Wchodzimy po trzeszczących schodach, sprawiających wrażenie tak starych, jakby lada chwila miały się rozpaść. Przekraczam próg domu, czując wielką ekscytację, na myśl o tym, że odwiedzę miejsce zamieszkania obiektu moich westchnień.
Pierwszym pomieszczeniem jest salon z nieco przestarzałym telewizorem i wysłużoną kanapą. Wystrój tak bardzo różni się od wystroju mojego domu, że przez chwilę po prostu stoję i przyglądam mu się z rozdziawioną buzią. W rogu pomieszczenia stoi kredens z porcelanową zastawą, a poczerniały parkiet pokrywa uroczy, błękitny dywan. Na małym stoliku do kawy, stojącym przed kanapą znajduje się wazonik z polnymi kwiatami, a w oknach bujają się w rytm wiatru koronkowe firanki. Naprzeciw drzwi wejściowych zauważam drewniane schody, prowadzące na drugie piętro, a obok wejście, prowadzące najpewniej do kuchni. Z nieznanego mi powodu, mam ochotę zostać tu na zawsze.
- Chodź, pokażę ci mój pokój - wyrywam się z zamyśleń, słysząc tuż za sobą głos Chanyeola.
Kiwam głową i pozwalam mu się prowadzić po schodach na drugi poziom domu. Gdy przekraczam ostatni stopień, moim oczom ukazuje się krótki korytarzyk, na końcu którego znajduje się małe, okrągłe okienko z widokiem na podjazd. Podłoga wyłożona jest ciemną wykładziną, a wzdłuż ściany ciągnie się rząd trzech, identycznych, białych drzwi z miedzianymi klamkami. Na drugiej ścianie widoczne są jedne, widocznie starsze i wykonane z ciemniejszego drewna. Sam nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że właśnie za nimi mieści się pokój Chanyeola.
- Zostaw! - powstrzymuje mnie chłopak, gdy zamierzam chwycić za klamkę. Przez jego głos przebija się nerwowy śmiech. - To strych. Uwierz, nie chcesz tam zaglądać.
- Racja - kiwam głową, zawstydzony.
- Pozwól mi cię oprowadzić, aniele - mówi miękko i kieruje moją dłoń ku klamki ostatnich drzwi, na samym końcu korytarza. - Wybacz mi ten bałagan.
Wchodzę do pomieszczenia, pachnącego Chanyeolem i czuję się tak, jakbym już od początku miał się w nim znaleźć. Ściany są w kolorze szarości, w większości poobklejane zdjęciami i plakatami z motocyklami. Drewniane niepościelone łóżko z pościelą w kolorze brązu stoi tuż przy ścianie, na której znajduje się okno z widokiem na ogród za domem. Wchodzę głębiej, zauważając starodawną szafę z lustrem na drzwiach, skromne biurko, obracane krzesło na kółkach i komodę z kolekcją starych płyt oraz książek. Drobinki kurzy unoszą się w powietrzu, gdy przeciągam palcem po zdjęciach, wiszących przy łóżku. Moją uwagę przykuwa jedno z nich.
Przedstawia Chanyeola, Kaia i być może Sehuna na plaży, bez koszulek. Na fotografii wyglądają być może na piętnaście lat i z szerokimi uśmiechami prężą muskuły w stronę obiektywu. Wyglądają na szczęśliwych. Bardzo szczęśliwych.
- Twoi przyjaciele? - pytam, wskazując zdjęcie.
Chanyeol zamyka za sobą drzwi i pochodzi do mnie. Staje tak blisko, że czuję jego oddech na swoim karku.
- Tak - odpowiada. - To bardzo stare zdjęcie. Byliśmy jeszcze gówniarzami.
- Racja - chichoczę cicho.
- Chcesz się przebrać? - pyta chłopak. - Zamierzam cię zabrać w jedno miejsce, a w tej kościelnej koszuli będziesz się cholernie wyróżniał.
- To nie jest kościelna koszula - śmieję się, kiedy Chanyeol otwiera szafę, wypełnioną stertą nieposkładanych ciuchów.
- Wybacz, że nie mam w swojej garderobie kardiganów i koszul - mówi z rozbawieniem. - Wybierz sobie coś w czym będzie ci ciepło i wygodnie.
Na samą myśl o noszeniu czegoś należącego do Chanyeola, czuję dreszcz ekscytacji. Przestaje mnie nawet obchodzić fakt, że obraził moją koszulę od Louisa Vuitton. Podchodzę do szafy, a moją uwagę od razu przyciąga szara bluza z kapturem. Jestem pewny, że to właśnie ją chcę.
CZYTASZ
Pierwszy i Ostatni | ChanBaek
FanfictionParing główny: ChanBaek Pobocznie: HunHan, KaiSoo Uwagi: zmieniony wiek bohaterów, przekleństwa Inspirowane "Trzy metry nad niebem". Czasami zdarzają się drobne kłopoty, przeistaczające się w wielką katastrofę, lekki strach stający się olbrzymią fob...