Departament tajemnic (poprawiona wersja)

4.2K 234 16
                                    

W poprzedniej części pisałam co się stało z naszą Raven a teraz napisze, co działo się, z jej bratem.  Czyli można powiedzieć, że to będzie taka druga wersja  poprzedniego rozdziału xD
**********************************************************************************************
Postanowiłam odwiedzić brata, pod koniec wakacji. Wysłałam mu sowę, która przysłała mi odpowiedź Harrego na czas i miejsce naszego spotkania. Właśnie teleportowałam się na oddalony od domostw plac zabaw kiedy zauważyłam, że Harry siedzi na huśtawce a podeszła do niego gromadka chłopców. Rozpoznałam w śród nich Dudleya. Więc zorientowałam się, że coś jest nie tak. Podeszłam d nich akurat kiedy Dudley pytał się Pottera gdzie jest jego matka.
-No gdzie jest twoja mamusia?- spojrzał na niego- nie żyje.- jego koledzy wybuchli śmiechem. Harry podszedł do niego z wyciągniętą różdżką.
-Harry! - krzyknęłam i podbiegłam do nich. Brat uśmiechnął się i przytulił do mnie.
-A to kto? Twoja dziewczyna? - zaczęli się śmiać.
-Tak się składa, że to moja siostra!- krzyknął Harry.
-Co?- zaśmiał się grubas.- nie przypominam sobie by twoja mamusia miała dwójkę dzieci.-
-Bo tak się składa, że nasza mama wolała bym nie zrobiła ci jakiejś krzywdy kiedy cię zobaczę, spasiony knurze!- Harry się zaśmiał, bo przypomniał sobie jak Hagrid dorobił mu świński ogon kiedy przyleciał po Harrego.
-Ty mała! Za kogo się uważasz? Zaraz powyrywam ci te rude loczki.- podszedł do mnie a ja wyciągnęłam różdżkę.
-Za to ja  dorobię ci świńskie uszy do kompletu. Chcesz? Bo po twojej minie widzę, że stęskniłeś się za byciem świnia. Wracaj do chlewa Dudley!!- Nagle zaczęło robić się zimno, rozpętała się wichura i zaczęło lać. Ja Dudley i Harry  pobiegliśmy pod wiadukt. Nie minęła minuta jak pojawili się dementorzy. Nie zastanawiałam się użyłam patronusa. Miałam skończone 17 lat mogłam czarować bez żadnego ryzyka. Niestety w ostatniej chwili zobaczyłam, że Harry również go wyczarował. No i się zaczęło. Harrego wydalili ze szkoły. Kiedy przyszliśmy z Dudleyem do ich domu, Vernon i Petunia, od razu rozpoznali w moim wyglądzie Lily. Chyba nawet wiedzieli kim jestem. A potem przyszedł wyjec z ministerstwa do Pottera. Dursleyowie wyrzucili mnie z domu, dosłownie. Ja zdążyłam tylko podążyć na Grimmuald Place i powiadomić Zakon Feniksa co się święci.
W departamencie byłam świadkiem i wytłumaczyłam, kiedy Harry powiedział o Demenotrach, ze tam byli. Jeszcze sąsiadka Dursleyów, która była harłakiem także to potwierdziła i dzięki pięknej przemowie Dumbledore'a Harrego oczyścili ze wszelkich zarzutów.
Kiedy siedzieliśmy na kolacji Harry przeczytał gazetę, że Knot nie wierzy w powrót Voldemorta.
Syriusz zaczął mu tłumaczyć, że Voldek rekrutuje czarodziejów i inne magiczne stworzenia.
-Uważamy, że spróbuje dostać tego czego nie dostał ostatnim razem.-
-Chodzi mu o jakąś broń?-
-Dosyć! Syriuszu to jeszcze dziecko. Jak tak dalej pójdzie weźmiesz go do zakonu-
-Oczywiście, a choćby i zaraz!- krzyknął Harry.
-Harry- przerwała mu Molly.- wystarczy, że zgodziliśmy się by twoja siostra narażała życie w zakonie. Ty jesteś jeszcze za młody.- Brat spojrzał na mnie z wyrzutem.

-Jesteś członkiem zakonu? I nic mi nie powiedziałaś?!!! Dlaczego?!- krzyknął kiedy byliśmmy już w pokoju.
-Chciałam ci powiedzieć, w tedy na placu zabaw, ale ten Dudley wszystko zepsuł!-
-Ale jesteś nie pełnoletnia!- krzyknął.
-Będę pełnoletnia w styczniu, to już niedługo. Harry co miałam zrobić? Walczyłam z nim ja najlepiej wiem jaki jest teraz .-
-A ja nie wiem? Dlaczego nie poprosiłaś ich bym ja wstąpił do zakonu?
-Harry, myślisz, że nie próbowałam? Syriusz i ja chcieliśmy cię zwerbować, ale nasze głosy to za mało na cały zakon.-
-To nie sprawiedliwe.-
-Harry!!- Krzyknął Fred nagle zjawili się w pokoju.
-Usłyszeliśmy twój słodki głosik.-
-Pokrzycz sobie, śmiało.-
-A kiedy już skończysz, możesz usłyszeć coś o wiele lepszego.-
Właśnie zapomniałam o zebraniu zakonu. Poszłam do nich, a reszta dzieciaków miała podsłuchiwać.

-Powinniśmy pozwolić Haremu wstąpić do zakonu. Voldemort jest coraz silniejszy.- zaczął Syriusz.
-A Harry jest gotowy by walczyć. Ma siłę woli i poradzi sobie.- dodałam.
-To wykluczone.- powiedziała Molly.
-Nie jesteś jego matką.- Powiedział Syriusz.
-Ale czuję się jakbym nią była. On nie ma rodziny-
-Ja jestem jego rodziną pani Molly.- dodałam.
-Co za wspaniałe spostrzeżenie Eileen,ale nie sądzę, byś potrafiła zastąpić mu rodzinę.- dodał mój ojciec.
-Zamknij się smarkerusie. Ja i Raven tworzymy jego rodzinę. A ty nie powinieneś się wtrącać skoro nawet własnej córki nie dażysz ojcowską miłością.-
-Skąd to możesz wiedzieć Syriuszu? Tak bardzo potrafisz wyczuwać emocje?-
-Nie, ale to widać, nie potrafisz nazwać jej córką i mówisz do niej jej drugim imieniem co masz do pierwszego?-
-Przestańcie!!- Krzyknęłam. -Mamy tu inny problem niż określanie co czuje mój ojciec dobrze?- Syriusz spojrzał na nie zdziwiony, chciał coś powiedzieć kiedy wtrąciła się Tonks.
-I widzicie? Takich czarodziejów nam trzeba! Jest najmłodsza z zakonu a roztrąca spory dorosłych! Jest odważna, odpowiedzialna i lepsza od nie jednego z nas.- Wszyscy ucichli i przyznali, że Tonks ma rację. Postanowiliśmy jedno, że odtąd będą mnie traktować jak dorosłą osobę.
W szkole nie było lepiej. Ministerstwo Zaczęło wtykać nos w sprawy Hogwartu. Dolores nie chce uczyć nas praktyki więc my uczymy się po kryjomu w pokoju życzeń.
Kiedy odstawiliśmy numer z fajerwerkami Harry miał wizję, że jego chrzestnego atakuje Voldemort. Dzieciaki bez namysłu polecieli do departamentu. Powiadomiłam Zakon Feniksa, którzy pojawili się przed zakazanym lasem i zaplanowaliśmy akcję ratunkową, ponieważ Syriuszowi nic się nie stało. To była podpucha.
Znaleźliśmy się w sali śmierci kiedy Lucjusz groził Harremu. Zaatakowaliśmy. Uwolniłam Hermionę i schowałam ją za głazem gzie byłą reszta przyjaciół Harrego. Walczyliśmy ze śmierciożercami. Nagle Bellatiks pojawiła się znikąd i chciała zabić Harrego. W ostatniej chwili zmieniłam się w biały cień i zwaliłam ją z głazu.
-Co robisz głupia!! Chciałam zabić Syriusza! A ty mi przeszkodziłaś.- oskarżała mnie kiedy walczyłyśmy.
-Nikogo nie zabijesz wiedźmo!-
-Powinnaś być śmierciożercą! a widzę, że wolisz być feniksem? Więc zginiesz!!-
Rzuciła Avadę, ale Lupin w ostatniej chwili stworzył tarczę i zaklęcie się odbiło. Nagle ta idiotka wybiegła z sali śmierci. Harry pobiegł za nią a my zaczęliśmy zbierać nieprzytomnych śmierciożerców, by ministerstwo miało mniej do roboty. Spetryfikowaliśmy tych, którzy się jeszcze stawiali.
Nagle wyczułam jego obecność. Nie wiem jak to się stało, ale czułam, że on jest tutaj.
Pobiegłam za Harrym by ochronić go, ale kiedy tam weszłam, nie zauważyłam Voldka tylko Harrego wijącego się na podłodze i Dumbledore'a klęczącego nad nim. Po czym Harry zaczął mówić, że jest mu żal Voldemorta i wgl. Po czym Voldek opuściłcił Harrego w momencie kiedy pojawili się aurorzy. Knot w końcu uwierzył w istnienie Voldemorta.
Tom, jeszcze za nim zniknął spojrzał się na mnie.
-Jeszcze. Będziesz. Moojaa!- wysyczał po czym zniknął.
O co mu chodziło? Czyżby uważał, że dołączę do niego? Czy ma coś innego na myśli? Wystraszyłam się i kiedy wróciłam do Hogwartu w towarzystwie Dumbledore'a i przyjaciół Harrego wysłałam sowę Cedrikowi i następnego dnia spędziłam z nim cały dzień zwierzając mu się ze wszystkiego. A on pocieszył mnie.
-Jesteś i będziesz tylko moja. -
-Zawsze?-
-Zawsze!-

Oppose life// Córką Snape'a być Where stories live. Discover now