Kierunek Lahti

604 60 10
                                    

14.

Lizzy leżała na piersi Gregora i nie chciała nic robić kolejny dzień. Życzyła sobie ten wyjazd do końca przeleżeć. Na szczęście nie miała dziś żadnej sesji ani innych obowiązków więc bezproblemowo obejrzała kolejny konkurs indywidualny w hotelu.

Aż podskoczyła na łóżku na wieść o zwycięstwie Daniela. Schlieri natomiast grał złego, że Norweg o 2 metry prześcignął Stefana.

Lizzy właśnie wykonywała zwycięski taniec w pozycji leżącej gdy zadzwonił jej telefon. Odebrała niechętnie.

- Słucham?

- Buongiorno Bella. Miło Cię słyszeć - przywitał się grzecznie i zarazem energicznie Saverio

- Ciebie również.

- Nie chciałbyś nam dzisiaj dotrzymać towarzystwa? W końcu trzeba uczcić sukces kolegi Tandego.

Lizzy już znała odpowiedź.

- Przekażcie Danielowi moje gratulacje. Przepraszam, ale dzisiaj do was nie dołączę.

- O nie! Musisz dziś z nami być! Dlaczego nas tak zostawiasz? Perché?

- Pa pa Saverio

Rozłączyła się i z powrotem chciała oddać słodkiemu lenistwu w ramionach swojego chłopaka. Niestety tym razem zadzwonił jego telefon.

Gregor na czas rozmowy wstał i stanął pod ścianą swojego pokoju. Parę razy kiwnął głową i przytaknął. Konwersacja, w której on pełnił raczej rolę słuchacza trwała niespełna minutę. Potem się rozłączył.

- Kto dzwonił? - zapytała

Nic nie rozumiejąc odpowiedział jej pytaniem.

- Znasz jakiegoś gościa o imieniu Saverio?

Pokiwała głową by potwierdzić. Już chciała się dowiedzieć dlaczego go niepokoił, gdy ten zaczął mówić:

- Kazał mi cię zabrać do klubu w Sapporo. W tej chwili i dopilnować byś świetnie się bawiła z norweską kadrą.

30 minut później pojechali pod klub. Lizzy mimo początkowej niechęci i przywiązania do ciepłego łóżeczka wreszcie dała się przekonać do wyjścia. Założyła swoją czarną miniówkę i wygodne adidasy, a włosy rozpuściła. Gregor uśmiechnął się na jej widok.

Weszli do klubu po paru minutach oczekiwania w kolejce. Tak jak w Engelberg wszyscy zdawali się w nastroju do świętowania. Lizzy przedarła się przez tłum w mgnieniu oka i znalazła bar. Była pewna, że z niego będzie o wiele łatwiej wypatrzeć chłopaków. Pierwszy ukazał się jej właśnie na barowym stołku. Usiadła obok.

- Skąd miałeś numer Gregora ty podstępny człowieku? - spytała

- Och, Lizzy! - krzyknął gdy ją zobaczył - Jak cudownie, że jesteś

- Zmusiłeś mnie

- Wcale nie

- Nie, skąd - powiedziała

- Może tylko troszkę...

Oboje się zaśmiali.

- A gdzie pozostali? Chcę pogratulować Danielowi - odezwała się Lizzy

- Czmychnęli na parkiet, ale ja odmówiłem bo jestem drewniana noga - ze śmiechem odpowiedział Saverio

Lizzy pokiwała głową i postanowiła wykorzystać okazję, gdy Kennetha nie ma w pobliżu na zadanie paru pytań Włochowi.

- No widzisz, nie podejrzewałabym Gangnesa o to, że da się tam zaciągnąć.

- Jeżeli tak myślisz Bella to naprawdę słabo znasz Kenniego. - odrzekł i wziął łyka, stojącego przed nim drinka.

Life Support [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now