9. Shipperka

498 74 12
                                    


🌼

Obudziłem się na kanapie będąc cały obolały. Mimo wszytko czułem jakbym leżał na czym nawet miękkim oraz niezwykle przyjemnie ciepłym . Wtuliłem się nie zidentyfikowany przedmiot mrucząc z przyjemności. Do moich uszu dotarł cichy chichot. Uniosłem głowę i przetarłem piąstkami swoje zaspane oczy.

- Dzień dobry.

Nagle usłyszałem głos Jacksona. Poczułem się jakby ktoś wylał na moją głowę wiadro zimnej wody. Przez moją głowę przelały się tysiące myśli i pytań. Zawisłem nad chłopakiem, rozprostowując ramiona. Spojrzałem głęboko w jego oczy będąc zdezorientowany tą sytuacją . Byłem śmiertelnie przerażony a on rechotał ze śmiechu jak żaba z moczar.

Mam nie ogar sytuacyjny.

- Co. tu. się. stało. ? - powiedziałem robiąc odpowiedni odstęp czasu po każdym ze słów, aby przekaz moich słów był jak najbardziej zrozumiały.

- Dosłownie nic. Tylko zasnąłeś na moim ramieniu, a ja nie miałem serca ciebie budzić. - odparł Jackson jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie, a ja był jakimś wariantem który dopiero co zbiegł z oddziału psychiatrycznego.

Zmarszczyłem brwi po czym przeniosłem się do moich wspomnień z wczorajszego wieczora. Spojrzałem na swoje ciało, byłem ubrany we wczorajsze ubrania.

Uf, moje dziewictwo jest nienaruszone. Chyba.

Położyłem się na tors chłopaka przy czym głośno westchnąłem. Czując jego zapach, znów czułem ten żar w sercu.

Nagle coś dotknęło moich boków na co ja od razu zareagowałem śmiechem. No hej, chyba każdy ma łaskotki. Nook, nie każdy ale myślę, że większość społeczeństwa. Rechotałem ze śmiechu czując łapska Jacksona na calutkim swoim ciele.

Chłopak przewrócił mnie tak, abym to ja był pod nim. Usiadł swoim wielkim dupskiem na moje biodra uniemożliwiając mi jakąkolwiek drogę ucieczki.

W pewnym momencie nasze oczy spotkały się ze sobą, a my zamarliśmy w bezruchu. Przełknąłem ślinę, a moje bicie serca znów przyspieszyło.

- Hallloo. - rozbrzmiał znajomy kobiecy głos i odgłos szpilek.

Moje krążenie przyspieszyło. To nie może być prawda. To nie może być ona. Nim się obejrzałem kobieta była już w salonie i głośno pisnęła.

Jackson momentalnie odsunął się i spojrzał na mnie z  przerażeniem w oczach. Odsunąłem się, siadając na kanapie jak najdalej niego. Westchnąłem ciężko, po czym zacząłem się jąkać.

- Umm, to to nieee taak mamoo - wymamrotałem w jej stronę .

Czułem na sobie wzrok rodzicielki, lecz bałem się spojrzeć jej w oczy. Nie miałem pojęcia jak wytłumaczyć zaistniałą sytuację. Kobieta usiadła obok mnie, a ja  poczułem zapach jej słodkich perfum. Położyła rękę na moim kolanie i uważnie wpatrywała się we mnie.

- Gratuluję Ci synku. - powiedziała pewnym powagi głosem, po czym zaśmiała się serdecznie.

Moje oczy otworzyły się szeroko niczym pięciozłotówki. Czy ona myśli że ja i Jackson , że ten tego.. jesteśmy razem? Nie mówicie mi, że własna matka będzie mnie shippować z nim? Jestem w szoku, że nie wyzwała mnie od pedałów czy coś. W sumie rzeczy jestem pedałem. Hehe he.

Moje policzka oblały rumieńce. Kątem oka spojrzałem na Jacksona, który również palił razem ze mną buraka. Chciałbym naprawdę zostać prawdziwym burakiem i zakopać się teraz w ziemi. Najwyżej bym miał spokój.

Cisza robiła się coraz bardziej krępująca, a spojrzenie rodzicielki wędrowało ku mnie, po czym wracało do Jacksona. Kobieta wstała, a na jej twarzy widziałem uniesione ku górze kąciki ust.

- Jesteście uroczy. - mruknął cicho. - Idźcie do pokoju, a ja zrobię wam jakieś śniadanie. - dodała odwracając się na pięcie.

Słyszałem jak nuciła sobie pod nosem co świadczyło, że jest zadowolona. Moja mama to dziwna kobieta. W sumie każda kobieta jest dziwna.

Spojrzałem na Jacksona którego pytające spojrzenie czułem na sobie już od jakiegoś czasu.

- Chodź. - bąknąłem wstając z kanapy.

Poszliśmy schodami w stronę mojego pokoju. Gdy tylko znaleźliśmy się na moim terenie, zamknąłem drzwi i oparłem się o nie.

- Co to było? -  spytałem sam sobie będąc w ciężkim szoku.

😊🔫😊🔫😊🔫

Będąc w pokoju zamknąłem drzwi na klucz. Usiadłem z Jacksonem na moim łóżku.

- Jackson.. - powiedziałem poważnym tonem głosu. - Czas obmyślić plan działania.

Chłopak nerwowo przełknął ślinę po czym pokiwał głową znacząco na tak. Najwidoczniej pojął powagę sytuacji. Jest spokojnie jak na wojnie. Tak, to jest wojna. Wrogiem jest przebiegła matka shippperka. Każdy wie że shipperki mogły by zabić jeśli ich ship nie był by prawdziwy. Stąpamy na cienkim lodzie. Czuję się jak na krawędzi życia lub śmierci.

Wziąłem kartki z biurka i czarny długopis z kumamonem.

- Czy ty Jacksonie Wangu zostaniesz moim chłopakiem w celu ratowania własnego i mego życia? - Zapytałem z wymalowaną powagą na twarzy.

-Tak. - odparł wolno lecz zdecydowanie.

Pomińmy to że to uke w tym "związku" prosi o chodzenie. Moje życie to istna karuzela śmiechu.

Kilkanaście minut później do pokoju zapukała moja mama, kolejne wchodząc do pokoju z jedzeniem i kładąc je na biurku. O tak, jeść. Tego było mi trzeba. Zatopię swoje smutki w grzankach z Nutellą i popiję je ciepłym kakao. Zajebiście.

Na twarzy mojej mamy widniał dwuznaczny uśmieszek. Na szczęście wyszła bez żadnych słów ale uwierzcie mi, jej mina zdradzała wszystkie jej shipperskie myśli. Czuję że czeka mnie przesłuchanie jak tylko Jackson opuści progi mego domostwa.

Posłałem w stronę chłopaka wymuszony uśmiech, który został odwzajemniony. Westchnąłem ciężko myśląc co mogę powiedzieć. Aż ciężko mi poskładać swoje myśli. W sumie to walić myślenie. Najpierw zjem, a potem zacznę myśleć.

Zacząłem pożerać tosty, niczym prawdziwe prosię ale pomińmy to. Pewnie jestem, już cały umazany na twarzy w Nutelli.
Kij z tym.

Pewnie Jackson już ma mnie za przejeba.

Pewnie na pewno.

BamBam Kumpimook Przejeb.

Zresztą będę się martwił po tym jak zjem. Trzeba jeszcze wymyślić całą historię miłosną dotyczącą mnie oraz Pana Wanga.

Życie to szmata.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 08, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mój Gej-Fan || Jackbam ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz