#27: rosie? can i hug u?

2.4K 243 68
                                    

ROSE

Widząc blondyna stojącego na ringu i wręcz zabijającego wzrokiem swojego przeciwnika, miałam ochotę po prostu się rozpłakać z bezsilności. Nie dość, że naprawdę nie wiedziałam skąd wziął się tutaj Niall, to na dodatek musiałam się powstrzymać od wbiegnięcia w ten tłum ludzi i wykrzyczenia mojemu chłopakowi w twarz, jak totalnie zadufanym w sobie kutasem jest.

Zamiast tego po prostu stałam i starałam się z jak najbardziej obojętnym wyrazem twarzy spoglądać przed siebie.

Nie potrwało to jednak długo, gdyż to był dosłownie jeden, malutki moment, w którym Horan mnie zauważył, zrobił wielce zdziwioną minę, kompletnie nie zwracając uwagi na poczynania przeciwnika, który wykorzystał okazję i zadał Niallowi potężny cios. I wtedy coś we mnie pękło.

Koniec, ja stąd idę.

- Harry, proszę zabierz mnie po prostu do domu - powiedziałam trzęsącym głosem. - Nie chcę patrzeć na to jak ten bydlak okłada go pięściami, po prostu nie - pozwoliłam łzom spłynąć po policzkach.

- Spokojnie, Rosie. Chodź, zawiozę Cię.

Chwycił mnie za dłoń i wyprowadził z budynku, który niewątpliwie utkwi w mojej pamięci na długo, poprzez wydarzenia jakie miały tam miejsce.

Wsiadłam do samochodu i cały czas tępo wpatrywałam się w szybę, starając się ignorować obecność Harry'ego.

- Jak bardzo jesteś na niego zła? - szatyn przerwał ciszę, która zapanowała między nami, a ja po prostu wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem, po prostu będąc tam i widząc go na tym pieprzonym ringu miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w oczy jakim jest chujem, ale kiedy zaczęli się bić... Nie dałam rady, za bardzo mi na nim zależy i wiem, że to głupie, że uciekłam, ale do cholery... widok praktycznie pokonanego Nialla okropnie boli i nawet nie mam sił żeby na to patrzeć - załkałam. - Wiedziałeś, że on bierze udział w tych walkach?

- Tak, ale skończył jakiś miesiąc przed twoim przyjazdem i serio nie wiedziałem, że będzie tam dzisiaj. Lou zadzwonił do mnie, informując, że Niall jest wpisany na liście uczestników, a ja niewiele myśląc, przyjechałem po Ciebie - wytłumaczył. - Nie płacz, Niall nie jest wart twoich łez - westchnął.

- J-ja nie potrafię sobie wyobrazić gdyby mu się coś stało, ja... Boże, kocham tego głupka najmocniej na świecie, tak po prostu za nic i nie chcę go stracić.

Stwierdzenie, że płakałam było błędem, ja po prostu żałośnie ryczałam zalewając się łzami, nawet nie wiedząc do końca z jakiego powodu. To negatywne coś kotłowało się we mnie już od jakiegoś czasu, aż w końcu nie wytrzymało, więc Niall oraz wszystko co z nim związane było tylko pretekstem do mojego spazmatycznego stanu.

- Harry, zawróć - stwierdziłam w miarę pewnym głosem. - Nie mogę go tam zostawić samego.

- Rosie... Nie zawiozę Cię tam z powrotem. Musisz odpocząć, przestać myśleć o tym wszystkim. To był zły pomysł, że po Ciebie przyjechałem - mruknął.

Nie sprzeciwiłam się mu, bo nie miałam siły nawet na to. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy, a Styles odezwał się dopiero ponownie, kiedy zaparkował swoje Audi pod moim domem.

- Pojadę do niego, okej? - zapytał jakby prosząc mnie o zgodę.

Ja tylko jedynie spojrzałam na niego i posłałam mu ledwo zauważalny uśmiech, po czym mruknęłam ciche "dziękuję" i opuściłam jego samochód.

- Niall jest szczęściarzem, że ma kogoś takiego jak Ty - usłyszałam jeszcze słowa Harry'ego, a następnie już tylko pisk opon.

Weszłam najciszej jak tylko potrafiłam do pokoju i po raz kolejny tego dnia, rzuciłam się na łóżko z płaczem. Zwinęłam się w kulkę i dopóki łzy spływały po mojej twarzy, zastanawiałam się nad tym jak bardzo pojebane jest moje życie.

you make me strong; horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz