Siedziałem właśnie w kawiarni i czekałem, na Liam'a i Niall'a. Mieliśmy coś zjeść i pogadać, a potem zabrać Jenny ze szkoły.
Dopijałem właśnie kawę, gdy mój telefon oznajmił przychodzącą wiadomość. Wyciągnąłem go z kieszeni i sprawdziłem kto zakłóca mój spokój.
Jenny: Dziś o 8:00p.m. spotykam się z Lou :)
Przeczytałem i zastanawiałem się jak ona to zrobiła. Musiała być czarownicą skoro udało się jej namówić go na spotkanie.
Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Ja: Świetnie księżniczko. Gratuluję :)
Odpowiedziałem i odłożyłem telefon na stolik. Zawołałem kelnerkę i zamówiłem, tym razem, herbatę.
Wpatrując się w szybę zacząłem rozmyślać. O Gem, o Lou i Jen. Musiałem przyznać, że ta dziewczyna była najlepszym, co mogło mnie spotkać od kilkunastu lat. To nie tak, że narzekałem na swoje życie, ale odkąd nie było w nim mojej siostry czułem, że czegoś mi brakuje, że nie jestem tym kim byłem.
Owszem nie byłem ideałem, jednak obecność Jen w moim życiu sprawiła, że zacząłem ponownie być odpowiedzialny.Moje rozmyślania przerwał po raz kolejny dźwięk nadchodzącej wiadomości.
Jenny: Zapomniałam wspomnieć, że ten idiota ma złamaną rękę i nosi gips. :/
Teraz to byłem zaskoczony. Nigdy jeszcze się nie zdarzyło, by Tommo sobie coś połamał. Musiał być albo nieźle zalany, albo się z kimś dureń pobił. Pokręciłem tylko głową, bo brakowało mi na niego słów.
Ja: Wiesz coś więcej, księżniczko?
Jenny: Jego tłumaczenia były tak bezsensowne, że już mi umknęło. Dowiem się wieczorem.
Ja: Dobrze. Pogadamy po szkole. Mam niespodziankę.
Odłożyłem telefon do kieszeni i zająłem się piciem herbaty, która właściwie już wystygła. Payne i Horan jak zawsze się spóźniali, nie umieli nigdy dotrzeć na czas.
Kiedy filiżanka była pusta wpatrywałem się w jej dno i wtedy poczułem na sobie czyjś wzrok. Podniosłem głowę i za szybą, przy której siedziałem zobaczyłem Aaron'a Bloom'a ze wściekłym wyrazem twarzy. Mierzył się ze mną wzrokiem i chyba myślał, że odpuszczę, ale źle trafił.
Jego gęba wyglądała jakby zderzył się z betonem i to... dość mocno. Moje usta wykrzywiły się w uśmiechu. Ktoś mu wreszcie przypierdolił, ale nic dziwnego. Koleś sam się o to prosił. Pomachałem mu dłonią i pokazując na twarz wystawiłem kciuki do góry, na co ten debil wkurzony jeszcze bardziej, odszedł.
Dopiero wtedy zaczęło mi świtać, co Jenny pisała o złamanej ręce Lou. Nie trudno było poskładać to do kupy, ale pewności nie miałem. Chociaż... jeśli nadal ją kochał to byłoby to najbardziej realne.
Wyciągnąłem smartphona z kieszeni i wybrałem numer jedynej osoby, która mogła coś wiedzieć na ten temat.
- Cześć, Zu. Jest sprawa. - powiedziałem.
- Co jest, Styles? Gołąbeczki rozrabiają? - zaśmiał się jak za dawnych czasów. Nie powiem, brakowało mi naszej przyjaźni i czasu spędzonego razem. Nie nadrobimy tego, ale możemy jakoś to odnowić.
- Właśnie nie wiem... Co Lou wczoraj robił? - miałem nadzieję, że Malik posiada jakieś cenne informacje.
- Był w klubie. Zachlał. Chyba go to trochę przytłacza, bo daje upust swoim emocjom... - westchnął - ale nie tak jak zawsze, Hazz.
CZYTASZ
this only (Book2)|| Louis Tomlinson✔
FanfictionONA - uczennica, która myśli, że w końcu kocha naprawdę... ON - nauczyciel ze złamanym sercem, największy dupek na tej planecie... DWOJE LUDZI, DWA SERCA I KILKA MIESIĘCY, BY SOBIE UŚWIADOMIĆ, ŻE WIEK, TO TYLKO PRZYPADKOWE LICZBY Zapraszam na drugą...