2.14

1K 65 4
                                    

Po kilku godzinach byliśmy w Bradford. O dziwo Zayn nie pojechał do swojego domu tylko gdzieś indziej. Od razu postanowiłam go o to zapytać. 

- Gdzie ty jedziesz?- zmarszczyłam brwi- Przecież ominąłeś skręt. 

- Jedziemy najpierw do mojego znajomego. 

- Po co? 

- Muszę coś załatwić. 

- Czyli? 

- Czego się tak wypytujesz?!- warknął- Jedziemy i tyle. 

- O co ci chodzi? 

- Zakończysz to przesłuchanie?- burknął. 

- Jakbyś mi wszystko powiedział, to bym nie musiała pytać. 

- Zamkniesz się w końcu?- warknął patrząc na mnie, a kiedy zauważył, że odwracam głowę w kierunku okna, od razu spojrzał na drogę.- W końcu. 

- Przeszkadza ci moja obecność? 

- Jak zaczynasz przesłuchania to tak, a jak siedzisz grzecznie, cicho to nie. 

- Zatrzymaj się.- odpięłam pasy bezpieczeństwa. 

- Co ty kurwa chcesz zrobić? 

- Skoro ci przeszkadzam to chyba nie powinno cię to interesować. Zatrzymaj się. 

- Odwala ci.- powiedział, a ja usłyszałam jak blokuje drzwi. 

- Po co to zrobiłeś? 

- Jedziesz ze mną. 

- Ale ponoć ci przeszkadzam. 

- Przeszkadzasz, bo ciągle kłapiesz jadaczką. Więc uspokój się.- złapał moja dłoń i splótł nasze palce razem. 

- Spierdalaj.- warknęłam zabierając swoją dłoń. 

- Ale potem nie mów mi, że jestem chamski. 

- Przecież nigdy tak o tobie nie powiedziałam. 

- Ale to nie znaczy, że tak nie myślisz. 

- Myślenie, a mówienie to dwie różne rzeczy. 

- Może. 

- Myśli nie bolą, a słowa i czyny owszem.- powiedziałam cicho.- A tak w ogóle gdzie twoja dziewczyna? 

- Czy to ważne? 

- Tak. 

- Nie mówmy o niej, bo już z nią nie jestem. 

- Zmieniasz dziewczyny częściej niż chyba swoje bokserki. 

- Uwierz, że nie.- prychnął.- Skąd mam wiedzieć czy ty tego nie robisz? 

- Ej! Nie jestem tobą.- powiedziałam udając obrażoną. 

- No, dobra nie, mała.- ponownie złapał moja rękę. 

- Teraz nagle będziesz mi się podlizywał?- burknęłam. 

- Tobie? Zawsze.- zaśmiał się. 

- Idiota. 

- I tak mnie kochasz.- prychnął. 

- Nie. Ja cię nie kocham.- powiedziałam z powagą w głosie. 

- Nie kłam kotek. 

- Nie kłamie. 

- To czemu jeszcze nie zabrałaś ręki.- zaśmiał się, a ja momentalnie się zarumieniłam, od razu zabierając rękę. - Pomidor. 

- Wal się.- burknęłam. 

- To nie moja wina, że jesteś cała czerwona. 

- Właśnie, że twoja. 

- Nie, kotku. To ty podniecasz się na każdy mój dotyk.- powiedział zatrzymując samochód.- Zaraz przyjdę. 

- Po co idziesz?- zapytałam odwracając wzrok. 

- Nic co powinno cię interesować.- rozpiął pasy i już miał wysiadać. 

- Po dragi?- powiedziałam, a chłopak zatrzymał się na moment.- Jeśli się okaże, że to twoje dziecko, a ty znowu bierzesz, to zabronię mu z tobą kontaktu, więc się zastanów.- powiedziałam patrząc na niego.  

- To nie dla mnie.- mruknął.

- Ta jasne.-warknęłam.

Malik zacisnął szczękę i wysiadł. Prychnęłam pod nosem spodziewając się takiej reakcji. Kiedy zauważyłam, że wszedł już do budynku, wyjęłam kluczyk ze stacyjki i opuściłam pojazd. Zamknęłam go i ruszyłam przed siebie. Szłam chwile, aż w końcu usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni bluzy i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn. Zaśmiałam się i odebrałam. 

- Słucham?- starałam się zabrzmieć jak najbardziej oschle. 

- Gdzie jesteś?- usłyszałam warkniecie. 

- Czy to ważne? Z tego co się domyśliłam nie obchodzę cię.- powiedziałam spokojnie.

- ... Rose, obchodzisz mnie- powiedział od niechcenia- Wracaj. 

- Nie mam po co. 

- Musisz mi kluczyki oddać. 

- Mogę, a nie muszę. 

- Kobieto, wracaj tu do cholery. 

- Wal się, lamusie.- warknęłam. 

- Lamus? Widzę, że poszerzasz swój zasób słów. 

- Specjalnie dla ciebie.- prychnęłam. 

- Mała.. wracaj.- westchnął. 

- Nie.- rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni bluzy. 

Po chwili znów zaczął dzwonić. Nie odebrałam tylko szłam dalej. Telefon dzwonił z 10 razy, a ja zdenerwowana w końcu na którymś razem postanowiłam odebrać. 

- Czego? 

- Wisisz mi hajs za nową szybę.- mruknął. 

- Co? 

- Mówię po rusku? Dajesz mi hajs na nową szybę. 

- Nie ma mowy. 

- Zabrałaś kluczyki to będziesz płaciła. 

- Pojebało cię? 

- Jeszcze nie. Odwróć się. 

- Po co? 

- Po prostu się odwróć. 

Zrobiłam tak jak kazał mi chłopak. Szłam przy ulicy, przy której zatrzymał się Malik. 

- Wsiadaj.- warknął. 

- Nie.- burknęłam i ruszyłam dalej. 

Rozłączyłam się.

- Chodź, a nie robisz sceny.- powiedział jadąc cały czas wolno przy mnie. 

- Po co? 

- Jedziemy już do chłopaków, nie jedziemy nigdzie więcej. 

- Boże...- warknęłam i się zatrzymałam. 

Ruszyłam do samochodu gdzie usiadłam na miejscu pasażera. Od razu spojrzałam na chłopaka. Od jego strony była wybita szyba. 

- Co się tak gapisz? To przez ciebie...- mruknął wskazując skinieniem głowy na szybę. 

- I tak za to nie zapłacę. 

- Zapłacisz.. Ja się już o to postaram. 

- Ty lubisz chyba marzyć, co?- odwróciłam głowę w stronę okna. 

Nic się nie odezwał. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.

---

Witam ^^ Mam nadzieję, że rozdział się podoba... Pozdrawiam i do jutra ( czy tam do następnego, zależy kiedy to czytasz xD) ♥:D

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz