Londyński Rynek Morderców

810 54 2
                                    

- Wiadomości z ostatniej chwili. Znaleziono zwłoki dwóch nastolatków z licznymi ranami kłutymi na plecach. Wciąż poszukujemy rodziców ofiar. - ogłosił dziennikarz

- To był impuls. Nienawidzę kiedy pary całują się na ulicy. - powiedziałam do siebie kładąc nogi na stół

Plan na to zabójstwo był prosty i skuteczny. Podeszłam do nich i wmówiłam im, że jestem zza granicy oraz poprosiłam aby poszli ze mną do uliczki, gdyż był tam nieprzytomny bezdomny, który potrzebuje pomocy. Naiwnie zaufali mi i podążyli za mną. Zaszliśmy na sam koniec a oni zdziwieni odwrócili się w moim kierunku po czym szybko poderżnęłam im gardła kawałkiem połamanej szyby leżącej na ziemi obok śmietnika. Plan prosty i w zasadzie nie miał prawa się udać. A jednak.

- To jednak nie koniec morderstw. W mieszkaniu przy ulicy Królowej Wiktorii znaleziono martwe ciało osiemdziesięcio-letniej staruszki, została brutalnie pobita i pocięta nieznaną policji bronią. Natomiast na ulicy Oxfordzkiej odnaleziono mężczyzne z licznymi ranami kłutymi na całym ciele. Na twarzy miał wycięty charakterystyczny dla seryjnego mordercy Jeffa uśmiech, a na ścianie nad zwłokami widniał krwawy napis mówiący ,,Znajdę cię Amy!". Jeff poszukuje Silent Amy. Czy to oznacza wojnę Londyńskich morderców? Policja inwestyguje... - uśmiechnęłam się i wyłączyłam telewizor

Policja nas poszukuje. Niezły żart. Poddali się po pierwszym miesiącu. Jeff zrobi to samo. Nie mam zamiaru dać się złapać jakiejś nędznej podróbce Kuby Rozpruwacza. Przed każdym zabójstwem zmieniam postać. W ten sposób nikt nie wie kto zabija. Raz jest to szalony nastolatek, a raz niewinna staruszka. Z resztą nawet jeśli Jeff zdecydował by się na konfrontacje, to nie ma ze mną szans.
Wstałam z kanapy i poszłam do łazienki przygotować się do wyjścia na zakupy. W końcu mordercy też muszą jeść. Mimo to nie wykluczone, że po drodze wzrośnie liczba nagrobków na cmentarzu.
Stanęłam przed lustrem i widziałam siebie. W swojej normalnej formie. Długie czarne włosy sięgające lekko za biodra. Bezduszne niebieskie oczy wpatrywały się w swoje obicie. Zaczęłam robić pozy, jak do zdjęcia. Po chwili jednak przestałam i zaśmiałam się cicho spinając włosy w kitkę. Stanęłam przed drzwiami wyjściowymi, szybko założyłam glany i czapkę, i nie zmieniając się ruszyłam do pobliskiego marketu.

***

Karetka, kilka samochodów policyjnych i reporterzy. Coś się wydarzyło.

- Co się stało? - zapytałam pobliskiej osoby

- Jeff zabił dziesięć osób. Pewnie miał nadzieje, że jedna z nich to Amy. - odpowiedziała staruszka

Uśmiechnęłam się po czym zaśmiałam głośno.

- Co cie tak bawi? - zapytał jakiś facet

- Nie znajdzie jej. - odpowiedziałam przerywając śmiech

- Skąd ta pewność? - zapytał jeden z policjantów, który akurat przechodził obok

- Jeżeli nie znalazła jej jeszcze londyńska policja, licząca pare tysięcy osób, to wątpie aby zrobił to samemu. - powiedziałam na jednym wdechu

- Niestety, ale masz racje. - westchnął

Moje zdolności dyplomatyczne stają się coraz lepsze. Przepchnęłam się spowrotem na koniec i ruszyłam do innego marketu. Dziś obędzie się bez kolejnych morderstw. Muszę skupić się na wyeliminowaniu Jeffa z londyńskiego rynku morderców.

Silent Scream |REMONT|Where stories live. Discover now