Rozdział 19 część 1

143 19 4
                                    

Znajdowaliśmy się już w samolocie, który kończył swój lot na Male - jednej z wysp na Malediwach. Krzysiek spał, a ja sprawdzałem czy nie zapomniałem o żadne z kartek na których znajdowały się potrzebne informacje.

Tydzień temu, po usłyszeniu, gdzie białowłosy chce pojechać zacząłem zamawiać pobyt w hotelu i lot. Chłopak nie miał pojęcia gdzie będziemy nocować. Taka niespodzianka z mojej strony. Wiem, że będzie zachwycony. W końcu kto by nie był pięciogwiazdkowym hotelem pod wodą.

Kiedy w końcu wylądowaliśmy i mogliśmy wyjść na zewnątrz ogarnęła mnie ulga. Nie przepadam za lataniem samolotem. Jednak nie mogę narzekać, ponieważ brak chmur spowodował, że widoki mieliśmy bajeczne.

Skierowaliśmy się w stronę taśm, gdzie mieliśmy odebrać bagaże. Jednak zanim tam dotarliśmy czekała nas kontrola dokumentów. Miałem nadzieję, że nie będą się czepiać zdjęcia na dowodzie osobistym, które powinienem wymienić ze względu na małe podobieństwo. Niestety mieli swoje „ale".

Minęła mi godzina na udowadnianiu, iż to ja. Przegapiliśmy przez to transport na inną wyspę, lecz dzięki ludziom, którzy pracowali tam gdzie chcieliśmy dotrzeć wcześniej, dotarliśmy bez jeszcze większego opóźnienia.

Była to pięcioosobowa grupa. Wszyscy to mężczyźni, a jeden z nich okazał się być naszej narodowości. Usłyszał moje słowa skierowane do białowłosego o tym, że musimy czekać dwie godziny na transport. Podszedł więc i zaproponował byśmy popłynęli razem z nimi, ich prywatnym jachtem. Zgodziliśmy się bardzo chętnie. Musiałem ich tylko powiadomić o tym, że Krzysiek nie wie, gdzie się kierujemy i by nie rozmawiali dosłownie o tym miejscu.

Gdy zbliżaliśmy się do brzegu wyspy, chłopak zrobił się dziwnie spokojny. Wątpiłem w to, że uleciało z niego całe podekscytowanie.

-Coś się stało? - zapytałem siadając obok niego na podłodze.

-Ja rozumiem, że ty chcesz spełnić moje marzenia... Ale pięciogwiazdkowy hotel?! Czyś ty oszalał? - szeptał trochę zły.

-Spokojnie kochanie. Chciałem po prostu byś zapamiętał ten wyjazd jak najlepiej.

-Jesteś tutaj ze mną, to wystarcza. Mogliśmy nawet spać na plaży, było by romantyczniej.

-Och... - nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.

-Obiecuję, że u nas również będzie romantycznie. - usłyszeliśmy głos Maca. - Przepraszam ale usłyszałem kawałek rozmowy, bo chciałem was powiadomić, że jesteśmy na miejscu.

Uśmiechnąłem się wraz z białowłosym i wstaliśmy. Chłopacy zaprowadzili nas do środka. Było tam pięknie. Ciężko to nawet opisać.

Zameldowałem się w rejestracji, a pracownik zaprowadził nas do wynajętego pokoju. Następnie wręczył kartę do otwierania i opuścił nas.

Weszliśmy do środka i stanęliśmy jak wryci. Ciemne drewno prawie wszędzie. Łóżko z czarno białą pościelą, a za nim na ścianie coś w kolorze écru. Po skosie fotel, a naprzeciw, komody. (Opis nie jest dokładny, ponieważ nie mam dużej wiedzy w architekturze oraz zdjęcie na którym się wzoruje nie przedstawia, prawdopodobnie, całego pokoju.)

Odłożyliśmy bagaże na podłogę i postanowiliśmy przebrać się w coś luźniejszego. Cóż dostaliśmy propozycję wybrania się na plażę z chłopakami z wcześniej, ponieważ zajmują się oni gośćmi.

Pięć dni później...

Nasz pobyt na Malediwach dzisiaj się kończył. Mimo iż spędzaliśmy ten czas bardzo dobrze to byliśmy już tym wszystkim zmęczeni. Głownie leżeliśmy na plaży, kąpaliśmy w naturalnych wodach albo jacuzzi. Próbowaliśmy alkoholu który mają tutaj dostępny, coś tam pozwiedzaliśmy. Brakowało nam tylko seksy ale nie możemy... Znaczy możemy ale Krzysiek nie chce mnie zarazić. Jednak od obmacywania chyba jeszcze nikt nie umarł, więc tego nie ograniczaliśmy.

Tym razem odpłynęliśmy zgodnie z planem, odlecieliśmy z godzinnym opóźnieniem. Białowłosy w samolocie zasnął prawie od razu, a ja czytałem książkę. Po jakiejś godzinie spojrzałem na chłopaka. Oddychał zdecydowanie za płytko. Pobiegłem po stewardessę. Zaczęła go reanimować, a mnie przesadzili na inne miejsce. Po piętnastu minutach, które trwały całą wieczność, przyszli po mnie, mówiąc że mogę wracać i że z Krzysiem jest już w porządku. Pogotowie zostało powiadomione i od razu po wylądowaniu przebadają go.

Co jakiś czas ktoś przychodził i pytał się czy jego stan się zmienił. W końcu po trzech godzinach ocknął się.

-Ale miałem pojebany sen... - nie dokończył bo przytuliłem się do niego. - Artur co się stało?

-Byłeś nieprzytomny i reanimowali cię. Prawie nie oddychałeś... - odpowiedziałem przytulając się coraz mocniej.

-Cholera, skarbie przepraszam...

----------
Najmocniej przepraszam za zwłokę z rozdziałem!

Do końca twoich dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz