#4: the best uncle ever.

3.6K 313 130
                                    

Wieczorem Denise obebrała Theo i zapewniła mnie, że porozmawia ze swoim mężem na temat mojej pracy, a po tym napisze mi wiadomość z decyzją. Nie ukrywam, że trochę się bałam, gdyż ta praca wydawała się być dla mnie jedną z najlepszych możliwych.

Pani Emily cieszyła się, że być może codziennie będzie mogła tuczyć swoimi smakołykami kolejną osobę. Po 23 dostałam sms-a, który poniekąd miał przesądzić o mojej najbliższej przyszłości. Niepewnie nacisnęłam ikonkę
i moim oczom ukazała się wiadomość:

Denise: Wspólnie stwierdziliśmy, że damy Ci szansę. Jutro obgadamy wszystkie szczegóły, ok? Theo przywiozę przed 9, D.

Rosie: Dziękuję i jasne, nie ma problemu.

Odłożyłam telefon na półkę i odetchnęłam z ulgą. Powiedziałam chwilkę w ciszy, po czym wzięłam prysznic i położyłam się spać.

Tej nocy, chyba pierwszy raz od kilku lat, zasnęłam nie martwiąc się o kolejny dzień.

Nie oznaczało to jednak, że koszmary również odeszły. Już po 5 byłam na nogach, więc uprzednio robiąc sobie kubek gorącej herbaty, wyszłam na balkon i rozkoszowałam się wschodem słońca.

Zastanawiałam się jak to jest, że będąc tam spotykałam ludzi, którzy byli w stanie zrobić mi jedynie krzywdę, a tu, w Mullingar zupełnie odwrotnie.

Niech już tak zostanie zawsze, proszę.

Pewnie gdybym była normalną dziewczyną to pobiegałabym po okolicy ćwicząc swoją wytrzymałość, ba, jeszcze nadal bym spała, ale nie.

Ja oczywiście tego nie potrafiłam. Nie umiałam przełamać tej blokady w sobie i pierwsza wyjść do ludzi.

To cud, że zadzwoniłam wtedy do pani Stweart, albo, że odezwałam się pierwsza do Denise.

Zgaduję, że jeszcze miesiąc temu nie byłabym w stanie tak się zachować.

- Czyli jednak u mnie też może coś się zmieniło, a raczej drgnęło na plus - pomyślałam.

Jak zawsze, nie zdążyłam wypić swojej herbaty zanim wystygła, więc po prostu wróciłam do środka i wylałam do zlewu.

Później położyłam się na łóżku i wsłuchując się w pierwsze akordy grane przez malutką wieżę, jakimś cudem zasnęłam.

Zasnęłam i spałam spokojnie ponad dwie godziny, ostatecznie budząc się po 8, co było u mnie kompletną nowością. Z uśmiechem udałam się do kuchni, żeby przygotować śniadanie dla mnie, pani Emily i Theo. Od niepamiętnych czasów nareszcie czułam się trochę, a nawet bardziej, wypoczęta.

Zdecydowałam, że sprawię im niespodziankę i przygotuję naleśniki. Dokładnie kiedy skończyłam piec ostatniego, w kuchni pojawiła się siwowłosa kobieta.

- Zrobiłam nam śniadanie -uśmiechnęłam się. - Theo powinien za chwilę już być.

- Czyli dostałaś tę pracę?! Dziecko, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę - przytuliła mnie.

- Ja też się cieszę i to bardzo. Przebiorę się tylko i zaraz wracam, dobrze? - upewniłam się, że kiwnęła głową i wróciłam do pokoju, gdzie założyłam czarne legginsy oraz bordowy t-shirt.

Włosy upięłam w kucyka, po czym wróciłam do kuchni, gdzie zastałam panią Emily witającą się z Theo, zasypując go całusami w policzek. Denise już nie było, więc pewnie śpieszyła się do pracy i zostanie później. Zaprosiłam do stołu moich towarzyszy i każdemu z nich podałam naleśniki z tym czym chciał, Theo z Nutellą, pani Emily z białym serem, a ja wzięłam z dżemem truskawkowym.

Później posprzątałam i wyszłam z chłopcem na dwór, bo chciał pokopać piłkę. Pani Stweart w tym czasie poszła obejrzeć powtórkę swojego ulubionego serialu. Starałam się bawić z Theo tak, żeby za bardzo się nie zmęczył, ale biegał jak opętany za piłką, więc chyba nie bardzo mi się to udało.

- Jesteś najlepsza, Rosie - sapnął kiedy już siedzieliśmy na drewnianej huśtawce.

- A ty jesteś najbardziej uroczym dzieckiem na świecie!

- Nie jestem! - zaprzeczył.

- Dlaczego niby? - zmrużyłam oczy.

- Niall mówi, że chłopak nie może być uroczy - wyjaśnił.

- A kto to Niall? - zapytałam z ciekawości.

- Niall to najlepsiejszy wujek na świecie! Kupuje mi zabawki i słodycze, i... zabiera mnie do wesołego miasteczka! - wyliczał.

- Ojej, to rzeczywiście musi być super chłopakiem.

- I jest. A ty mogłabyś zostać jego żoną i wtedy już na zawsze zostałabyś już na zawsze moją ciocią! - uśmiechnął się szeroko.

- Theo, misiu to tak nie działa...

- I tak Ci mówię, że zostaniesz kiedyś jego żoną - wzruszył ramionami. - Idziemy coś zjeść? Jestem głodny jak wilk!

- Jasne, chodź. Przygotujemy jakiś obiad - zapewniłam. - To na co masz ochotę?

- Spaghetti!

you make me strong; horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz