Rozdział 3

653 61 12
                                    

-Chciałem zapytać się co z Mają. Od nikogo nie mogłem się dowiedzieć gdzie leży, bo jej rodzice mnie nie znają. - powiedział, lecz coś ukrywał, to było pewne.

-Wszystko z nią okej, tylko jest w szoku. Trójka dzieci naraz, na dodatek dowiedziała się tego w drugim miesiącu.

Chłopak był zaskoczony moją odpowiedzią. Chciał już się odezwać ale przeszkodziło mi walenie do drzwi. Zanim do nich doszedłem, myślałem że mi je wyważą.

-Co?! - warknąłem rozzłoszczony.

-To twoje dzieci, prawda?! - odpowiedział zdenerwowany Mikołaj.

-O co ci do cholery chodzi?

-Dlaczego do ciebie zadzwoniła, a nie do mnie?!

-Nie mam pojęcia! Musiałem przez nią wyjść ze spotkania. - w tym momencie odezwałem się jak dupek - Jednak zrobiłem to tylko i wyłącznie dlatego, że jej głos był roztrzęsiony! - nie powinienem z nim dyskutować, bo był pijany.

-Chyba chciałeś powiedzieć randce! Pierdolony pedale! - jego słowa mnie zdziwiły jak i jeszcze bardziej rozzłościły. Chciałem go uderzyć, lecz obok pojawił się Krzysztof przytrzymując moją rękę.

-Nie warto... - zauważył cios lecący ze strony mego kuzyna i mnie puścił.

Uniknął uderzenia i walnął z kolana, w brzuch pijanego. Ten zaś się trochę zachwiał ale zdążył uderzyć swojego przeciwnika w oko. Krzychu się wściekł i z pięści walnął drugiego w szczękę oraz z kopa w miejsce gdzie jest wątroba. Mikołaj zatoczył się do tyłu i upadł poza moje mieszkanie więc białowłosy zamknął drzwi. Oczywiście ja przez całą bójkę stałem i podziwiałem.

-Wybacz za tą całą scenkę. Wkurzył mnie. - odezwał się chłopak.

-To ja powinienem przepraszać, a nie ty. Idź i usiądź w salonie. Przyniosę lód.

Poszedłem do kuchni i wyjąłem z zamrażalki kostki lodu, które przesypałem w jakiś woreczek. Zalałem formę i wsadziłem z powrotem, by w razie czego mieć na następną partię. Wróciłem do mężczyzny i dałem mu lód. Podziękował przykładając go do oka.

-Mogę o coś zapytać? - powiedziałem patrząc się na swoje stopy.

-Jasne.

-Dlaczego akurat biały kolor włosów?

-Za czasów gdy chodziłem do liceum, założyłem się z kolegą o to, że przefarbuje włosy właśnie na ten kolor. Oczywiście zrobiłem to i spodobał mi się mój wygląd w nich. Tak wiem to trochę narcystyczne. Od tamtego czasu farbuje się na biało.

Później rozmowa szła nam bardzo gładko. Rozmawialiśmy przez chyba sześc godzin. Dużo się dowiedziałem. Nie wiedziałem dlaczego, ale przy nim humor całkowicie mi się poprawia. Może to ze względu na znajomość już w dzieciństwie.

-Trochę już późno, będę się zbierał. Sorry za najście. - powiedział chłopak, gdy dochodziła już szósta godzina naszej rozmowy.

-Możesz tu przenocować. Myślę, iż stąd nieprędko będziesz miał jakiś nocny, a taksówki kosztują dużo. Nie przyjmuje odmowy. Mam wolny pokój gościnny.

-Ale ja...

-Krzysztofie Leesenhinpo, mówiłem że nie przyjmuje odmowy.

-Stałeś się bardzo pewny siebie, wiesz?

-Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. - zaśmiałem się – Chodź, pokaże ci pokój.

-Arturze! Dasz mi skończyć to co chciałem powiedzieć? Odmowa to nie była.

Do końca twoich dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz