Znane znajomości

649 70 22
                                    

7.
- Ze wszystkich okropnych rzeczy jakie mnie w życiu spotkały ty jesteś zdecydowanie w czołówce! – wrzasnął Alexander na Lizzy, gdy zobaczył jak ta wchodzi na pomost dla trenerów i staje obok niego. 
- Ja też się bardzo cieszę na twój widok, szefie – odpowiedziała
- W delikatny sposób pytałem co ty tu robisz?
„Ten facet chyba nie wie co znaczy delikatny”
- Muszę poczynić obserwację – rzuciła 
Stöcklowi oczy wyszły wręcz na wierzch.
- Naprawdę? Linda czyniła je sprzed telewizora, a ty musisz przychodzić aż tu...
Przytaknęła rozpromieniona.
- Alex, zaraz skacze Anders. – powiedział ktoś po lewej od Stöckla 
- O w mordę... idziemy.
Lizzy podążyła za nimi. Gdy stanęli na przodzie, uderzyło w nią zimne powietrze.  Nasunęła na uszy swoją krzykliwą czapkę z pomponem i zaczęła się przyglądać skokowi Fannemela.
Tuż przed skokiem Anders zauważył Lizzy i wystawił kciuka w górę. Ona mu odpowiedziała. Okazało się, że jej obecność tylko pomogła bo udało mu się przejąć prowadzenie! 
Gdy Alex to zobaczył z szokiem na twarzy powiedział:
- Stój tu dalej.
I tak zrobiła. Była zadowolą bo poza motywacją, jaką dała Fanemmelowi, poczyniła też imponujące obserwacje.
Przy kolejnym zawodniku również by tak było, gdyby nie to, że kolejny był Kenneth. Akurat jak usiadł na belce, zaatakował wiatr. Stöckl więc nie mógł go wypuścić. Tym czasem Gangnes rozglądał się i wiedziała, że to tylko kwestia czasu, kiedy ich oczy się spotkają. Tak po chwili się stało. I choć miał założone gogle, Lizzy wiedziała, że on patrzy tylko na nią. Było to inne spojrzenie niż wcześniej. Albo to tylko zwidy, albo chwila słabości.
- Lizzy? Wracaj na ziemię 
Głos Stöckla przywrócił ją do rzeczywistości. Kenneth poszybował i skoczył na odległość, która dała mu jak na razie pierwszą lokatę. Do Lizzy dotarł radosny krzyk Alexandra i odgłosy przybijanych piątek. Ona patrzyła na monitor, gdzie wyświetlono zamyśloną twarz Kennetha. 
Po raz kolejny nie wiedziała dlaczego. A może jednak wiedziała. On był wielką tajemnicą. Tajemnicą, która ją intrygowała. I którą zamierzała poznać.
Przy 2 kolejnych skokach reakcje Daniela i Joanna na jej obecność były w zasadzie takie same. Obaj lekko się uśmiechnęli w jej kierunku. Bez wątpienia widzieli wspaniałe występy kolegów i uznali ją za jakiś talizman na szczęście. 
I chyba rzeczywiście nim była. 
Norwedzy ostatecznie zakończyli cały konkurs w pierwszej 10. Na 8 miejscu Anders, na 7 Johann, Kenneth był 5, a Daniel 3. Wygrał Stefan Kraft, a drugi był Peter Prevc.
- Dobra robota – krzyknął na koniec Alexander
Lizzy skierowała się do budynku. Tam szybko wpadła na Gregora. 
- Ohhh... tu jesteś – powiedział, gdy ją zobaczył – Gratulacje dla drużyny.
- Dzięki – uśmiechnęła się nieśmiało – Idziesz już? 
- Tak. Będziemy świętować zwycięstwo Stefana w klubie i myślałem, że może poszłabyś z nami.
- W sumie to bardzo chętnie. – Nie miała żadnych obowiązków na wieczór. Uznała to za dobry pomysł.
- Super. Więc chodźmy.

Klub był położony w centrum Engelberg. Zebrane tam dziś tłumy jednoznacznie mówiły, że drużyny chcą świętować. I rzeczywiście było co świętować. 
Lizzy usiadła z Gregorem przy barze. Po chwili podeszło do nich paru chłopaków.
- Schlieri! Tu jesteś... szukaliśmy cię. 
- Sorry chłopaki, że was zostawiłem.
- Spokojnie stary, przecież nic się nie stało.
Gdy Gregor zobaczył minę Lizzy, przystąpił do przedstawiania:
- Chłopaki to jest Lizzy. Lizzy, to Stefan, Michael i Manuel.
„Precyzując Stefan Kraft, Michael Hayböck i Manuel Fettner.”
- Miło mi – powiedziała 
- Nam jeszcze milej – powiedział Fettner 
- Manuel! – upomniał go Gregor
Ten podniósł ręce w górę w geście kapitulacji. 
- Żartuję – powiedział i roześmiał się na całe gardło
- A z której kadry jesteś Lizzy? – zapytał Stefan
- Z Norweskiej
- Jest psychologiem – roześmiał się Gregor na wspomnienie ich wcześniejszej rozmowy. Nic na to nie poradziła, że było to zaraźliwe i po chwili sama chichotała. Po momencie chłopaki też. 
- Sam potrzebujesz psychologa, Schlierenzauer – odpowiedział ktoś obok Lizzy.
- O daj spokój Peter. Co cię ugryzło? – spytał go Gregor
„Aha. Peter Prevc, spoko. Sporo znanych znajomości jak na jedną noc.”
Zamówiła tequile i zaczęła się przysłuchiwać rozmowie chłopaków. 
- Nie twój interes.
- Och weź co z tobą? Już się upiłeś? – rzucił Michael 
Peter odstawił kieliszek po wódce i podparł ręką czoło. 
- Wy i wasza kadra – zawsze wtrącacie się w nieswoje sprawy – nagle przeniósł spojrzenie na Lizzy – Wiesz, dam Ci dobrą radę. Trzymaj się Norwegów, bo są normalniejsi.
Peter od początku nie zrobił na niej dobrego wrażenia, ale teraz, przydzielając jej towarzystwo przesadził.
- Dzięki, ale sama zadecyduję. – odpowiedziała 
- Lizzy, zatańczymy? – spytał nagle Michael
- Jasne – odeszła ignorując radę Prevca 
Na parkiecie spędzili super czas. Później Michaela zmienił Manuel, a na koniec Gregor.
Parę minut później usłyszała krzyki Andersa.
- Johann, nie zdejmuj spodni! Celina będzie zła... -  mówił, zataczając się i śmiejąc – Chyba... chyba było o jeden kieliszek za dużo...
- Zamknij się Fanneee... Fenle... Femmel... – krzyczał Forfang – Kręćmy wszyscy bioderkami!!!
Był już strasznie upity. Lizzy postanowiła tam iść i pomóc mu zejść z parkietu. Przeprosiła Gregora i ruszyła w ich stronę.
- Lizzy! – krzyknął Johann – Chodź, tańcz ze mną. Jedno bioderko, drugie bioderko,  poślady i Maaacarena!
- Ja raczej wolę cię z stąd zabrać – powiedziała 
- Łołołoł, ja mam dziewczynę 
- Głupi jesteś... – uśmiechnęła się 
- Jako nasz psycholog nie powinnaś tak do mnie mówić.
- To nasza szczęśliwa gwiazdeczka w kadrze – powiedział Anders, równie nawalony.
Próbowała ich zgarnąć z parkietu. Niestety, mimo dość wysokiego wzrostu nie była imponująco silna i nie umiała sobie z tym sama poradzić.
- Może pomogę?
Szczęśliwa na jego widok przytaknęła. Gregor obezwładnił Fannemela i zaprowadził do sofy. Ona starała się skierować tam Forfanga, ale skubaniec stawiał opór.
- I wanna dance with somebody!!! – śpiewał na całe gardło 
- Chodź Johann 
- Nieee! – mówił tonem dziecka 
- Zachowuj się stary, nie ładnie tak odmawiać kobiecie – usłyszała głos Kennetha. Stał za jej plecami.
- Ohhh... jak możesz być przeciwko mnie? 
Kenneth chwycił go pod ramię i zaczął prowadzić w kierunku Gregora i Andersa.
Po momencie dwóch Norwegów słodko spało na kanapie.
- Dziękuję wam za pomoc – powiedziała 
- Jednorazowa przysługa. – powiedział Kenneth i odszedł 
- On jest dziwny – odezwał się Gregor, gdy Gangnes był na tyle daleko, żeby ich nie usłyszeć
Jak dzika zareagowała na te słowa. 
- Nie mów tak. Jest po prostu osobliwy...
Wzruszył ramionami.
Głośno westchnęła ze zmęczenia. Gregor przytulił ją mocno, a ona poczuła lekką ulgę.
- Przepraszam. – na chwilę umilkł – Chcesz jechać do domu?
„Hotelu”
- Chyba chcę -odpowiedziała
- Więc chodźmy – nałożył kurtkę na jej ramiona i wyprowadził z budynku
Do drzwi ostrym spojrzeniem odprowadził ich Gangnes.

Life Support [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now