twenty one

12.1K 981 210
                                    

15 grudnia 2018r, godzina 19.00

Dylan

- Pomożesz mi do cholery?! - usłyszałem wyraźnie krzyki mojej żony, dochodzące ze strychu - Ja nie dam rady sama no! - przewróciłem oczami i odkładając książkę na stoliczek, ruszyłem po schodach na górę.

Kiedy doszedłem na poddasze zobaczyłem moją kruszynkę ciągnącą za sobą karton bombek wraz z innymi ozdobami świątecznymi. Pokręciłem głową, po czym odebrałem jej go, znosząc go na dół, gdzie już czekała na nas choinka, którą kupiłem kilka godzin wcześniej. Odłożyłem pudło przy drzewku, wracając do czytania. Alex niczym dziecko, zabrała się do strojenia świątecznej choinki. Zaśmiałem się pod nosem, kiedy nie mogła założyć gwiazdy na sam czubek.

- Może byś mi pomógł, a nie się tak śmiejesz. - warknęła w moją stronę, zakładając ręce na piersi. Znów odłożyłem książkę, a po zabraniu żonie gwiazdy, jednym ruchem założyłem ją na choinkę. Czy da mi ktoś spokojnie skończyć ten rozdział?

Kiedy już miałem wrócić do czytania po raz miliardowy usłyszałem pukanie do drzwi. Przekląłem pod nosem nieoczekiwanego gościa. Miałem nadzieję, że nie byli to rodzice, a z tego co zauważyłem, bardzo lubili niezapowiedziane wizyty, które według nich, miały być niespodzianką. Podszedłem do drzwi frontowych, a po ich otworzeniu, zobaczyłem uśmiechniętych od ucha do ucha Tyler'a, Julie i Dylan'a, z butelką wina. Spuściłem zrezygnowanie głowę, po czym wpuściłem ich do domu.

- Przez was popadniemy w alkoholizm! - zaśmiała się Alex, kiedy zobaczyła naszych przyjaciół w salonie. - Dajcie mi chwilkę, tylko skończę. - wskazała na drzewko, zabierając się do dalszej pracy.

Sprayberry podszedł do kredensu, wyciągając z niego kieliszki. Z tego co zauważyłem, stało się to tradycją, po prostu on zawsze to robił. Poukładał je na stoliku, następnie otwierając wino jednym ruchem i rozlewając je.

- A gdzie macie Cody'ego z Shelley? - spytałem, upijając łyk czerwonego, słodkiego wina.

- Daj spokój, szkoda gadać! - parsknął śmiechem Tyler. - Shelley nie może się już ruszać, a Cody to jej chłoptaś na posyłki. - uśmiechnął się szeroko, na co Julie uderzyła go w ramię.

- Nie śmiej się, bo też tak będziesz latać! - fuknęła. - I to w podskokach! - Tyler spojrzał na nią z niedowierzaniem, wzruszając ramionami.

Po kilku minutach dołączyła do nas Alex. Z racji, że była nas piątka, szybko skończyliśmy butelkę. Na nasze szczęście, zainwestowaliśmy w małą winiarnie. Poskręcałem kilka półek, które postawiłem w piwnicy, jednocześnie zakupując sporą ilość wina, dlatego nie mogło nam go zabraknąć.

~*~

16 grudnia 2018r, godzina 11.30

Rano obudziłem się na kanapie, wtulony w Alex. Usiadłem, przecierając sobie twarz. Zacząłem się rozglądać i wtedy zauważyłem Julie wraz z Tyler'em na sąsiedniej kanapie, kiedy to Sprayberry spoczywał na dywanie, cicho pochrapując. Zaśmiałem się lekko, kiedy zobaczyłem, że przytula do siebie pustą butelkę po winie.

Poszedłem do kuchni, nastawiając wodę na kawę dla całej naszej paczki. Wiedziałem, że jak tylko wstaną, rzucą się na nią jak zombie na ludzi. W sumie na pewno jak zombie z racji tego, jak wczoraj spędziliśmy wieczór. Kiedy zajrzałem do kosza zauważyłem sześć butelek wina. Cholera, tego najdroższego! Przekląłem pod nosem siebie, że dopuściłem do tego, żeby zostało wypite.

Zalewając trunek, usłyszałem wibracje, dochodzące z salonu. Podszedłem do stolika, gdzie dzwonił telefon Julie. Nie chcąc jej budzić, zabrałem go do kuchni, gdzie odebrałem połączenie.

- Boże, niech ktoś tu przyjedzie błagam, ja tu z nerwów palce zjadam!

- Cody? Co się dzieję Cody?!

- Syn mi się dzieję!

Lekki przeskok w czasie xd

LAPTOP MI WRÓCIŁ Z NAPRAWY SLYSZYCIE JAK KRZYCZE??!!

Kto kocha to ff napisze coś o nim na --> #HDOBFF

Jak tam wam mijają wakacje? U mnie spoko, ale od jutra zaczynam jazdy cri. Chować się w bunkrach!
Mowię to dla waszego bezpieczeństwa! 😂😂😂

Kc was glony! <3

✉ hi, dylan o'brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz