3

1.9K 94 10
                                    

Po pewnym czasie, podczas oglądania filmu nie miłosiernie zachciało mi się palić. Wyłączyłam telewizor i ruszyłam do przedpokoju. Na komodzie leżał mój portfel. Wyjęłam z niego potrzebną sumę pieniędzy i włożyłam do kieszeni. Założyłam buty i wzięłam klucze. 

Wyszłam z domu. Na dworze było już bardzo ciemno. Zamknęłam drzwi kluczem i ruszyłam do wyjścia z posesji. Przekroczyłam furtkę i sprawdziłam czy wzięłam telefon. Na szczęście był na swoim miejscu. Schowałam klucze do kieszeni i ruszyłam w kierunku sklepu.

Nagle ktoś złapał moje nadgarstki i mocno je ścisnął za moimi plecami.

- Ałła! To boli! Puść mnie!- wrzeszczałam, a mój oprawca pociągnął mnie do tyłu. 

Moje plecy uderzyły o coś twardego, najprawdopodobniej o jego tors.

- Współpracuj, a nic ci się nie stanie.- usłyszałam głos mężczyzny nad uchem.

- Puść mnie. Bo zacznę krzyczeć.- zaczęłam się wyrywać.

Chłopak jedną ręką zacisnął mocniej moje nadgarstki, na co syknęłam z bólu, a druga zakrył mi usta. Chciałam go ugryźć, ale on zacisnął dłoń na moich ustach. Zaczął prowadzić mnie do czarnego auta. Dokładnie tego, które obserwowało mój dom od dobrego tygodnia. Zacisnął mi jeszcze kajdanki na rękach i wrzucił mnie na miejsce pasażera, a sam wsiadł za kierownicę. Szybko zablokował drzwi.

- Puść mnie! Puść mnie ty pieprzony bydlaku.- wrzeszczałam, nie zwracając uwagi na chłopaka.

- Krzycz do woli.

- Kim ty w ogóle jesteś?!- wrzasnęłam i dopiero teraz zaczęłam mu się przyglądać. Był brunetem, o dobrze zbudowanej posturze. Spod rękawów jego bluzy, które były podwinięte do łokci, było widać tatuaże.

- Nie powinno cię to obchodzić.- powiedział znudzony.

- Ale mnie obchodzi! Kim do cholery jesteś? Gdzie mnie zabierasz i co robiłeś pod moim domem?!- wykrzyczałam to najgłośniej jak potrafiłam.

- Zamknij się.- powiedział chłodno.

- Nie!- wrzasnęłam.

- Zamknij się!- wrzasnął głośno.

- Nie mam takiego zamiaru.

- Nie?- wyjął broń, a mnie przeszedł dziwny dreszcz.

- No dalej! Strzelaj!- wrzasnęłam, a za chwilę poczułam ból z tylu głowy i widziałam już tylko ciemność.

***

Po jakimś czasie obudziłam się. Leżałam na kanapie. Podniosłam się do siadu. 

Na moich rękach nie było kajdanek, a głowa niemiłosiernie mnie bolała. Od razu złapałam się za nią. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Było bardzo nowocześnie urządzone. Nagle moje oczy natrafiły na jakiegoś blondyna wchodzącego do pomieszczenia.

- Ej! Obudziła się!- wrzasnął.

- Przymknij się.- wymamrotałam.

Chłopak znalazł się obok mnie.

- Niall.- wyciągnął rękę w moim kierunku i się uśmiechnął.

- Rose.- niechętnie ją chwyciłam-Gdzie ja jestem?

- Ty..- zakłopotał się- Nie mogę ci powiedzieć.- podrapał się po karku.

- A mogę cokolwiek wiedzieć?

- Nie zależy to ode mnie.- usiadł obok mnie.

- Mogę chociaż wiedzieć jak ma na imię ten skurwysyn, który mnie porwał?- spojrzałam na niego.

- Potem z nim pogadasz.

- Dobra, dzięki.- westchnęłam sprawdzając kieszenie. Były puste.- Zajebiście.- mruknęłam pod nosem- Oddajcie mi moje rzeczy!- wrzasnęłam.

- Nie przydadzą ci się.- usłyszałam inny głos za sobą, przez co szybko się odwróciłam. 

Głos należał do szatyna o brązowych oczach.

- A kim ty jesteś by mówić czy mi się przydadzą czy nie?- warknęłam.

- Powiedzmy, że jestem dowódcą.

- To jak jesteś "dowódcą", to do kurwy nędzy powiedz mi po chuja tu jestem?! I kim wy kurwa jesteście?!

- Mi osobiście nikt z G.o.D. nie jest do szczęście potrzebny. A kim jesteśmy? Twoimi wrogami.- powiedział obojętnie.- Ciesz się, że ja z tobą rozmawiam, a nie Zayn.

Na samo imię zrobiło mi się słabo. Zayn Malik to najsłynniejszy z Hooligans. Każdy u mnie w gangu o nim słyszał. Ja nigdy nie miałam z nim styczności, wiedziałam tylko tyle ile mi powiedziano.

- Zayn? Zayn Malik? Czyli wy to Hooligans?- spojrzałam najpierw na jednego, potem na drugiego chłopaka.

- Tak.- zaśmiał się szatyn.

- A zdradzisz mi swoje imię?- spojrzałam na niego. 

Po mimo że byłam u wrogów swojego gangu, rozbrojona i bałam się jak cholera, to chciałam się o nich coś dowiedzieć, nawet tak nie istotnych szczegółów jak imię.

- Liam Payne.- przedstawił się.

- Czyli kolejna sława.- zaśmiałam się, bo jego nazwisko też jest dość znane, ale nie tak bardzo jak Malika- Ja chyba nie muszę się przedstawiać.

- Nie musisz. Każdy wie kim jest Rose Smith.

- Ten zaszczyt.- burknęłam.

- Ja tam nie chciał bym być jakoś szczególnie znany w tym świecie.- powiedział pretensjonalnie Niall.

- Mało kto chce. Jesteś znany to już nie wyjdziesz z tego świata. Ja muszę iść. Niall zajmij się nią.

- Czemu ja? Nie może Louis lub Harry?- jęknął.

- Oni śpią.. Jak Zayn wstanie to cię zmieni.

- Przecież on nie będzie chciał.

- Nie marudź. Narka.- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

- Wolałabym chyba nie mieć styczności z Malikiem.- jęknęłam.

- Nie jest taki zły jak o nim mówią.- blondyn wzruszył ramionami.

- Skończmy już o tym gadać.

- Jak chcesz.

- Która jest tak w ogóle godzina?- spojrzałam na chłopaka.

- 3.32.

- I ty nie śpisz?- zmarszczyłam brwi.

- Tak, jak słyszałaś, mam cię pilnować. O 3 miał mnie zmienić Payne, ale jak widać będę cię pilnował do 7.

- Przecież nie ma takiej potrzeby.- zmarszczyłam brwi.

- Ty tak uważasz

Westchnęłam.

- To co robimy?- oparłam się plecami o oparcie.

- A co byś chciała?

- Mi to obojętnie.- uśmiechnęłam się

- To może zagrajmy w coś.- uśmiechnął się.

- W co?

- W fife!

- A chodzi ci o konsole, ja przez chwilę myślałam że o planszówkę.- oboje się zaśmialismy.

---
Kolejny rozdział za nami xd Akcja powoli zacznie się już rozkręcać. Mam nadzieję, że wam się podoba :)
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają i do następnego ^^

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz