Rozdział 5

1.6K 91 5
                                    

Dzisiaj już nic mi się nie śniło. Na szczęście.

Wstałam z łóżka o dziwo dość szybko i bez większego trudu. Od razu udałam się do łazienki, gdzie przeczesałam włosy przez co fale lekko się wyprostowały i związałam w wysokiego kucyka. Po spędzeniu około 15 minut na doprowadzeniu się do ładu, musiałam wybrać co dziś założyć.

- Ugh, nie mam w co się ubrać - powiedziałam jak zawsze stojąc przed otwartą szafą sama do siebie.

W końcu wybrałam jednak czarne rurki i czerwoną koszule w kratę , którą z resztą mam od Stilesa, a właściwie to po prostu ją sobie wzięłam. Nie zjadłam śniadania ponieważ zbyt długo zajęło mi przygotowanie się a nie chciałam się spóźnić do szkoły.

********

W szkole praktycznie nie widziałam zbyt często Stilesa i Scotta, ciągle chodzili gdzieś z Allison i Lydią. Dość często smutno mi jest z tego powodu że zeszłam na drugi plan, ale i tak się cieszę że nadal jakiś tam kontakt mamy. A jeśli chodzi o te dwie dziewczyny to z nimi jakoś nie za bardzo chce się zadawać. Gdy byłam w 6-tej klasie, Lydia mnie często obrażała i nadal mam jej to za złe.

Po powrocie jak zwykle miałam ochotę walnąć się na łóżko, lecz niestety nie tym razem. Okazało się że mama została dłużej w pracy a ja oczywiście zapomniałam z domu kluczy. No nic. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.

-Hej Stiles.

- Em, hej Nicole... wiesz nie za bardzo mogę rozmawiać więc... um... pa. - rozłączył się.

Pff, po prostu się rozłączył. Był rozkojarzony. No wiadomo mógł robić coś ważnego ale trochę mnie to zabolało, bo to wyglądało tak jakbym była mu obojętna.

{STILES}

- Musimy jej powiedzieć. - powiedziałem do Scotta siedzącego na miejscu pasażera. - Ufamy jej tak?

-Tak ufamy ale... boję się jej reakcji. - wiem że jemu tym bardziej nie będzie łatwo mówić swojej przyjaciółce to że jest wilkołakiem i że w ogóle one istnieją - a co jak zacznie nas unikać?

- A co jak pójdzie na policje? Jeny, Scott. Allison wie i ... - przerwał mi.

- To moja dziewczyna a jej ojciec...- nie chciałem być mu dłużny wiec też przerwałem.

- Tak tak, łowca. A Nicol to nasza przyjaciółka.

- Muszę się zapytać Dereka. No i jeszcze triskelion na tej kartce i ta wiadomość... z tym powinniśmy mieć największy problem.

- Czy ty musisz o wszystkim mu mówić. Boże, może jeszcze mówisz mu co ile chodzisz to toalety, hę? - popatrzyłem na niego gdy już zaparkowałem swojego Jeepa pod mieszkaniem Halea.

- Śmieszne.

**********

- Scott, ja jej nie znam. Ale skoro wie już tyle osób dziwie się że ona nie. A co z tym triskelionem, wiecie kto jej dał tą kartkę? - zapytał Derek opierając się tyłem o długi stół przy oknie, które swoją drogą najbardziej podobało mi się w tym obskurnym miejscu.

- Nie nie wiemy tak samo kto napisał wiadomość.

- Ja. - nagle każdy, czyli ja, Derek i Scott obrócił się w stronę Petera.

- Co?- zapytaliśmy wszyscy równocześnie.

- Ja jej podłożyłem kartkę, ja napisałem jej na laptopie i swoją drogą... jest całkiem niezła- zszedł powoli po schodach by znaleźć się przy nas.

- Zostaw ją w spokoju. - odezwałem się. Boję się że ten psychol może ją skrzywdzić.

- Myślisz że boję się nastolatka który umie bronić się jedynie gdy ma przy sobie kij bejsbolowy?

- Jednak ja i Scott możemy ci sprawiać problem. - Derek broni Nicole... okej, zatkało mnie. - Możemy się dowiedzieć jaki w tym miałeś powód? W podsuwaniu jej tych wiadomości? - kontynuował.

- Słuchajcie mnie teraz uważnie - jakbym kiedyś to robił, pff. On nic tylko gada od rzeczy.- Ona nie jest człowiekiem- powiedział siadając na sofie i krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- No teraz żeś wymyślił - odezwał się Scott.



My Alpha |Derek Hale| Where stories live. Discover now