Chapter XIX

194 11 15
                                    

Nie wierzę, że on tu jest. Co on tu robi? Nie wiem co mam myśleć, jak mam zareagować, a wszyscy w momencie kiedy Mason wyszedł na scenę spojrzeli na mnie. To jeszcze bardziej mnie wprawiło w osłupienie.
- Chloe... - kontynuował właściciel. - Sądząc po twojej minie, to nie wiesz, co masz powiedzieć. I dobrze, bo to nie koniec. Mason ma ci coś do powiedzenia, ale jest bardziej zestresowany ode mnie i to mi przypadła rola mówcy. - wszyscy się zaśmiali, ja też, z łzami w oczach, ale też. - Więc siedź, gdzie siedzisz i wsłuchaj się co ma on ci do powiedzenia, a raczej do zaśpiewania. - patrzyłam się cały czas na niego, a on na mnie. Nasze spojrzenia nie odrywały się od siebie odkąd wszedł ja scenę. Miał na sobie białą bluzkę, a na niej czarną skórzaną kurtkę z czarnymi spodniami, dosyć obcisłymi. Był tak samo ubrany jak w dniu kiedy się spotkaliśmy...
Pan Robinson zszedł ze sceny i został tam tylko Mason. Usiadł na krześle i wziął gitarę do ręki, po czym przysunął do siebie statyw z mikrofonem. I zaczął śpiewać...
"Given all the lies I told you,
Given all the fires I left to burn,
I guess I've learned.
Maybe we've been bruised and battered,
Maybe I forgot what mattered then,
But not again."
Nie znałam tej piosenki, ale od pierwszych nut granych przez niego na tej gitarze czułam, że jest ona wyjątkowa.
"I might have shown too many faces,
Out with the old, here's where it changes!"
Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, a mi już łzy zaczynały lecieć, bo tego chciałam.
"Here's to our brand new start,
I won't be waiting for nothing.
I'll mend the broken parts.
Pick up the pieces,
Shadows of what we are,
I won't be waiting for nothing.
I'll mend the broken parts.
I'll mend the broken parts."
Nie wytrzymałam i popłakałam się jak głupia... Te słowa, ten tekst... Poczułam wtedy, że on napisał tą piosenkę dla mnie, o mnie... O nas..
"I'll bring us back
Stronger than before
I'll bring us back
Give you more and more
I'll bring us back
'Til our lives are froze
I'll bring us back"
Przez łzy ledwo go widziłm, trzęsłam się jak galaretka. Mama mnie przytuliła od tyłu i pocałowała mnie w czoło z uśmiechem i wzruszeniem na twarzy. To, że on tego chce, że siedzi tam i śpiewa takie słowa... Nie potrafię nie płakać. To dotyka moje serce.
"Here's to our brand new start,
I won't be waiting for nothing.
I'll mend the broken parts.
Pick up the pieces,
Shadows of what we are,
I won't be waiting for nothing.
I'll mend the broken parts.
I'll mend the broken parts.

Given all the lies I told you,
Given all the fires I left to burn."
Zaniemówiłam, najzwyczajniej w świecie się tego nie spodziewałam...
- No nic nie powiesz? - kiedy skończył praktycznie cała moja rodzina powiedziała to samo zdanie. A ja naprawdę nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Mason odłożył gitarę i robił małe kroki w moją stronę. Serce waliło mi mocniej i mocniej z każdym kolejnym.
- Chloe... - był już blisko, a Natalie zrzuciła mnie z krzesła specjalnie, żebym się ruszyła.
- Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? Czemu tu jesteś? - od kilku minut plakałam nonstop.
- Nie mogłem odpuścić. Nie mogłem zostawić cię bez wyjaśnień, nie potrafię cię zostawić w spokoju. - stał tuż obok, dwadzieścia centymetrów ode mnie.
- Dlaczego? - bałam się o to pytać.
- Bo cię... - serce mi zamarło... - Bo cię kocham, Chloe. - łzy mi tak zaczęły płynąc jak nigdy w życiu, a on oczami przeszywał moją duszę. - Przepraszam... Przepraszam za wszystko. Raniłem cię, krzywdziłem, złamałem ci serce, ale siebie i sobie też... - płakał równie mocno jak ja. - Wiem, debilnie to brzmi i debilnie będę się tłumaczył, ale co poradzę? Jestem debilem, że tak robiłem, zamiast nie bać się tego co było w moim sercu, co jest i co zawsze będzie... To nie ciebie chciałem odpychać od siebie, lecz mnie od ciebie. To siebie miałem na celu ranić, bo dwie rzeczy, dwa uczucia mnie od środka zabijały... - złapał mnie za rękę, a ja z walącym sercem jak młot słuchałam go i ocierałam każdą spływającą łzę po jego policzkach. - W dniu kiedy wpadliśmy na siebie w tych oto drzwiach... - skierował wzrok, pokazując na nie. - coś poczułem, nie umiałem tego wyjaśnić, choć próbowałem sobie wiele razy. Moje serce zabiło mocniej, o wiele mocniej dla ciebie... Ale każdego dnia niszczyło mnie poczucie, że jestem śmieciem, że przecież ty jesteś dzieckiem, czułem się jak pedofil. I cały ten czas waliłem się w pierś, że nie może tak być, że muszę odpuścić, ale nie udawało się... A w dniu kiedy miałaś bal, kiedy cię zobaczyłem w tej sukience serce mi stanęło z wrażenia. Każda sekunda spędzona z tobą była jak dar, w duchu cieszyłem się jak zakochany nastolatek, że siedzisz obok, że jesteś blisko. A wtedy gdy mnie pocałowałaś... To była najpiękniejsza chwila w moim dotychczasowym życiu... A ty uciekłaś, czułaś się zakłopotana. To było jak nóż wbijający się w serce, gdy wtedy dla mnie to było jak wyciągnięta na stół prawda, że to było przypadkiem, że ci głupio, że ty nic nie czujesz, że to ja jestem chory. Więc... spakowałem się i wyjechałem. Przez dwa lata podróżowałem po całym świecie, aby wybić sobie ciebie z mojego serca, ale poległem... Nie umiałem tego zrobić... To uczucie do ciebie jest za mocne i każdego kolejnego dnia stawało się coraz mocniejsze i coraz silniejszy ból temu towarzyszył. To uczucie mną kierowało, przechytrzyło mnie, bo gdy wróciłem do kraju... Pojechałem do Londynu i znalazłem prace w hotelu gdzie pracuje Daisy, bo twoja mama kiedyś mi o niej opowiadała i w ten sposób czułem, że w jakiś sposób jest bliżej ciebie. Moje serce miało nadzieje, że kiedyś o tobie usłyszy z jej ust i się doczekało. Chwaliła się tobą wiele razy, a kiedy powiedziała, że będziesz u niej w wakacje... Nie masz pojęcia jak się wtedy ucieszyłem. A gdy cię zobaczyłem... serce mi o mało z piersi nie wyskoczyło. Ale... Wiedziałem, że jesteś już dorosła, ale to mnie dalej prześladowało, to zgubne poczucie, że robię coś złego. Karałem siebie ta to, krzywdząc nas obu. Na początku dalej nie wiedziałem, że ty coś do mnie czujesz i dlatego było łatwiej, lecz gdy Daisy mi powiedziała, że masz uczucia względem mnie i oskarżyła mnie o wykorzystywanie tego, to moje serce wręcz podskoczyło, bo ty... mnie... Nie wiedziałem co robię, znowu miłość do ciebie mną rządziła i od razu pobiegłem do ciebie i wtedy cię pocałowałem i powiedziałem, że nie możemy się spotykać. Sądziłem, że tak będzie najlepiej i najłatwiej, ale nie. Nie potrafiłem... Czułem się jakbym miał schizofrenię, z jednej strony miłość do ciebie przyciągała mnie do ciebie, a z drugiej w mojej głowie roiły się myśli, że tak nie mogę robić, bo ja się zakochałem w tobie jak byłaś nieletnia i tego nie cofnie nic i wtedy naprawdę myślałem, że to największe zło, a nie dar miłości. Kiedy wtedy nas zobaczyłaś w tym kantorku i wykrzyczałaś mi wszystko... wtedy głowa eksplodowała i pozbyła się tego co skłoniło mnie do podarowania ci cierpienia. Zrozumiałem, że tak naprawdę liczy się tylko to, że cię kocham i wiek nie gra roli, że chce się z tobą spędzić każdą chwile swojego życia. Ale było już wtedy za późno... Ty wyjechałaś... Próbowałem się z tobą skontaktować i porozmawiać i wyjaśnić, lecz nie udało mi się. Daisy po jakimś czasie błagań dopiero mnie wysłuchała i pomogła.
- A co z Mary? - tego mi nie wyjaśnił.
- Mary to moja przyjaciółka. Mieszkamy na tej samej ulicy i w dodatku podoba jej się jej nasza wspólna sąsiadka... - oh... Tego się nie spodziewałam.
- Tak po prostu ci pomogła? - byłam w szoku.
-Tak. - to wyglądało tak wiarygodnie.
- No dobra, a teraz bądź ze mną szczery... - puściłam jego rękę, a w jego oczach pojawiło się zmartwienie i strach.
- Jestem... - poczułam się jak egzekutor.
- Co oni tu wszyscy robią? - jak o to zapytałam, to chyba każdemu ulżyło haha.
- Daisy rozmawiała z twoją mamą o nas i o tym co się wydarzyło i wczoraj przyjechałem tu, aby porozmawiać z twoją rodziną. Przeprosić ich za wszystko i powiedzieć to co tobie i wtedy zaproponowali, że mi pomogą z tym co dzisiaj się tu zdarzyło. - popatrzyłam się na nich wokół. A oni z uśmiechami dumy czekali aż powiem coś na co czekają. Kombinowali za moimi plecami, więc uraczyłam ich minutą ciszy.
- Mason... - zrobiłam drobny krok do tyłu, aby ich zmylić, po czym... - Kocham cię ty debilu. - chwyciłam rękoma za jego kurtkę i przyciągnęłam go do siebie, a następnie pocałowałam. Cała rodzina zaczęła klaskać i gwizdać. Poczułam się jak w filmie.
Po chwili tata wyskoczył na scenę i zaczął śpiewać. Kompletnie tego nie umiał, ale było to tak zabawne, że aż wszyscy zaczęli tańczyć.
- Jak ich przekonałeś do tego? - zaśmiałam się w tańcu.
- Urok przyszłego zięcia. - wyszeptał mi do ucha, a ja się zaczerwieniłam.
- A oni o tym wiedzą? - tańczyliśmy w rytm miłosnej piosenki puszczonej już z radia.
- Jeszcze nie, ale się dowiedzą kiedyś. - założył za ucho pasmo włosów, które opadły mi na twarz.
- Zobaczymy. - uśmiechnęłam się do niego, aż mnie policzka zaczęły boleć.
- Zobaczymy. - i mnie pocałował w nosek i czoło, a ja się do niego przytuliłam i nie miałam zamiaru już nigdy puścić.

Your Voice In My SoulWhere stories live. Discover now