Insygnia śmierci.

2.5K 184 9
                                    

No to zaczynamy maraton, na tyle ile pozwoli mi wena i domownicy.  A więc na początek rozdział, a potem specjal. Bo mamy uwaga FANFARY.....
2K wyświetleń na Oppose Life.
Jakaś mucha mi tu lata, wnerwia i gryzie. Zabije małpe jak tylko usiądzie gdzieś w zasięgu ręki.  XD No to zaczynamy!!

**************************************************************************************************
W sobotę zabrałam się z wycieczką do Hogsmeade, nie spodziewałam się że będzie tu tyle czarodziejów, skoro śmierciożercy panoszą się ty jak gdyby nigdy nic. Kupiłam jedzenie, i troche smakołyków dla zwierząt kiedy będę prowadzić lekcje na pewno się przydadzą.
Chcąc już wracać coś skusiło mnie żeby zajść pod wrzeszczącą chatę. Tam nikt nie zagląda.
I moje przeczucie nie myliło mnie, pod chatą stał Cedrik, Lupin i Harry. Podbiegłam i mocno uściskałam męża, chrzestnego i brata.
-Co was tu sprowadza?-
-Harry ma do ciebie pytanie i wiem, że ty najlepiej na nie odpowiesz.-
-Co to jest?- Harry wyciągnął naszyjnik ze znakiem Insygniów śmierci.
-Nie tutaj Harry. Wejdźmy do wrzeszczącej chaty tam ci wszystko opowiem.- weszliśmy do chaty.
-To oznacza insygnia śmierci. Słyszeliście opowieść o trzech braciach?-
-Nie.- odpowiedzieli chórem.
-A więc usiądźmy.- kiedy wszyscy siedzieli na prowizorycznych materacach zaczęłam opowieść.

"Było raz trzech braci, którzy wędrowali opustoszałą, krętą drogą o zmierzchu.
    Doszli w końcu do rzeki zbyt głębokiej, by przez nią przejść i zbyt groźnej, by przez nią przepłynąć. Bracia znali się jednak na czarach, więc po prostu machnęli różdżkami i wyczarowali most nad zdradziecką tonią. Byli już w połowie mostu, gdy drogę zagrodziła im zakapturzona postać.
    I Śmierć przemówiła do nich. Była zła, że tym trzem nowym ofiarom udało się ją przechytrzyć, bo zwykle wędrowcy tonęli w rzece. Nie dała jednak za wygraną. Postanowiła udawać, że podziwia czarodziejskie uzdolnienia trzech braci i oznajmiła im, że każdemu należy się nagroda za przechytrzenie Śmierci.
    I tak najstarszy brat, który miał wojownicze usposobienie, poprosił o różdżkę, której magiczna moc przewyższałaby moc każdej z istniejących różdżek, za pomocą której zwyciężyłby w każdym pojedynku – różdżkę godną czarodzieja, który pokonał Śmierć! I Śmierć podeszła do najstarszego drzewa rosnącego nad brzegiem rzeki, wycięła z jego gałęzi różdżkę i dała najstarszemu bratu, mówiąc: „To różdżka z czarnego bzu, zwana Czarną Różdżką. Mając ją w ręku, zwyciężysz każdego".
    Drugi w kolejności starszeństwa brat, który miał złośliwe usposobienie, postanowił jeszcze bardziej upokorzyć Śmierć i poprosił o moc wzywania umarłych spoza grobu. I Śmierć podniosła gładki kamień z brzegu rzeki, dała mu go i powiedziała, że ów kamień ma moc ściągnięcia umarłego zza grobu.
     Potem Śmierć zapytała najmłodszego brata, co by chciał od niej dostać. A był on z nich trzech najskromniejszy, a także najmądrzejszy, więc nie ufał Śmierci. Poprosił o coś, co pozwoliłoby mu odejść z tego miejsca, nie będąc ściganym przez Śmierć. I Śmierć, bardzo niechętnie, wręczyła mu swoją Pelerynę-Niewidkę.
    Wówczas Śmierć odstąpiła na bok i pozwoliła trzem braciom przejść przez rzekę i powędrować dalej, co też uczynili, rozprawiając o przygodzie, która im się przytrafiła, i podziwiając dary Śmierci. I zdarzyło się, że trzej bracia się rozstali, każdy poszedł własną drogą. Pierwszy brat wędrował przez tydzień lub dwa, aż doszedł do pewnej dalekiej wioski i odszukał czarodzieja, z którym się kiedyś pokłócił. Mając Czarną Różdżkę w ręku, nie mógł przegrać w pojedynku, który nastąpił. Zostawił ciało martwego przeciwnika na podłodze, a sam udał się do gospody, gdzie przechwalał się głośno mocą swojej różdżki, którą wydarł samej Śmierci i dzięki której stał się niezwyciężony.
  Tej samej nocy do najstarszego brata, który leżał w łóżku odurzony winem, podkradł się inny czarodziej. Zabrał mu różdżkę i na wszelki wypadek poderżnął mu gardło. I tak Śmierć zabrała Pierwszego brata.
    Tymczasem drugi brat powędrował do własnego domu, w którym mieszał samotnie. Zamknął się w izbie, wyjął Kamień, który miał moc ściągania zmarłych zza grobu i obrócił go trzykrotnie w dłoni. Ku jego zdumieniu i radości, natychmiast pojawiła się przed nim postać dziewczyny, z którą kiedyś miał nadzieję się ożenić, zanim spotkała ją przedwczesna śmierć. Była jednak smutna i zimna, oddzielona od niego jakby woalem. Choć wróciła zza grobu, nie należała prawdziwie do świata śmiertelników i bardzo cierpiała. W końcu ów drugi brat, doprowadzony do szaleństwa beznadziejną tęsknotą, zabił się, by naprawdę się z nią połączyć. I tak Śmierć zabrała drugiego brata.
  Choć Śmierć szukała trzeciego brata przez wiele lat, nigdzie nie mogła go znaleźć. Dopiero kiedy był w bardzo podeszłym wieku, zdjął z siebie Pelerynę-Niewidkę i dał ją swojemu synowi. A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i poszedł za nią z ochotą, i razem, jako równi sobie, odeszli z tego świata."

Kiedy skończyłam opowieść wszyscy spojrzeli na mnie.
-Ale co ten znak ma wspólnego z insygniami śmierci.-
-Patrz.- wyciągnęłam różdżkę i zaczęłam rysować w powietrzu ognisty znak.  -To czarna różdżka, najpotężniejsza ze wszystkich- powiedziałam kiedy narysowałam prosta linie. Dorysowałam koło. -To kamień wskrzeszenia.- i zakończyłam trójkątem. -a To peleryna niewidka. Razem tworzą insygnia śmierci i razem czynią czarodzieja Panem śmierci.-
-Skąd o tym wiesz?- zapytał Harry.
-Sam jesteś posiadaczem jednego z insygniów. Dowiadywałam się skąd ona pochodzi i natrafiłam na tą bajkę, resztę dopowiedział mi Dumbledore.-
-A on skąd to wiedział?-
-Bo sam szukał insygniów i do nie dawna sam był panem śmierci. Po tym jak oddał ci pelerynę, przestał nosić ten tytuł.- Zapadło długie milczenie, które przerwał Lupin.
-Ale musicie mi przyznać, że Raven umie opowiadać i efektownie czarować.- mrugnął do mnie.
Wszyscy się zgodzili, po czym wyszliśmy z chaty. Pożegnałam wszystkich i na koniec pocałowałam męża.
-Kiedy znów się zobaczymy?-
-Ja zawsze jestem przy tobie.- uśmiechnął się.
-Jak to?-
-Mieszkam w twym sercu Raven.-
Uśmiechnęłam się.
-Od jak dawna?-
-Od zawsze.- pocałował mnie znów i zniknęli, a ja wróciłam do Hogwartu.

*************************************************************************************************
Udało mi się zabić ta małpe. Tak mnie wkurwiała tym bzyczeniem, że zmiotłam ją z powierzchni ziemi xD a tak serio to z podłogi hahah. I jak rozdział?? Komentujcie a ja zabieram się za następny!!

Oppose life// Córką Snape'a być حيث تعيش القصص. اكتشف الآن