Epilog

9.3K 562 127
                                    

W kuchni unosił się zapach pieczonego kurczaka. Z przyjemnością wyjęłam pieczeń z piekarnika i położyłam danie na stół. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie i zaczęłam rozkładać talerze. Do szklanek nalałam ulubionego soku Victora. Kiedy wszystko było gotowe poszłam umyć ręce.

- Mamo! Wróciłem. - usłyszałam głos syna.

- Cieszę się kochanie. Choć obiad już jest gotowy. - powiedziałam uśmiechając się.

Chwilę potem do kuchni wbiegł mały Victor. Zobaczyłam jego wielkie ciemne oczy, które za każdym razem przypominały mi jedną osobę. Rozłożyłam ramiona, zaś on podbiegł do mnie, aby się przytulić. Pocałowałam go w policzek i pogłaskałam jego brązowe włosy.

- I jak było w szkole? - spytałam pełna entuzjazmu.

- Bardzo fajnie. Mam na jutro zrobić bardzo ważne zadanie. Pomożesz mi?

- Oczywiście. A co to za zadanie jest takie ważne? Hm?

- Mam napisać parę zdań o tatusiu. - oznajmił radośnie.

Uśmiechnęłam się na jego słowa i zdjęłam jego plecak, a następnie położyłam go pod ścianą. Kiedy Victor zobaczył gotowy obiad, w mgnieniu oka usiadł do stołu. Westchnęłam i podeszłam bliżej niego, aby nałożyć pieczeń na talerz.

Jedząc, zastanawiałam się nad słowami syna. Minęło tyle lat od śmierci Luke'a. Jednak każde wspomnienie, które było z nim związane, zostawiło widoczne ślady w mojej przeszłości. Pamiętam dokładnie każdą chwilę spędzoną razem.

- Mamo, to jak? Pomożesz mi?- spytał Victor jednocześnie zajadając pieczeń.

- Oczywiście. Niech pomyślę. Hmm... Twój tatuś był bardzo wysoki. Naprawdę. Zawsze dziwił mnie jego wzrost. Jako jeden z nielicznych chłopców był wyższy ode mnie. Miał identyczne oczy jak ty. Bardzo, a to bardzo ciemne. Pamiętasz kiedy mówiłeś babci, że podobają ci się moje tatuaże? - spytałam radośnie i spojrzałam na synka, który był zadziwiająco skupiony na moich słowach.

- Tak. Pamiętam. - odparł.

- A więc twój tatuś miał całą rękę w ciekawych tatuażach. Były przeróżne. Tak bardzo mi go przypominasz Victor. Też był taki uparty i pełen poczucia humoru.

Spojrzałam raz jeszcze na jego minę, która w mgnieniu oka stała się smutna i zaniepokojona. Po chwili ciszy Victor otworzył usta, aby coś powiedzieć.

- Mamo. Czy, czy ja kiedyś zobaczę tstusia? Tak bardzo chcę go poznać. - spytał prawie płacząc.

- Oczywiście, że spotkasz. Tatuś jest tam. Tam na górze. I wiem, że patrzy na ciebie i jest bardzo dumny, że ma takiego cudownego syna. Tato jest tutaj cały czas. W naszych serduszkach i potajemnie się nami opiekuje.

***

Chciałabym Wam bardzo podziękować. Za wszystko. Za komentarze, za głosy, za regularne czytanie i za cierpliwość w oczekiwaniu na nowy rozdział. Sprawiliście, że miniony rok szkolny minął mi naprawdę świetnie. Pisząc to płaczę jak małe dziecko :D Gdyby nie Wy, nie byłoby mnie tutaj.

Dalej nie mogę pojąć, że ktoś chciał wejść w moje opowiadanie i je przeczytać. To uczucie jest niesamowite. Uczucie, że ktoś docenia, to co robisz. Ba! Jeszcze się w tym wspiera. Jesteście tak niesamowici!

Pierwsze opowiadanie za mną!

Najwyższy czas na kolejne :D Mam nadzieję, że ze mną zostaniecie, a tymczasem jeszcze raz dziękuję za wszystko!:*

He is mineWhere stories live. Discover now