2.12

1.1K 59 6
                                    

Czekałam ponad minutę na jakąkolwiek reakcje Petera lub Zayna. Nick siedział spokojnie i przyglądał się wszystkiemu z zainteresowaniem. 

- Czyli zero reakcji?!- wrzasnęłam - Przecież to ja sama zrobiłam sobie dziecko!- pobiegłam do gabinetu, a łzy leciały po moich policzkach. 

Zamknęłam drzwi na klucz, oparłam się o nie plecami i osunęłam się po nich. I po raz kolejny tego dnia zaczęłam płakać.. Po chwili usłyszałam trzask drzwi wejściowych, a za chwile ktoś delikatnie zapukał do drzwi mojego gabinetu. 

- Kimkolwiek jesteś, spierdalaj i zostaw mnie samą!- wrzasnęłam. 

- Rose... To ja Nick.- usłyszałam głos chłopaka za drzwiami. 

- Powiedziałam zostaw mnie samą! 

- Nie możesz zostać sama.- powiedział zatroskanym głosem. 

- Ale chce. 

- Proszę.. otwórz..- powiedział błagalnym tonem głosu. 

Podniosłam się i otworzyłam drzwi ocierając oczy dłonią. Wpuściłam chłopaka do środka i zamknęłam za nim drzwi. 

- Nie wiem co mam ci powiedzieć- powiedział bezsilnie.- Jedyne co mogę doradzić w tej sprawie to, to żebyś poszła do lekarza i się zbadała. A co do chłopaków... Są zdziwieni.- przytulił mnie- Więc nie miej do nich pretensji. 

- Bronisz ich?- odsunęłam się od niego gwałtownie. 

- Tak. To nie jest codzienne wydarzenie. Co ty byś zrobiła na ich miejscu? 

- Starałabym się chociaż wesprzeć. 

 - Rany.. Oni muszą to przemyśleć... Musisz dać im trochę czasu. Dla ciebie to trudny dzień.. Pogrzeb ojca, poznanie mordercy, ciążą.. 

- Przepraszam, ale chce zostać sama.. Muszę przemyśleć parę spraw.. Rozumiesz?- spojrzałam na niego. 

- Rozumiem.- podszedł do drzwi- Pamiętaj do mnie możesz zawsze dzwonić.- wyszedł z pokoju. 

Westchnęłam i usiadłam na swoim ulubionym fotelu. Po chwili poczułam się senna. Od razu przeniosłam się na sofę i usnęłam. 

*Kilka godzin później*

Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Od razu poderwałam się z kanapy i pobiegłam do kuchni. Przy stole siedział zalany w trupa Peter, a na ziemi leżały odłamki szkła. Najprawdopodobniej szklanki i talerza, oprócz tego były jeszcze odłamki dwóch butelek po wódce. Wkurzyłam się i już miałam iść po szczotkę do zamiatania, ale usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Za nimi stał Zayn ze skruszoną miną i rękoma za plecami. 

- Mogę?

- Wchodź.- powiedziałam i weszłam w głąb mieszkania. 

- Przepraszam cię.- westchnął, a ja od razu spojrzałam na niego- Nie powinienem się zachowywać jak dupek, którym jestem.. Ale zrozum...- przerwałam mu. 

- Nie jesteś gotowy na dziecko.. Rozumiem. Ja też nie.- westchnęłam. 

- Mimo wszystko jeżeli okaże się, że to moje dziecko to.. Pomogę ci.- wyciągnął zza pleców piękną czerwoną róże- To na przeprosiny.- podał mi ja. 

- Dziękuję.- wzięłam kwiat.- Jest piękna.- przytuliłam Malika jedną ręką, a po chwili odsunęłam się od niego.- Idę wstawić ją do wody i posprzątać szkło.- westchnęłam. 

- Szkło?- zmarszczył brwi. 

- No tak, szkło. Peter potłukł kilka rzeczy. 

- Ty nadal z nim jesteś? 

- Tak.. Ale myślę ze powinniśmy się rozejść.- westchnęłam. 

- Uważam, że to dobra decyzja.- przybliżył się do mnie i pocałował. 

- Ale chyba nie myślisz, że chce być z tobą?- zaśmiałam się. 

- Ja nie myślę, ja to wiem.- uniósł jeden kącik ust do góry. 

- Jesteś zbyt pewny siebie.- dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową. 

- Widzę, że humor ci się poprawił. 

- No, nawet.- uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Cieszę się.- pocałował mnie w czoło. 

- Jeszcze raz dziękuję za róże.- ruszyłam do kuchni, a chłopak za mną. 

- Przestań.- mruknął- Uważaj- zatrzymał mnie kiedy chciałam wejść do kuchni.

- Spokojnie.- położyłam delikatnie kwiat na blacie i wyminęłam bruneta. 

Wzięłam szczotkę do zamiatania i wróciłam do kuchni. Zamiotłam szkła i wyrzuciłam je do kosza. Odniosłam ją na miejsce i wróciłam do kuchni. Wzięłam wazon, nalałam do niego wody i wstawiłam do niego kwiatek. 

- Chcesz coś do picia?- zapytałam bruneta. 

- Nie, dzięki. 

- Okey.- powiedziała sięgając po szklankę, a po chwili nalewając do niej wody. 

- Ty!- usłyszałam nagle głos Petera.- Zdradziłaś mnie i zrobiłaś sobie bachora z innym!- wrzasnął wstając z krzesła, wywracając je i podszedł do mnie. 

- Słucham? Skąd możesz być pewny ze to dziecko nie jest twoje?- spojrzałam na niego. 

- Skąd to wiem?- prychnął i spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach- Bo jesteś zwykła kurwą, a ja jestem bezpłodny.- wrzasnął i walnął mnie w twarz. 

Momentalnie Zayn znalazł się obok mnie i odepchnął blondyna 

- Jeszcze.raz.ją.walniesz.lub.nazwiesz.kurwą.a.zajebię.cię.z.przyjemnością.-wysyczał.- Teraz wypierdalaj z tego mieszkania.- powiedział uspokajając się. 

- O i kochaś się znalazł- prychnął blondyn- Nie wyjdę z tego mieszkania, bo jest ono moje. 

- Wyjdziesz sam czy ci pomoc? 

- Ty chcesz to idź, ale ją zostaje i mam zamiar zabawić się z tą puszczalską KURWĄ!- powiedział blondyn wykrzykując ostatnie słowo i wrednie się uśmiechnął. 

- Zayn, spokojnie. On jest pijany.- wyszeptałam kładąc mu rękę na ramieniu. 

- Sam chciałeś.- mruknął brunet i podszedł do blondyna. 

Popchnął go na przedpokój, otworzył drzwi i wypchnął go na zewnątrz rzucając za nim jego buty. Zamknął drzwi i przekręcił klucz w zamku. 

- Nie musiałeś wyrzucać go z mieszkania.- powiedziałam opierając się o futrynę drzwi od kuchni. 

- Musiałem.- mruknął i podszedł do mnie.- Co robimy?- uśmiechnął się. 

- A nie wiem, nie wiem. Co proponujesz? 

- Ty wybieraj.- musnął moje usta swoimi. 

- Może film? 

- Można obejrzeć. 

Tak jak postanowiliśmy,obejrzeliśmy film. Zayn wybierał, a ja przyniosłam popcorn i coś do picia. Oglądałam puki nie zachciało mi się spać i nie usnęłam na ramieniu Malika.

---

Witam ^^ Kolejny rozdział za nami :) Mam nadziej, że się podoba xD 

Pozdrawiam i do następnego ♥ :D

Hooligans || Z.M.Where stories live. Discover now