Rozdział 9

414 46 2
                                    

Gdy białowłosy zniknął mi z oczu, pobiegłem do środka. Była tam zebrana grupka ludzi, a pośród nich stał Draco. Nie zauważył mnie dopóki jakiś mężczyzna, nie powiedział mu coś na ucho. Wtedy gwałtownie odwrócił się w moją stronę.

-Artu, co ty tu robisz? - zapytał podchodząc.

-Byłem w ogrodzie razem z Krzyśkiem... Zadzwonił do mnie Mikołaj, nie chciałem odbierać więc zrobił to za mnie on. Spostrzegł iż ta szuja nas obserwuje i pobiegł do niego. Chwilę później zniknęli mi z oczu. - nawet nie zauważyłem kiedy wszyscy stanęli niedaleko mnie.

Blondyn przez chwilę się nie odzywał. Następnie zaczął wydawać jakieś polecenia. Ja zaś stałem cicho. W końcu zwrócił się do mnie.

-Zostaniesz tutaj. Nie zbliżaj się do okien. Jeżeli nie chcesz być sam, pójdź do kuchni, kucharki chętnie z tobą porozmawiają. Wrócimy tu z tym skurwysynem oraz Krzyśkiem. - uśmiechnął się i wyszedł.

Nie miałem ochoty zostawać teraz sam ze sobą, dlatego poszedłem tam, gdzie powiedział mi Malfoy. Kobiety chętnie mnie do siebie przyjęły. Chciałem im pomóc, lecz one kategorycznie odmówiły. Dlatego siedziałem na krześle i rozmawiałem z nimi. Mimo iż miały już swój wiek, były uśmiechnięte i pełne życia. Aż miło się na nie patrzało.

Po półtorej godzinie postanowiłem wrócić do siebie. Jednak nie mogłem znaleźć sobie nigdzie miejsca. Dlatego zdecydowałem pójść do biblioteki. Trochę się jej naszukałem, lecz znalazłem. Otworzyłem jej drzwi i uderzył we mnie zapach starych książek oraz kurzu. Tym samym w głowie wyrodziło się wspomnienie, które było jednym z tych dobrych...

Pewnego dnia, gdy miałem jeszcze czternaście lat, zaś Draco piętnaście, szwendaliśmy się po jego domu szukając czegoś co przydałoby nam się do zrobienia pracy domowej z historii o dawnych, lub współczesnych arystokratycznych rodach. Praca ta miała być w zrobiona w parach, nieważne z której klasy kto był.

W pewnym momencie blondyn przypomniał sobie, że w ich prywatnej bibliotece powinny być dzienniki jego przodków. Pełni nadziei ruszyliśmy do odpowiedniego pomieszczenia. Otworzyliśmy drzwi i zapaliliśmy światło, a raczej chcieliśmy to zrobić ale lampa nie działała. Draco poszedł więc po latarkę.

Gdy wrócił, rozejrzeliśmy się po pokoju, był ogromny. Stało tam pełno regałów z książkami, po środku sofa i trzy fotele. Jęknąłem wtedy zrezygnowany. Chłopak powiedział jednak iż wie gdzie szukać, bo wszystko jest poukładane tematycznie.

Tak więc doszliśmy do działu o nazwie „Historia rodziny". Zaczęliśmy szukać najbardziej obiecujących tytułów ksiąg. W końcu, po dłuższym czasie, spostrzegłem tytuł „Pisemna kronika rodziny Malfoy 1870-1920". Delikatnie ją wyjąłem i zawołałem Draco.

Zadowoleni, poszliśmy do jego pokoju. Przeglądnęliśmy połowę z tego wszystkiego i wybraliśmy najciekawsze informacje. Co prawda większość z tego co w księdze się znajdowało to temat rodzinnej mafii - która obecnie już rodzinna nie jest, bo są w niej ludzie z innymi nazwiskami - jednak odskocznia od tego również była.

Gotową pracę daliśmy do sprawdzenia jego ojcu, który jeszcze nie wyjechał, oraz dziadkowi. Obydwoje byli zachwyceni tym co napisaliśmy, a gdy spytali skąd wzięliśmy te informacje i odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą, zdziwili się. Wytłumaczyliśmy im jednak, że chcemy się trochę upodobać nauczycielce, bo obok podpisów ma być wypisana bibliografia.

Dostaliśmy za to piękne szóstki. Później historyczka zapisała naszą pracę na konkurs, wygraliśmy drugie miejsce.

Wspomnienie to było dla mnie czymś bardzo ważnym. Razem z Draco siedzieliśmy później w bibliotece, czytając różne dzienniki i kroniki o jego rodzinie. Byliśmy tym tak zachwyceni. Kto by pomyślał, najwięksi wrogowie jakiejkolwiek historii w tamtych czasach, wkręcili się w nią doszczętnie.

Do końca twoich dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz