Epilog

19.1K 1.1K 337
                                    

Rok później...

Alex

- Dzisiaj o 19 pamiętaj! - krzyknął Dylan, wychodząc z domu - Jasne jasne - machnęłam ręką i wróciłam do prasowania ubrań. Tak, mieszkam z O'Brien'em już pół roku w Stanach i oficjalnie od roku jesteśmy razem. Moja mama została w Polsce, ale jak na taką odległość bardzo często nas odwiedza. Tak jak zaproponował Dylan, zostawiliśmy jej pewną sumę pieniędzy, żeby mogła spokojnie żyć.

Dzisiaj mamy rocznicę i z tej okazji Dylan postanowił zaprosić mnie na jakąś kolację. Od rana chodził jakiś poddenerwowany i non stop przypominał mi o kolacji, aż do czasu kiedy wyszedł, dając mi w końcu święty spokój. Mimo tego, że bez przerwy się na siebie denerwujemy, z dnia na dzień, kocham go coraz bardziej.

~*~

Leżałam właśnie przed telewizorem, obżerając się popcornem, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Ledwo zwlokłam się z kanapy, po czym podreptałam w stronę drzwi, kiedy je otworzyłam jak strzała do domu wbiegła Julie - siostra Dylan'a.

- Ty jeszcze nie gotowa? - spytała z założonymi na piersiach rękoma - No tak jakoś wyszło - wzruszyłam ramionami i wróciłam na kanapę - Alexandro - spojrzała na mnie, po czym wskazała na zegarek, który wskazywał osiemnastą trzydzieści - O cholera - zerwałam się z sofy, po czym spojrzałam błagalnie na dziewczynę, która szybko się uśmiechnęła i zaraz powędrowaliśmy do garderoby, gdzie dziewczyna planowała zrobić mnie na bóstwo.

~*~

- I jak? - spytałam Julie, przeglądając się w lustrze - Jesteś taka piękna - powiedziała poprawiając mi włosy - Dziękuję Julie, jesteś moją najlepszą przyjaciółką wiesz?

- Wiem i wzajemnie - powiedziała troskliwie zamykając mnie w szczelnym uścisku - A teraz już leć na dół, Dylan powinien zaraz być - uśmiechnęła się, na co przytaknęłam i ruszyłam przed dom, gdzie czekał już na mnie czarny range rover mojego chłopaka. Bez zastanowienia wsiadłam do samochodu, gdzie za kierownicą siedział Dylan oglądając mnie od góry do dołu - Piękna jak zawsze - uśmiechnął się, po czym złożył pocałunek na moich bordowych ustach - Skąd masz garnitur? - spytałam z innej beczki - Po drodze z planu kupiłem - pokręciłam głową, na co Dylan wybuchnął śmiechem.

- Gdzie jedziemy? - spytałam już w drodze - Na plażę - uśmiechnął się - Jak romantycznie - parsknęłam śmiechem - Wiem, że nie lubisz takich klimatów, ale chociaż raz, mogłabyś chociaż udawać podekscytowaną - poklepał mnie po odkrytym udzie - Jasne - przewróciłam oczami, całując chłopaka w policzek.

~*~

- Jak tu pięknie - powiedziałam idąc po piasku. Plażę otaczał mały lasek, zamieniając to miejsce w bardziej przytulne i tajemnicze - I ten zachód słońca - dodał chłopak, złączając nasze dłonie. Po chwili usiedliśmy na przygotowanym wcześniej przez Dylan'a kocu. Chłopak wyciągnął z torby moje ulubione, słodkie, czerwone wino, a po otwarciu, nalał je do kieliszków.

Minuty mijały, słońce coraz bardziej zachodziło, temperatura spadała, powodując, że robiło mi się coraz chłodniej. Spojrzałam na Dylan'a, który siedział zapatrzony w wodę. Wyglądał na zestresowanego, co dało się zauważyć po jego ataku padaczki w rękach.

- Zimno mi - mruknęłam, na co chłopak automatycznie ściągnął z siebie marynarkę. Wstałam z koca, po czym chłopak założył ją na moje ramiona. Kiedy byłam gotowa usiąść zostałam przez niego powstrzymana. Stanął przede mną i złożył pocałunek na moim czole.

- Co jest? - spytałam, a kiedy chłopak spojrzał na mnie, dostrzegłam łzy w jego oczach, po chwili jednak wytarł twarz ręką i uklęknął przede mną, co w tamtej chwili spowodowało zatrzymanie krążenia w moim ciele - Alexandro Smith czy ty.. - przerwał swój monolog, po czym nerwowo zaczął szukać czegoś w kieszeniach swoich spodni - Chwila - rzucił, po czym pobiegł do samochodu. Kiedy po kilku minutach wrócił, z powrotem uklęknął, znów patrząc prosto w moje oczy - Alexandro Smith czy dasz mi ten zaszczyt i tą radość i zostaniesz panią O'Brien? - spytał. Poczułam jak moje policzki stają się gorące, a z moich oczu spływają łzy - Tak! - krzyknęłam, po czym rzuciłam się na chłopaka, obdarowując go licznymi pocałunkami.

Nagle z lasu zaczęłam słyszeć krzyki. Zerwałam się z chłopaka i zaczęłam spoglądać wokoło siebie. Po chwili dało się zauważyć naszych przyjaciół, którzy zaczęli biec w naszą stronę. Rzucili się na nas, gratulując nam.

- W końcu! - wrzasnął Sprayberry ze łzami w oczach, zamykając mnie w szczelnym uścisku - To co, teraz tylko weselicho? - zaśmiał się Tyler, na co wszyscy  wybuchnęliśmy śmiechem.

Tak, będę panią O'Brien...

***

I oto mamy koniec drugiej części, tak jak zapowiedziałam, będzie 3 część, którą dalej będę kontynuowała w tej książce :)

Chciałabym serdecznie podziękować, za to, że mi w tym towarzyszycie i napędzacie mnie do dalszego czytania, dzięki takim jak wy, którzy oczywiście dotrwali tutaj, chce się pisać, nie zważając na krytykę, jaka tu już kilkukrotnie wystąpiła.

2 CZĘŚĆ KOŃCZYMY Z TAKIM WYNIKIEM:

317K wyświetleń <3

28.2K gwiazdek ;)

2.1 K komentarzy :D <--- których przybędzie, prawda?

Kocham was moje wy glonki <3

✉ hi, dylan o'brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz