#35: u r right, harry.

2.1K 228 58
                                    

ROSIE

Kiedy tylko udało mi się dotrzeć do szpitala, natychmiast skierowałam się do recepcji, przy której stała starsza kobieta o dość miłym wyrazie twarzy. Wyrównałam swój oddech, a później przeczesałam dłonią włosy i byłam już gotowa na konfrontację z obcą kobietą.

- Uh, przepraszam? - zwróciła na mnie uwagę. - Przywieziono tutaj mojego chło-kolegę, mogłaby mi Pani powiedzieć, gdzie teraz jest?

- Jak się nazywa?

- Niall. Niall Horan - podałam jej dane blondyna, a ona tylko westchnęła i poinformowała mnie, że obecnie jest na bloku operacyjnym, który znajduje się na drugim piętrze.

Kiwnęłam głową w geście podzięki i szybkim krokiem skierowałam się w stronę windy, która właśnie się otworzyła. Wcisnęłam odpowiedni przycisk i już po chwili znalazłam się na odpowiednim piętrze.

Zgaduję, że musiałam naprawdę dziwnie wyglądać biegnąc przez szpitalny korytarz w spodniach od piżamy, spranym podkoszulku i rozmazanym makijażu, ale nie bardzo mnie to obchodziło, bo jedyne czego wtedy pragnęłam, to znalezienie chociaż kogoś znajomego.

W końcu udało mi się dotrzeć pod drzwi z napisem "blok operacyjny", a chwilę potem zwróciłam uwagę na siedzącego na podłodze, Harry'ego.

- Harry? - uniósł głowę znad kolan. - Boże, Harry, co z nim?

- Jest operowany, to znaczy wystąpił jakiś krwotok wewnętrzny w jamie brzusznej i muszą go zatamować... - wyjaśnił, a ja rozpłakałam się. - Ale spokojnie, Różyczko, będzie żył i jeszcze będziecie razem szczęśliwi - przytulił mnie i otarł kciukiem łzę spływającą po lewym policzku.

- My już nigdy nie będziemy szczęśliwi, Harry - zaprzeczyłam, a on najwyraźniej postanowił tego nie komentować.

Nie pytałam go o to co się stało, bo doskonale wiedziałam, że wszystko co się teraz działo miało związek z tym pieprzonym zakładem. I wiedziałam też niestety, że za udział w nielegalnej walce, Niall będzie musiał ponieść konsekwencje prawne, co w jego przypadku było gwoździem do trumny.

Siedzieliśmy w ciszy, przerywanej jedynie przez mój urywany szloch i czekaliśmy, aż w końcu ktoś wyjdzie i nas o czymś poinformuje. Według prawa Niall był dorosły, więc póki co jego rodzice o niczym nie wiedzieli, a co za tym idzie, byliśmy jedynymi osobami w jakimś stopniu wspierającymi go.

Zastanawiałam się nad tym, czy wybaczyłam mu ten cały zakład i po dość długim zastanowieniu doszłam do wniosku, że tak naprawdę jeśli się kogoś prawdziwie kocha, to jest się w stanie wybaczyć wszystko i tak właśnie było i w moim przypadku. Świadomość, że Niall mógłby umrzeć cholernie mnie przerażała i nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, że mógłby tak po prostu zniknąć, więc wolałam zająć swoje myśli czymkolwiek innym.

~

- Jesteście z rodziny Pana Horana? - do moich uszu dotarł głos jednej z pielęgniarek, więc natychmiast otworzyłam oczy, wybudzając się z półgodzinnej drzemki.

I tu mamy problem, huh.

- J-jestem jego dziewczyną - odezwałam się po chwili.

Kłamczucha.

- Operacja się udała, obecnie jest w stanie śpiączki farmakologicznej i nie wiadomo jak długo będzie to trwało - oznajmiła z kamiennym wyrazem twarzy. - Ale teraz powinno być już tylko lepiej. Więcej informacji udzieli Pani lekarz prowadzący - dodała jeszcze, po czym odeszła w stronę drugiego końca korytarza. - A, i jeszcze leży na OIOMie.

Spojrzałam na Harry'ego, który bezgłośnie szeptał coś na wzór "będzie dobrze, zobaczysz", ale jeśli mam być szczera, nie wierzyłam jakoś mocno w jego słowa.

- Poinformuj jego rodziców - poprosiłam, a następnie zostawiłam go samego, kierując się w kierunku sali OIOMu.

Mogłam go zobaczyć jedynie przez szybę, ale to wystarczyło mi, żeby ujrzeć jak bardzo zmasakrowana jest jego twarz. Nie wiem ile tak się na niego gapiłam, ale chyba ktoś z personelu to zauważył i zechciał ulitować się nade mną, bo wpuszczono mnie do niego na chwilę.

Usiadłam na niewygodnym, szpitalnym krzesełku uprzednio zakładając foliowe buty i złączyłam nasze dłonie, które mimo różnicy wielkości, pasowały do siebie wprost idealnie. Właściwie nie wiedziałam jak mam się zachować, więc po prostu przy nim byłam i starałam się nie płakać, co marnie mi wychodziło.

Wyglądał tak niewinnie, a jednocześnie strasznie. Bałam się, że jakikolwiek mój ruch może mi zaszkodzić, toteż byłam nadzwyczaj ostrożna. Dopiero kiedy usłyszałam ciche krząknięcie pielęgniarki, oznajmiające, że powinnam już sobie pójść, odważyłam się delikatnie pocałować jego usta.

- Nie możesz mnie zostawić, Niall... tylko dla Ciebie mogę być silna - szepnęłam jeszcze, po czym opuściłam salę, pod którą stał już Styles.

- Zadzwoniłem do Grega, on przekaże rodzicom - oznajmił. - Różyczko? Jest już 5 rano i myślę, że nic się nie stanie jeśli wrócimy na chwilę do domu.

- Nie - szybko zaprzeczyłam. - Ty możesz jechać, ale ja zostaję.

- Musisz odpocząć, masz sine wory pod oczami. Proszę, chociaż dwie godziny.

- Nie zostawię go samego, Harry - mruknęłam.

- A pół godziny? Chociaż coś zjesz, weźmiesz prysznic i zmienisz ciuchy - prosił z błagalną miną, ale pozostałam nieugięta.

Pokręciłam twardo głową i spojrzałam na niego chcąc dać mu do zrozumienia, że naprawdę nigdzie się nie ruszę, dopóki Niall nie wybudzi się ze śpiączki.

- Zróbmy tak. Podjedziesz do mojego domu, uspokoisz Panią Emily i weźmiesz mi jakieś jeansy oraz koszulkę. Obojętnie co - wytłumaczyłam.

- A co chcesz do jedzenia?

- Nie trzeba, zjem coś z bufetu - zbyłam go.

- Nie zjesz, Rosie.

- Masz rację, nie zjem. To nie moja wina, że nie mam apetytu, okej?

- Powinnaś pójść do lekarza - stwierdził, a ja prychnęłam.

- Wiem co powinnam zrobić, Harry. Jedź już - pożegnałam go machnięciem ręki i wróciłam do poprzedniej czynności czyli ciągłego spoglądania przez szybę na Nialla podpiętego do wszystkich kabelków, które rzekomo przytrzymywały go przy życiu.

W końcu zdecydowałam się pójść do toalety, gdzie załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, a potem przemyłam chłodną wodą twarz. Spojrzałam w lustro, gdzie ujrzałam coś na kształt siebie, tylko dużo bardziej zmeczoną. Fioletowe włosy swobodnie opadały na nieco wychudzone ramiona i ostatnio to była jedyna normalna rzecz w moim organizmie, bo tak to wszystko inne wydawało się być totalnie rozregulowane i nie ukrywam, martwiło mnie to. Chociaż jeśli chodzi o wagę, to zawsze byłam drobej postury.

Naprawdę powinnam wybrać się do lekarza, huh.

Zakręciło się mi lekko w głowie kiedy opuszczałam pomieszczenie z tabliczką WC, ale wydawało mi się, że udało mi się to opanować. Powolnym krokiem kierowałam się w stronę OIOMu, jednak coś przykuło moją uwagę.

Tym czymś byli lekarze biegnący w tym samym kierunku co ja i krzyczący coś niezrozumiałego.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, co mogło to oznaczać, więc automatycznie przyspieszyłam kroku, a kiedy przez szybę ujrzałam, że personel medyczny biegł do Nialla... Osunęłam się po ścianie i pozwoliłam bezwładności objąć władzę nad moim ciałem. Przeszywający ból uderzył w moją głowę, łzy spłynęły po policzkach, a ostatnie co pamiętam to wszechogarniająca ciemność...

____________

hey 💕
teoretycznie nadal mam urlop hahah, ale była wena i chęci, więc napisałam i od razu wstawiam x mam nadzieję, że nie wyszedł aż tak słabo i, że nie ma za dużo błędów, ew

mogę liczyć na votes i komentarze? 🙊

all the love, nells.

you make me strong; horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz