Rozdział 7

465 49 6
                                    

Nie trwało to długo, ponieważ ktoś zaczął dobijać mi się do drzwi. Dlaczego chociaż jednego wieczoru nie mogę mieć spokojnego? Jakieś fatum czy co? Gdy otworzyłem, przede mną stanął trochę roztrzęsiony jak i zły, Krzysztof.

-Coś się stało? - odezwałem się i odsunąłem by wszedł.

-Cóż... Dostałem pewien list i jest tam wzmianka o tobie. -wcisnął mi do ręki kartkę. - Przeczytaj.

Witaj Krzysztofie,
od dnia dzisiejszego radzę ci trochę uważać na siebie. Wiesz to tylko takie małe ostrzeżenie.
Ps. Zapytaj Artura. Może on ci co nieco wyjaśni. Ewentualnie okłamie. Heh, aż jestem ciekawy co ci powie...

Jeżeli ten list jest od tej osoby co myślę, to nie będzie zbyt przyjemnie. Tylko dlaczego ostrzega? No i czemu akurat białowłosego? Przecież on nic mu nie zrobił, chyba że chodzi o pobicie.

-Wyjaśnisz. - powiedział chłopak, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.

-Oczywiście. Gdy byłem jeszcze w szpitalu, dowiedziałem się, iż Maja próbowała uciec, lecz zrobiła to tylko, by przekazać mi list. Zapisała tam, między innymi, prośbę bym powiedział Mikołajowi o tym, iż z nim zrywa. Zrobiłem to ale on się wściekł i stwierdził, że to moja wina. Tylko nie do końca rozumiem czemu ciebie ostrzega. Prawdopodobnie przez pobicie, jednak nigdy nie wiadomo co on sobie ubzdura, więc mogą istnieć też inne powody. Radzę ci iść z tym jak najszybciej na policje. On stał się bardzo niebezpieczny odkąd dołączył do gangu. - nagle zdałem sobie sprawę iż powiedziałem o jedno zdanie za dużo.

Usiadłem na kanapie zganiając siebie za zbyt długi jęzor. Jeżeli on się dowie, że wiem o tym, a co gorsza powiedziałem komuś, to jestem martwy. Oczekiwałem na jakieś słowa ze strony chłopaka, ale te nie nadeszły. Spojrzałem na niego. Był bardzo blady.

-Zapomnij o tym co ci powiedziałem w ostatnim zdaniu, albo chociaż udawaj że nic nie wiesz, jasne? - powiedziałem, a on tylko przytaknął.

Cisza, która później nastała, trwała długo. Miałem przynajmniej czas na przemyślenie tego wszystkiego. Dokładnie przeanalizować co teraz zrobić. Na pewno starać się unikać mojego kuzyna. Pójść na policję, lecz tak zamaskowanym, by nikt nas nie poznał. Możemy być śledzeni. Tylko czy powiedzieć tam im o tym przeklętym gangu?

-Pójdź do siebie i przebierz się tak, by nikt cię zbytnio nie poznał. Gdy już to zrobisz, wróć do mnie. Pojedziemy na komisariat. Nie wiem jeszcze czy powiedzieć im gdzie należy, więc w razie czego nie ma tego tematu.

Kiedy białowłosy opuścił moje mieszkanie, poszedłem się przebrać. Wybrałem czarne spodnie i szarą koszulę, do tego bluzę i New Balance koloru spodni. Postanowiłem że zostanę w okularach.

Po kilkunastu minutach wrócił Krzysiek. Ubrany w bordowe spodnie, czarną bluzkę, tego samego koloru buty i odcieniu spodni bluzę. Na głowę miał zaciągnięty kaptur. No tak, jego włosy są rzadkie. W sumie patrząc na to jak ubiera się na co dzień, czyli bardziej jasno, teraz wygląda zupełnie inaczej.

Wyszliśmy i pojechaliśmy moim autem na policję. Byłem zestresowany gorzej niż na egzaminach końcowych. Teraz nasze życie jest cholernie zagrożone. Można powiedzieć, że stajemy przeciwko gangu, jeśli nie działa oczywiście sam. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, iż to najgroźniejsza banda w całym mieście. Jeżeli ktoś narazi się na ich gniew, kończy swój żywot szybciej niż powinien.

W pewnym momencie przypomniało mi się, że to zbytnio niemożliwe. Jeden z mych najbliższych przyjaciół jest wiceszefem „Węży". W dodatku nigdy nie przepadał za Mikołajem. Jest szansa.

Do końca twoich dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz