Rozdział 27

602 38 5
                                    


Ból władający cały moim ciałem. Uczucie jakby kości łamały się w pół. Księżyc wypala moje wnętrze. Zginając się w pół na środku ciemnej ulicy, głęboko w duszy błagam aby to już się skończyło. Słyszę jak ktoś do mnie mówi, jednak pisk w uszach nie pozwala mi na rozpoznanie głosu.

–Wszystko w porządku, proszę pani? –teraz z bliska widzę że to dziewczynka, ma może z 11 lat. Lekko cofnęła się gdy spojrzałam na nią. Ciekawe jak smakuje?... O boże.– Czemu ma pani taką twarz?

Nie odpowiedziałam. Zaczęłam biec jak najszybciej mogłam. Wpadłam pod koła samochodu, nie zwykłego. Prawie potrącił mnie niebieski Jeep, którym kierował Scott. Wyczuwam jego strach, przez chwile chce to wykorzystać tak samo jak z małą dziewczynką. Z nim było by trudniej, choć to ja tu jestem w połowie demonem, więc miałabym przewagę. Uśmiecham się szyderczo na tą myśl.

- Już dobrze, wszystko jest dobrze. Oddychaj. –Scott nieoczekiwanie gładkim głosem próbował mnie uspokoić. Poczułam jak moje oczy zaczynają zachodzić powoli czarną poświatą a dotychczasowe pazury wydłużają się i barwią na kolor odpowiadający oczom jak i w późniejszym czasie mokrym włosom.

- Nicole, skup się na tym czego Derek cię uczył. – jego słowa rozpłynęły się w moim umyśle. To imię zawsze będzie mnie zmiękczać. On jest moją słabością.

Spoglądam w lewo. Las. Kieruję wzrok w górę. Wydaje się że księżyc po cichu zwraca się do mnie mówiąc: - złap mnie jeśli potrafisz. Więc zaczynam biec, przekraczam granicę między ulicą a lasem.. Zapach mokrej ściółki głaszcze moje nozdrza. Słyszę jak sowa nawołuje, jak biją serca innych zwierząt nawet tych najmniejszych. Czuje jak całe otoczenie budzi się do życia. A przede wszystkim czuję się wolna, dopiero teraz, jakbym wcześniej nie znała znaczenia tego słowa.

Zatrzymuję się. Podziwiam las wilczymi oczami. Widzę jak delikatny wiatr porusza liśćmi drzew i krzewów. Nigdy przedtem nie czułam się tutaj tak jak teraz. Nie jest to już dla mnie miejsce grzybiarzy jak w zwyczaju miałam je nazywać. Jest to moje miejsce. Miejsce gdzie wyraźnie czuję wolność. 

<>  NALEŻY WAM SIĘ WIELKIE PRZEPRASZAM!                                                                                                                 Wiem zawaliłam sprawę tej opowieści jako autorka. Wytłumaczeń na brak nowych rozdziałów jest wiele ale zbyt często je tu wpisuję.                                                                                                                        Jest mi wstyd za to że tak bardzo zaniedbałam Wattpada oraz was. Przepraszam jeszcze raz. <> 


My Alpha |Derek Hale| Where stories live. Discover now