Po kilku godzinach byliśmy w Bradford. O dziwo Zayn nie pojechał do swojego domu tylko gdzieś indziej. Od razu postanowiłam go o to zapytać.
- Gdzie ty jedziesz?- zmarszczyłam brwi- Przecież ominąłeś skręt.
- Jedziemy najpierw do mojego znajomego.
- Po co?
- Muszę coś załatwić.
- Czyli?
- Czego się tak wypytujesz?!- warknął- Jedziemy i tyle.
- O co ci chodzi?
- Zakończysz to przesłuchanie?- burknął.
- Jakbyś mi wszystko powiedział, to bym nie musiała pytać.
- Zamkniesz się w końcu?- warknął patrząc na mnie, a kiedy zauważył, że odwracam głowę w kierunku okna, od razu spojrzał na drogę.- W końcu.
- Przeszkadza ci moja obecność?
- Jak zaczynasz przesłuchania to tak, a jak siedzisz grzecznie, cicho to nie.
- Zatrzymaj się.- odpięłam pasy bezpieczeństwa.
- Co ty kurwa chcesz zrobić?
- Skoro ci przeszkadzam to chyba nie powinno cię to interesować. Zatrzymaj się.
- Odwala ci.- powiedział, a ja usłyszałam jak blokuje drzwi.
- Po co to zrobiłeś?
- Jedziesz ze mną.
- Ale ponoć ci przeszkadzam.
- Przeszkadzasz, bo ciągle kłapiesz jadaczką. Więc uspokój się.- złapał moja dłoń i splótł nasze palce razem.
- Spierdalaj.- warknęłam zabierając swoją dłoń.
- Ale potem nie mów mi, że jestem chamski.
- Przecież nigdy tak o tobie nie powiedziałam.
- Ale to nie znaczy, że tak nie myślisz.
- Myślenie, a mówienie to dwie różne rzeczy.
- Może.
- Myśli nie bolą, a słowa i czyny owszem.- powiedziałam cicho.- A tak w ogóle gdzie twoja dziewczyna?
- Czy to ważne?
- Tak.
- Nie mówmy o niej, bo już z nią nie jestem.
- Zmieniasz dziewczyny częściej niż chyba swoje bokserki.
- Uwierz, że nie.- prychnął.- Skąd mam wiedzieć czy ty tego nie robisz?
- Ej! Nie jestem tobą.- powiedziałam udając obrażoną.
- No, dobra nie, mała.- ponownie złapał moja rękę.
- Teraz nagle będziesz mi się podlizywał?- burknęłam.
- Tobie? Zawsze.- zaśmiał się.
- Idiota.
- I tak mnie kochasz.- prychnął.
- Nie. Ja cię nie kocham.- powiedziałam z powagą w głosie.
- Nie kłam kotek.
- Nie kłamie.
- To czemu jeszcze nie zabrałaś ręki.- zaśmiał się, a ja momentalnie się zarumieniłam, od razu zabierając rękę. - Pomidor.
- Wal się.- burknęłam.
- To nie moja wina, że jesteś cała czerwona.
- Właśnie, że twoja.
- Nie, kotku. To ty podniecasz się na każdy mój dotyk.- powiedział zatrzymując samochód.- Zaraz przyjdę.
- Po co idziesz?- zapytałam odwracając wzrok.
- Nic co powinno cię interesować.- rozpiął pasy i już miał wysiadać.
- Po dragi?- powiedziałam, a chłopak zatrzymał się na moment.- Jeśli się okaże, że to twoje dziecko, a ty znowu bierzesz, to zabronię mu z tobą kontaktu, więc się zastanów.- powiedziałam patrząc na niego.
- To nie dla mnie.- mruknął.
- Ta jasne.-warknęłam.
Malik zacisnął szczękę i wysiadł. Prychnęłam pod nosem spodziewając się takiej reakcji. Kiedy zauważyłam, że wszedł już do budynku, wyjęłam kluczyk ze stacyjki i opuściłam pojazd. Zamknęłam go i ruszyłam przed siebie. Szłam chwile, aż w końcu usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni bluzy i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn. Zaśmiałam się i odebrałam.
- Słucham?- starałam się zabrzmieć jak najbardziej oschle.
- Gdzie jesteś?- usłyszałam warkniecie.
- Czy to ważne? Z tego co się domyśliłam nie obchodzę cię.- powiedziałam spokojnie.
- ... Rose, obchodzisz mnie- powiedział od niechcenia- Wracaj.
- Nie mam po co.
- Musisz mi kluczyki oddać.
- Mogę, a nie muszę.
- Kobieto, wracaj tu do cholery.
- Wal się, lamusie.- warknęłam.
- Lamus? Widzę, że poszerzasz swój zasób słów.
- Specjalnie dla ciebie.- prychnęłam.
- Mała.. wracaj.- westchnął.
- Nie.- rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni bluzy.
Po chwili znów zaczął dzwonić. Nie odebrałam tylko szłam dalej. Telefon dzwonił z 10 razy, a ja zdenerwowana w końcu na którymś razem postanowiłam odebrać.
- Czego?
- Wisisz mi hajs za nową szybę.- mruknął.
- Co?
- Mówię po rusku? Dajesz mi hajs na nową szybę.
- Nie ma mowy.
- Zabrałaś kluczyki to będziesz płaciła.
- Pojebało cię?
- Jeszcze nie. Odwróć się.
- Po co?
- Po prostu się odwróć.
Zrobiłam tak jak kazał mi chłopak. Szłam przy ulicy, przy której zatrzymał się Malik.
- Wsiadaj.- warknął.
- Nie.- burknęłam i ruszyłam dalej.
Rozłączyłam się.
- Chodź, a nie robisz sceny.- powiedział jadąc cały czas wolno przy mnie.
- Po co?
- Jedziemy już do chłopaków, nie jedziemy nigdzie więcej.
- Boże...- warknęłam i się zatrzymałam.
Ruszyłam do samochodu gdzie usiadłam na miejscu pasażera. Od razu spojrzałam na chłopaka. Od jego strony była wybita szyba.
- Co się tak gapisz? To przez ciebie...- mruknął wskazując skinieniem głowy na szybę.
- I tak za to nie zapłacę.
- Zapłacisz.. Ja się już o to postaram.
- Ty lubisz chyba marzyć, co?- odwróciłam głowę w stronę okna.
Nic się nie odezwał. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.
---
Witam ^^ Mam nadzieję, że rozdział się podoba... Pozdrawiam i do jutra ( czy tam do następnego, zależy kiedy to czytasz xD) ♥:D
CZYTASZ
Hooligans || Z.M.
FanfictionCzy jedno zadanie może zmienić wszystko? Część II - "Hooligans: Life is Hard" Część III - "Hooligans: Bonus" Bonus (alternatywna historia) - "Hooligans: Life is Brutal" **** UWAGA!! Opowiadanie zawiera liczne...