#1: new home?

5.1K 352 44
                                    

ROSE

Byłam w Irlandii już od trzech dni, ale nadal jedynym miejscem, które tu znałam był ten motel, w którym tymczasowo się zatrzymałam.

W sumie jakoś nie bardzo mi się spieszyło do poznania okolicy, jeżeli już, to chciałam znaleźć jakieś miejsce w którym mogłabym na stałe zamieszkać albo zdobyć jakąś pracę.

Właśnie przeglądałam na swoim laptopie portale społecznościowe, a następnie oferty pracy, kiedy natknęłam się na dość ciekawą propozycję.

Starsza kobieta szukała po prostu osoby do towarzystwa, a w zamian dawała dach nad głową.

Póki co była to dla mnie idealna propozycja, więc szybko odpisałam na karteczce numer telefonu i stwierdziłam, że zadzwonię tam jak tylko wybije jakaś przyzwoita godzina, bo cóż, ale wątpię, żeby starsza kobieta o 5 nad ranem uprawiała sobie jogging.

Tak, o 5. Znów obudziłam się z krzykiem w środku nocy i bez szans na na ponowne zaśnięcie, po prostu bezczynnie wpatrywałam się w sufit.

Byłam już przyzwyczajona, że odkąd to się stało, koszmary nawiedzały mnie codziennie i nie pozwalały na dłuższy sen.

Czasem cisza, która mnie otaczała była wręcz balsamem dla mojej wystraszonej duszy, ale czasem jeszcze bardziej mnie przygnębiała, bo uświadamiała jak bardzo samotna jestem.

Nigdy nie lubiłam się nad sobą użalać, ale czasem był to jedyny sposób na ogarnięcie całej mojej sytuacji.

Jedynie muzyka przynosiła mi jakiekolwiek ukojenie, a ukochane Kodaline i The Neighbourhood były lekiem ma wszystko zło.

~

Wreszcie po 10 wykręciłam, wcześniej zapisany numer i po trzech sygnałach usłyszałam ciepły głos starszej kobiety.

Wydawała się być radosną osobą, ale kiedy powiedziała: "z wielką chęcią się z Tobą spotkam, a nawet i przygarnę" poczułam się trochę niezręcznie, bo nie chciałam żeby ktokolwiek mnie przygarniał.

Mimo to umówiłyśmy się na 15 tego samego dnia w jej domu. Adres zapisałam w telefonie, zdając sobie sprawę z mojej niezdarności, bo naprawdę nie chciałam tego zawalić.

Równo godzinę przed umówionym spotkaniem opuściłam progi motelu i ruszyłam w stronę wybranego adresu, z nawigacją w telefonie w jednej ręce.

Miałam na sobie zwykłe, czarne rurki, białą koszulę na którą nałożyłam bordowy sweterek, a na nogi założyłam granatowe tenisówki.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie potknęła się o jakieś kamienie i kilka razy ( no może odrobinkę więcej) nie pytała o drogę.

Ostatecznie udało mi się jednak dotrzeć pod dom, w którym miała mieszkać pani Stweart i całe szczęście, że wyszłam wcześniej, bo nienawidziłam się spóźniać, a na miejsce dotarłam dokładnie pięć minut przed 15.

Zadzwoniłam na dzwonek do drzwi i po chwili pojawiła się w nich siwowłosa kobieta.

- Dzień dobry, słoneczko - przywitała się.

- Dzień dobry - nieśmiale się uśmiechnęłam.

- Wejdź, proszę. Porozmawiamy w środku - zaprosiła mnie. - Lubisz ciasto czekoladowe? Upiekłam, więc mam nadzieję, że Ci zasmakuje - zasypywała mnie lawiną miłych słów, a jedynie z uśmiechem jej przytakiwałam.

Pani Emily, bo tak miała na imię ta urocza staruszka, wydawała się być naprawdę zadowolona z mojego pobytu w jej mieszkaniu.

Dom był rzeczywiście całkiem spory, zdecydowanie za duży jak dla jednej osoby. Niewątpliwie kobieta dbała o niego, ile tylko była w stanie, dzięki czemu było tu niezwykle przytulnie.

- Więc, jak widzisz Rose, tak to wygląda - westchnęła. - Został mi naprawdę spory majątek po mężu i nie chodzi o utrzymanie domu. Po prostu czuję się tutaj samotna, ale jednocześnie nie chcę też opuszczać tego miejsca. Było kilku chętnych, ale były to raczej osoby, którym jakoś nie potrafiłabym zaufać - wyjaśniła. - Oczywiście to nie znaczy, że jeżeli zgodziłabyś się tu zostać, to miałabyś mnie na głowie 24 godziny na dobę. Nie, ja... potrzebuję kogoś z kim będę mogła porozmawiać, obejrzeć telewizję, wyjść na spacer czy kogoś kto pomoże mi w porządkach i codziennych sprawach...

- Ja... - zawahałam się. - Jeżeli nie ma Pani nic przeciwko, to chętnie zostanę - dokończyłam niepewnie.

- Oh, dziecko! Nawet nie wiesz jak się cieszę - przytuliła mnie czym dała upust swoim emocjom, a ja, nie ukrywam, na początku byłam bardzo zaskoczona tym gestem.

W głębi duszy jednak zachowywałam się jak pani Emily, bo byłam szczęśliwa, że wreszcie będę miała jakikolwiek dach nad głową.

Może szczęście się wreszcie do mnie uśmiechnie.

Może...

~~~

dziękuję za ponad 100 wyświetleń i 25 gwiazdek oraz komentarzy pod prologiem 💕

mogę liczyć na gwiazdkę lub komentarz?

All the love,
N.

you make me strong; horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz