rozdział 20

10.4K 538 7
                                    

- Musisz iść ze mną.- Powiedział do mnie cicho Oscar.

-Chcesz tu zostawić to ciało ?! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

Ta cała sytuacja mnie przerosła. Byłam świadkiem morderstwa. Co gorsze prawie sama popełniłam to morderstwo. Roztrzęsiona wstałam z ziemi. Czas zmierzyć się z tym wszystkim.

- Ciało tego szmaciarza? Z chęcią. Niestety zaraz zjawią się tu moi kumple. Nie chcę żebyś widziała co będą robić z ciałem, więc radzę ci się pospieszyć i pójść ze mną. - powiedział i ruszył do przodu, omijając ciało.

Nie mogłam zrozumieć jak mógł zachowywać taki spokój, jeśli przed chwilą zabił człowieka! Nie chcąc zostać sama ruszyłam za nim.

- Czy z Luke'iem wszystko w porządku? - spytałam w dalszym ciągu roztrzęsiona zaistniałą sytuację.

- Właśnie idziemy to sprawdzić.- Na te słowa zlękłam się jeszcze bardziej.

Luke był jedynym, któremu ufałam. A co jeśli coś mu się stało? Nie mogłam dopuszczać do siebie tej myśli. Jest cały i zdrowy! Na pewno.

W ciszy kierowaliśmy się ku mieszkaniu. Moje emocje w dalszym ciągu nie opadły. Dziwiłam się sama sobie, że moje nogi jeszcze nie odmówiły posłuszeństwa. Ze strachu były jak z waty.

Kiedy stanęliśmy przed kamienicą, wszystko wyglądało normalnie. Samochód Luke'a stał na miejscu, a w pobliżu panowała cisza. Wchodząc po schodach poczułam zwątpienie. Bałam się o Luke'a. Mimo wszystko.

- Poczekaj tu. Wejdę pierwszy.- powiedział Oscar. Nie minęła chwila, a zawołał mnie z wnętrza mieszkania. Będąc czujna weszłam do środka.

W salonie ujżałam Luke'a siedzącego na kanapie. Ręce miał oparte o głowę. Nie ukrywam jak wielką poczułam ulgę. Kiedy zorientował się, że stoję blisko niego spojrzał na mnie współczująco.

Powoli wstał i zbliżył się do mnie. Teraz dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Uniosłam głowę, chcąc widzieć jego twarz. Oczy miał zaczerwienione, lecz w dalszym ciągu były najpiękniejsze na świecie.

-Agnes. Tak bardzo przepraszam, że przeze mnie musiałaś przez to przechodzić. - Powiedział cicho. Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Łzy zbierały się w moich oczach kolejny raz. Nie wytrzymałam napięcia i na dobre się rozpłakałam przytulając się do Luke'a. Objął mnie i szepnął do ucha:

-Tak bardzo przepraszam.

Nie mam pojęcia ile czasu stałam wtulona do niego, ale czując jego ciepło poczułam małą ulgę. Luke sprawiał, że mogłam zapomnieć o najgorszych rzeczach.

- Nie chcę przerywać, ale muszę lecieć załatwić wszystko. Nieźle się wkopałem zabijając Jona.- przerwał Oscar, a ja automatycznie odsunęłam się od Luke'a.

- Okej. Jutro jadę do Bostonu odwieść im tą broń. Myślę, że tam rozwiążemy sprawę Jona. - Po tych słowach Oscar kiwnął głową i wyszedł, zostawiając nas samych. Wiedziałam co zaraz się stanie. Dowiem się wreszcie prawdy. Drzwi się zamknęły, a ja usiadłam na kanapie. Chwilę potem Luke usiadł koło mnie. Widziałam zmieszanie w jego oczach.

-Nie wiem czy po tym dalej będziesz chciała mnie znać, ale chcę ci powiedzieć na początek. Jeśli mi wybaczysz po tym co ci teraz powiem. Chcę zacząć od zera. Chcę cię poznać Agnes. Chcę zobaczyć tą Agnes bez tej przykrywki twardziela. Lecz teraz mogę obiecać ci tylko jedno. Już nigdy taka sytuacja się nie powtórzy. Nigdy nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję. - Powiedział, a w jego oczach wyczułam szczerość. Szczerość płynącą z serca.

I w tamtym momencie wiedziałam jedno. Bez względu na wszystko mu wybaczę, ponieważ przy nikim nie czułam się tak jak przy nim. Spojrzałam na niego, aby dać znać, że jestem gotowa. Widziałam jak Luke z trudem przełknął ślinę i niepewnie otworzył usta.

- Wszystko zaczęło się dwa lata temu, kiedy skończyłem szkołę. Matt i Oscar byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Już w liceum pakowaliśmy się w kłopoty. Imprezy, narkotyki, dziewczyny. Nie raz lądowałem na komisariacie. Lecz forsa taty wszystko załatwiała. Nie szanowałem nikogo. Tylko, że w dzień zakończenia liceum chciałem z tym skończyć. Miałem dość takiego życia. Szło mi dobrze. Na wakacje odizolowałem się od Matta i Oscara. Próbowałem sobie wszystko poukładać. Niestety pewnego dnia wszystko powróciło. Postanowiłem, że odwiedzę ojca w pracy. Kiedy otworzyłem drzwi do gabinetu...- Luke zatrzymał się, jego ręce się trzęsły. Widziałam jak ciężko mu było poruszać ten temat. Złapałam go za rękę, a on kontynuował.- Robił to. Zdradzał mamę. Nigdy nie byłem taki wściekły. Wybiegłem i zadzwoniłem do Oscara. Mówił, że mi pomoże. Tylko wtedy nie wiedziałem w jakim gównie siedzą. Zaproponowali mi łatwą kasę, więc się zgodziłem. Miałem tylko sprzedawać narkotyki. I potem wszystko poszło za daleko. Jon był moim szefem, lecz oddał wszystko kuzynowi jak dostał lepszą ofertę. Cieszyliśmy się, bo był okropny. Kiedy Drake przejął interes, chciał więcej i zaczęła się wojna pomiędzy nim a Jonem. Byłem zmuszony zakraść się na opuszczony magazyn, bo ponoć tam był Jon. Mieliśmy go zabić i przejąć jego ludzi i towar. Wtedy pierwszy raz brałem udział w strzelaninie, ale ten chuj dalej przeżył. Tamtego dnia poznałem inny świat przepełniony okrucieństwem. Chciałem odejść, ale wtedy było już za późno. Musiałem z chłopakami brnąć w to gówno, a morderstwa były na porządku dziennym. Rok temu zabili Drake'a, a interes chciał znowu przejąć Jon. Lecz na to nie pozwoliliśmy i do tej chwili toczymy wojnę. Wszystko miało się już ułożyć, kiedy Matt.... zdradził nas. Wybrał kasę niż przyjaciół. Teraz, kiedy Jon nie żyje zrobimy to, co już dawno powinniśmy zrobić. Skończyć z tym. Jutro jadę do Bostonu oddać wszystkie zapasy broni i oddać wszystko znajomym Drake'a za pokaźną sumę. Koniec z tym Agnes. Rozumiesz? Już nigdy do tego nie wrócę. - Kiedy to wyznał nie miałam pojęcia odpowiedzieć, ale mimo to miałam kilka niejasności.

- Odpowiedz mi na dwa pytania. Skoro twój tato zdradzał mamę, czemu dalej z nią jest? I wtedy z Jonem. Kłóciłeś się i kasę. Po co skoro byłeś jego wrogiem? - zapytałam ledwo wypowiadając słowa.

- Moja mama za bardzo go kocha, a on powiedział, że więcej tego nie zrobi, ale to nie zmienia faktu, iż mu nie ufam. Jon.Kłóciłem się z nim o kasę, bo to był podstęp. Miałem go przekonać, że chcę do niego dołączyć. Ta bójka miała się odbyć. Tylko, że wszystko się pokomplikowało. Oscar nie zdążył na czas, a ty spadłaś z nieba. - Kiedy to powiedział serce zabiło mi szybciej.

Dłuższą chwilę siedziałam w ciszy. Analizowałam wszystko po kolei. Miałam mętlik w głowie. Z jednej strony chciałam trzymać się od niego jak najdalej. Był mordercą, lecz z drugiej wiedziałam, że nie dam rady trzymać się od niego daleko.

- Luke. Ja muszę to wszystko przemyśleć.

Witam :) To był zdecydowanie mój najtrudniejszy rozdział. Męczyłam się z nim cały tydzień. Mimo to mam mieszane uczucia, ale postanowiłam dodać :D Na wstępie przepraszam, jeśli będą pojawiać się literówki. Rozdział pisałam na telefonie. Klawiatura mała, a palce duże haha. Do zobaczenia!:*

                                     ~Wiktoria

He is mineWhere stories live. Discover now