DODATEK DO ROZDZIAŁU 7 - PIERWOTNY POMYSŁ

386 37 3
                                    

(Jest to nieobowiązkowe i nie wprowadza nic nowego do całej fabuły. Jeżeli jesteś ciekawy jak miał wyglądać na początku rozdział 7, możesz przeczytać.)UWAGA - W TYM DODATKU WYSTĘPUJE DOŚĆ DUŻO PRZEKLEŃSTW.

Nie trwało to długo, ponieważ ktoś zaczął dobijać mi się do drzwi. Dlaczego chociaż jednego wieczoru nie mogę mieć spokojnego? Jakieś fatum, czy co... Gdy otworzyłem, przede mną stanął roztrzęsiony Krzysztof.

-Chłopie, co się stało? - odezwałem się i odsunąłem by wszedł.

-Dostałem list... Jest tam wzmianka o tobie... - wcisnął mi do ręki kartkę. - Przeczytaj.

Witaj Krzysztofie. Od dnia dzisiejszego radzę ci się rozglądać, a swojego chłoptasia Gwiazdowskiego zacząłbym pilnować. Nigdy nie wiadomo co może się stać. Wiesz takie małe ostrzeżenie. „Nie pozwól by strach przejął nad tobą kontrolę." W szpitalu najłatwiej jest znaleźć pewne osoby.
PS. Policja tylko pogorszy sprawę.

Zaczęło się. Podjął działania szybciej niż się spodziewałem. Tylko dlaczego uczepił się skurwiel, Krzycha... Kurwa to nie o niego chodzi! Mam nadzieję, że nie jest za późno.

-Jedziemy do szpitala! - krzyknąłem ubierając buty.

Przez całą drogę tłumaczyłem białowłosemu o co chodzi. Gdy skończyłem ogarnęła go złość. Jego emocje przeszły ze zdwojoną siłą również na mnie. To nie skończy się dobrze...

Po dotarciu na miejsce, zobaczyliśmy policję, dużo policji. To tylko potwierdzało moje domysły. Wyszedłem z samochodu razem z moim towarzyszem. Dostrzegłem nawet przed wejściem rodziców Majki. Chwilę później zobaczyłem Mikołaja, którego wyprowadza dwóch mężczyzn. Na jego ubraniach była krew. Pobiegłem w ich stronę. Faceci przy nim, chcieli mnie zatrzymać ale to nic nie dało. Złapałem go za szyję i zaczęłam wrzeszczeć.

-Ty popierdolony chuju! Zabiłeś ją i masz czelność wysyłać listy z pogróżkami do mojego przyjaciela. Puszczaj! - ostatnie słowo skierowałem do mundurowego, który chciał mnie odciągnąć. - Najchętniej zabiłbym cię w kurewsko mocnych torturach ale nie przywrócę jej tym życia! Jesteś nic niewartym śmieciem Mikołaj!

W końcu dwóm funkcjonariuszom udało się odciągnąć od chłopaka. Zacząłem się z nimi szarpać ale to tylko mnie osłabiło. Gdy spostrzegli iż się uspokoiłem, jeden z nich mnie puścił.

-Będzie pan współpracował i odpowie na kilka pytań? - powiedział mężczyzna jeszcze mnie przytrzymujący.

-Tak. - szepnąłem, a on puścił moje nadgarstki. Obok nas pojawił się Krzysiek.

-Czyś ty zdurniał?! Mogą cię zamknąć razem z nim, idioto!

-Wiem, ale on ją zabił. - mówiłem tak opanowanym głosem, że aż się siebie przestraszyłem.

-Pojedzie pan z nami, dobrze? - wtrącił policjant, a ja tylko przytaknąłem.

Po trzech i pół godzinie przesłuchiwań, wypuścili mnie do domu. Zadawali multum pytań. Na całe szczęście po tym koszmarze czekał na mnie Krzysztof. Był taki spokojny w porównaniu do mnie. Zawiózł nas do domu.

Gdy tylko stanąłem przed drzwiami do mojego mieszkania, chciał pójść, lecz poprosiłem go by wszedł chociaż na dziesięć minut. Miałem wrażenie, że kiedy zostanę sam, moje ciało rozpadnie się na małe kawałeczki. Na szczęście zgodził się.

Siedząc na kanapie pozwoliłem łzą opuścić moje oczy. To było zbyt wiele. Mój własny kuzyn zabił mi najlepszą przyjaciółkę.

-Nie płacz Artu. Wszystko będzie dobrze. - szeptał białowłosy próbując mnie uspokoić, ledwo mu się udawało.

-Nie wiem czy to możliwe. Przepraszam, że cię zatrzymuje.

-Trudno. Nie możesz teraz zostać sam. Dotrzymam ci towarzystwa. Gdybym teraz wyszedł, bałbym się iż sobie coś zrobisz.

-Dziękuję, lecz naprawdę nie chcę byś się przemęczał. Obiecuję, że grzecznie pójdę spać.

-Oj chłopie. Jutro jest zakończenie roku. Byłem tylko w zastępstwie, więc się nawet tam zjawiać nie muszę.

-Więc to wszystko wyjaśnia...

Do końca twoich dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz