rozdział 8

14.2K 684 13
                                    

Stanął nade mną i wpatrywał się tymi ciemnymi oczami na moją zdziwioną twarz.

- Mogę zapytać cię o to samo.- powiedziałam chłodno.

- Przyszedłem się napić kawy. Czy to aż taka zbrodnia?- powiedział roześmiany i usiadł naprzeciwko mnie. Jego twarz była poobijana. Patrzyłam mu prosto w oczy, po czym powiedziałam:

- Luke. Pracuję tu. - odpowiedziałam tak cicho, że prawie sama nie usłyszałam co mówiłam.

- Tego mogłem się domyślić po nadruku na twojej obcisłej bluzce z logo kawiarni. Pytam się co tu robisz? Po co tu pracujesz? - zapytał, kiedy spojrzałam mu znowu w oczy ujrzałam zaciekawienie. Czy naprawdę go to interesuje?

- Luke ? Co ty ode mnie chcesz? Nie zrobisz ze mnie swojej kolejnej dziwki, a wątpię żeby znajomość z taką ,, nudziarą " jak ja cię interesowała. W takim razie czemu ze mną rozmawiasz? - spytałam. Nie byłam pewna czy chciałam słyszeć odpowiedź.

- Uratowałaś mi życie. Musisz być interesującą osobą, ponieważ walnęłaś gościa trzy razy od ciebie większego po czym on stracił przytomność. Byłaś swego rodzaju moją bohaterką. - powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pokazał rząd idealnych i białych zębów, a ja wlepiałam w nie wzrok.

- Wiesz, że gdyby moja mama się dowiedziała, iż spędzam czas z kryminalistą miałabym przechlapane do końca swojego marnego życia ? - skoro on próbował rozluźnić atmosferę, ja również pragnęłam to uczynić. W tamtym momencie kompletnie nie rozumiałam swojej osoby. Z jednej strony chciałam go zabić za bycie takim dupkiem, a z drugiej chciałam poznać najseksowniejszego faceta na ziemi. I co tu teraz robić ?

- Nie jestem żadnym kryminalistą. Agnes.. ja przepraszam za wszystko. Za wszystko. Czy możemy zacząć znajomość od nowa? - spytał, a moje serce zaczęło bić szybciej. Chciałam wykrzyknąć TAK, ale co on by sobie pomyślał ?

- Jestem Agnes. Miło mi - powiedziałam z szerokim uśmiechem, a on nie ukrył zaskoczenia. Najwyraźniej był pewnien, że nie przyjmę jego przeprosin.

- Luke. Czy zechciałabyś wyrwać się gdzieś po pracy ? - Spytał, a ja zaczęłam się pocic ze stresu.

- Nikt nigdy mnie nigdzie nie zaprosił, więc chyba się zgodzę. - powiedziałam i zalałam się rumieńcem. Automatycznie spuściłam głowę na dół.

- Dwie sprawy. Skoro chcemy się zakolegować to proszę cię nie świeć mi dekoldem przed oczami, bo będę musiał coś palnąć.- zaśmiał się, a ja spojrzałam szybko na koszulkę. To cholerstwo zdecydowanie za dużo odsłaniało. Szybkim ruchem podciągnęłam ją jak najwyżej. Na co on zareagował jeszcze większym śmiechem.

- Po drugie serio żaden chłopak cię nigdzie nie zaprosił ? - zapytał, a jego ton brzmiał niezwykle poważnie.

- Nigdy. Miałam pewne kłopoty w szkole z zawieraniem znajomośći. Tak właściwie dalej je mam. Nieważne. To jak gdzie idziemy ?- spytałam, chcąc zmienić temat. Luke musiał to wyczuć i niemal ekspresowo odpowiedział.

- O której kończysz?

- O 18.

- W takim razie przyjdę po ciebie o 18. Gdzie pójdziemy? Mam pewien pomysł. -powiedział z szyderczym uśmiechem.

- Okej. Teraz przepraszam cię bardzo, ale zmarnowałeś moją całą przerwę na lunch i muszę wracać do pracy. - oznajmiłam i wstałam od stołu, kierując się do kasy. Czułam jego wzrok na mnie, ale nie przeszkadzało mi to. Było to wręcz fajne! Matko! Agnes! Jesteś najbardziej zmienną osobą na świecie! Czy ty właśnie umówiłaś się z nienzanym i niebezpiecznym facetem? Stwierdziłam, że mam mocno poprzewracane w głowie. Kiedy stałam już przy kasie Luke zawołał.

- Poproszę dużą kawę!

- Już się robi- odpowiedziałam uśmiechnięta.


Jeszcze kilkanaście minut. Czekałam zniecierpliwiona na Luke'a. Aby czas mi szybciej minął pościerałam wszystkie stoły i pomyłam podłogę. Kiedy wzięłam się za wycieranie blatu, ktoś złapał mnie za biodra. Aumotatycznie się odwróciłam.

- Will ? co ty do cholery robisz? - powiedziałam zdezorientowana. Czy on właśnie złapał mnie za biodra? Co on sobie myśli ?

- Chciałem tylko przejść. Jeśli nie widisz zajmujesz przejście. Spokojnie. Nic nie chciałem ci zrobić. Przepraszam jeśli poczułaś się niekomfortowo. - nagle mi ulżyło. Jak zwylke wszystko wyolbrzymiałam.

-Oh. To ja przepraszam. Po prostu muszę się oswoić z nową pracą.- uśmiechnęłam się niezdecydowanie. Poczułam się dość skrępowana, kiedy wlepiał swój wzrok we mnie.

- Co robisz po pracy ? Może wybralibyśmy się na piwo ? - o niee ! Jeszcze tylko brakowało mi alkoholu. Niemiałam ochoty stoczyć się w NY. Zwłaszcza, żenawet nie byłam pełnoletnia.

- Przepraszam Will. Jestem już umówiona.- powiedziałam udając zawiedzioną. Nie chciałam sprawić mu przykrości. Wzruszył obojętnie ramionami po czym ruszył na zalpecze. Spojrzałam za zegarek. 18:02 ! Lukasie witaj ! Szybko przeprałam się w mój sweterek w toalecie i poprawiłam fryzurę. Spojrzałam w lustro i na szczęście nie miałam już tak opuchniętych oczu. Wychodząc zabrałam swój plecak i zmierzałam w kierunku wyjścia, kiedy to on siedział już przy stole.

- No nareszcie! Spóźniona o kilka minut! - powiedział uśmiechnięty, po czym wstał złapał mnie za rękę i wyprowadził z kawiarni. Jego dłonie były takie wielkie w porównwaniu do moich. Idąc tak blisko niego , mogłam poczuć jego przyjemny zapach. Na dworze nie padał już deszcz, lecz niebo było dalej zachmurzone. Luke zatrzymał się przed pasami.

- Twój kolega z pracy patrzył na mnie mordercym wzrokiem. Pewnie mu się spodobałaś.

- Ja ? Haha..- wybuchłam śmiechem. - Dobrze się czujesz, czy po tej bójce nie miałeś czasem jakiegoś wewnętrznego urazu, związanego z mózgiem ?- znowu się zaśmiałam. Nikomu nigdy się nie spodobałam. Byłam raczej ofiarą losu na której wszyscy się wyżywali. Nie chcąc powrócić do przeszłości dodałam:

- Pójdziemy chociaż nachwilę do central parku? Tam jest przepięknie!

Chodziliśmy po parku. Mimo brzydkiej pogody było bardzo dużo ludzi. Po godzinie spacerowania moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Dlatego, kiedy ujżałam wolną ławkę odrazu się na nią rzuciłam. Luke stał nade mną niezdecydowany.

- Agnes? Możemy pójść gdzie indziej ? Jeszcze trochę się prejdźmy. Koło jeziora będzie ładniejszy widok. Chodź. - powiedział, ale ja nie miałam zamiaru się ruszyć. Byłam za bardzo zmęczona.

- Wybacz Luke, ale jestem cholernie zmęczona. Siadaj. - poklepałam wolne miejsce koło mnie. Widocznie niezadowolony usiadł obok mnie. Widziałam, że był czymść zestresowany.

- O co chodzi? - spytałam, lecz tylko się uśmiechnął zając mi do zrozumienia, że nie chce o tym rozmawiać. Siedzieliśmy dłuższą chwilę, kiedy to Luke spojrzał na zegarek. Odkąd usiadłam na tamtej ławce zachowywał się podejrzanie i był ewidentnie spięt. Moje rozmyślania przerwał męski głos.

- Lukeee!! Staryy! - spojrzałam w stronę wołającego. O niee! Tylko nie to! Koleś, który nazwał mnie dziwką! nie zdąrzyłam wstać, a był już przed nami.

- Stary co ty tutaj z nią robisz do kurwy !? - krzyknął, a jego wzrok automatycznie przeszdł na mnie. Mierzył mnie morderczym wzrokiem, a mi serce podskoczyło do gardła.






He is mineWhere stories live. Discover now