś niedobrego dlatego szepnęła mi do ucha.
-Zakon będzie w pogotowiu- potaknęłam. Mimo iż od wojny minął rok i wszyscy czuli się bezpieczni Zakon Feniksa nadal działał i spotykał się by uchronić świat magiczny przed podobnymi atakami szalonego czarnoksiężnika. Teleportowałam się do domu. Po kilku chwilach obok mnie zmaterializowali się członkowie zakonu. Spojrzeli na mnie a ja na nich, pokiwaliśmy głowami. Wzięłam głęboki wdech wyciągnęłam różdżkę i weszłam do środka.
-Akcjo hominum- rzuciłam zaklęcie, nic się nie stało. -Jesteśmy sami.- schowaliśmy różdżki.
-Widzisz? Nic się nie dzieje. Jesteś po prostu przewrażliwiona. Wszystko...- Harry wszedł do sypialni mojej i Cedrika, i go zatkało. Nie wiedziałam czemu więc weszłam za nim. To co tam zobaczyłam przeszło wszelkie moje oczekiwania. Zdusiłam krzyk, a potem musiałam powstrzymać atak paniki. Sypialnia dotąd śnieżnobiała, była cała w szkarłatnej krwi. (jak wyżej na zdj). Łóżko,  fotel, ściany. Ale najbardziej przeraził mnie napis na ścianie na przeciwko łóżka.
"Przepraszam. Kocham cię" przeczytałam. Nie miałam pojęcia czyja to była krew, ani kto to zrobił. Miałam najgorsze myśli. Bałam się, że Cedrik zrobił sobie coś albo komuś, albo ktoś mu to zrobił i ta krew należała do niego. Nie mogłam dłużej wytrzymać i nawrzeszczałam na wszystkich.
-Ja przewrażliwiona?! Nic się nie dzieje??!! Czy teraz uważacie, że zwariowałam?!! Ze to wynik stresu??!! On żyje!! A jeśli nie on to ktoś komu zalazłam za skórę!! Albo komu wszyscy zaleźliśmy za skórę!!! Ten ktoś mógł zrobić krzywdę Cedrikowi!! Mógł nawet zrobić krzywdę dzieciom!!- Harry próbował mnie uspokoić, Remus także.
-Raven uspokój się nie wiemy co tu się stało.- mówił wuj.
-Ty i dzieci zostaniecie u nas- dodawał od siebie brat, ale ja już myślałam o czymś innym, coś mnie tknęło. Spojrzałam przerażona na wszystkich i zatrzymałam wzrok na Molly.
-Dzieci!!!!-
-Bliźniaki i Ginny się nimi opiekują- Zapewniła mnie Molly, ale ja już nie słuchałam tylko teleportowałam się do Nory. Dom płoną, na zewnątrz stali bliźniaki z dziećmi, nigdzie nie widziałam Ginny. Rozproszyłam się by sprawdzić w locie czy gdzieś ją znajdę. Nieopodal domu znalazłam tylko wypalone litery.
"Przepraszam. Kocham cię"
Nie wiedziałam co to znaczy. Znaczy rozumiałam sens słów, ale nie wiedziałam, kto to pisze, kim jest człowiek albo coś co porwało Cedrika i Ginny. W najlepszym przypadku porwało.
Zmaterializowałam się obok bliźniaków. Przy nich byli już członkowie Zakonu.
Dzieci płakały, Molly próbowała je uspokoić. A ja od razy zaczęłam pytać Freda i Georga.
-Widzieliście coś? Kto to był? I co zrobił z Ginny?- chłopaki spojrzeli po sobie smutni i zaskoczeni jednocześnie.
-Raven... To... TO był Cedrik.- zamurowało mnie. Wybałuszyłam oczy.
-Co?!-
-I Ginny. Oni. Zachowywali się jak opętani.- zaczął George.
-Najpierw zgasły światła, potem na dworze z tyłu domu zaczęło płonąć pole. Wyszliśmy z domu, żeby coś z tym zrobić, zaradzić, kiedy nagle Ginny wzbiła się w powietrze jakby lewitowała, jej oczy zrobiły się czarne i podpaliła Norę.-
-Jedyne co zdołaliśmy wyciągnąć z płonącej chaty to twoje dzieci.-
-O Merlinie!!- Upadłam na kolana, nie wiedziałam co robić. Opętani? Jak? Przez kogo? Co tu się do cholery dzieje? Myśli kłebiły mi się w głowie kiedy Lupin wrzasnął.
-Tonks i Tedy zostali sami!! Musimy im pomóc!!- Nie myśląc, rozproszyłam się i poleciałam do domu ojca chrzestnego. Byłam najszybsza z członków, dlatego zawitałam tam pierwsza. To co zobaczyłam, pozwoliło mi chwilę odsapnąć. Tonks siedziała w bujanym fotelu z Tedym na kolanach. Weszłam do domu i uklękłam przed matką chrzestną przytulając się do jej wyciągniętej ręki.
-Raven, jak miło cię widzieć.- Teraz łzy poleciały, nie dałam rady dłużej ich ukrywać.
-Skarbie? Co się stało?- Tonks mocno się przestraszyła.
-Nie spokojnie. Z Remusem wszystko w porządku. Baliśmy się o ciebie, a Lupin zaraz tu będzie.-
-O mnie? Dlaczego akurat o mnie?- Zaśmiała się, ale kiedy znów na mnie spojrzała spoważniała. -Coś stało się z Cedrikiem?- potaknęłam. - a dzieci?-
-Z nimi wszystko w porządku. Cedrik zniknął, nasza sypialnia jest cała we krwi.- ciocia wciągnęła głośno powietrze. -ale on żyje, ktoś, albo coś. Opętało jego i Ginny. Oboje zniknęli. Jedyne co zostawili po sobie to napis krwią na ścianie i wypalone słowa na polu. Brzmią tak samo. "Przepraszam. Kocham cię"- Tonks skrzywiła się. -Wiesz co tu się dzieje?-
Ciocia zrobiła smutną minę i spojrzała się na mnie bardzo poważnie.
-Prawdopodobne jest to, że nie wszystkie horkruksy zostały doszczętnie zniszczone.-

*****************************************************************************************************

I jak? Podoba się taki zwrot akcji? Chcecie bym przedłużyła opowieść? Nie chciałam tak szybko kończyć więc postanowiłam rozwinąć trochę zdarzenia. Jak już wspomniałam w Living in the Shadow, chciałam stworzyć coś o córce Syriusza lub Lupina, ale troszkę poczekacie, bo mam nowy plan. Będę pisać trochę jeszcze w Oppose life. A potem albo zabiorę się za córki naszych Huncwotów, albo stworzę Living in the Shadow part 2. Co wy na to? Głosujcie pod tym wpisem i pod wpisem na Living in the Shadow. Do następnego tygodnia. Czekam na wasze opinie!!
 

Oppose life// Córką Snape'a być Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin